menu

- Wyczekujemy zwycięstwa – mówi Możdżeń z Korony przed meczem z Lechem

4 sierpnia 2016, 12:47 | (SAW)

W sobotę o godzinie 20.30 w meczu 4 kolejki piłkarskiej ekstraklasy Korona podejmuje Lecha Poznań. Czy dla pomocnika kieleckiej drużyny Mateusza Możdżenia, który grał kiedyś w poznańskim klubie, to jakiś szczególny mecz?

Mateusz Możdżeń zagra w sobotę przeciwko Lechowi.
Mateusz Możdżeń zagra w sobotę przeciwko Lechowi.
fot. Sławomir Stachura

[podobne][zaj_kat]

- Kiedyś mogło tak być, gdy grałem pierwszy raz przeciwko tej drużynie. Teraz to już mecz jak każdy inny, w którym są do zdobycia punkty – mówi Możdżeń, który grał w Lechu od 2008 do 2014 roku i z nim debiutował w ekstraklasie. Potem grał jeden sezon w Lechii Gdańsk i miniony w Podbeskidziu Bielsko- Biała.

Dwa pierwsze mecze w Koronie Mateusz rozpoczynał w środku pomocy w podstawowym składzie. W pojedynku z Piastem Gliwice w Kielcach w niedzielę (1:1) wszedł na boisko po przerwie za kontuzjowanego Marcina Cebulę. I rozegrał bardzo dobrą połowę, dał dużo jakości zespołowi w ofensywie.

- Czułem, że to jest mój dobry mecz, ale wychodząc na boisko nie wiedziałem, że tak będzie. Cieszę się, że moja dobra dyspozycja została zauważona. Chciałbym czuć się tak dobrze w każdym spotkaniu. Lech? Nikt się chyba nie spodziewał, że tak słabo zacznie sezon. Ale to nie nasz problem. My patrzymy na siebie i wyczekujemy zwycięstwa – mówi z przekonaniem Mateusz.

Możdżeń rozpocznie pojedynek z Lechem w wyjściowym składzie, gdyż Marcin Cebula nie zdoła wyleczyć urazu mięśnia czworogłowego uda.

- Liczę na to, że rozpocznę w podstawowym składzie. Jaki to będzie mecz? Ciężko przewidzieć czy się na nas rzucą, i czy będziemy musieli skupić się na defensywie. Jeśli tak, to będziemy mieli szanse na kontry – ocenia Mateusz.

W środku pola Możdżeń zagra prawdopodobnie z Rafałem Grzelakiem. W odwodzie jest Vanja Marković, ale Serb będzie mógł wskoczyć do składu dopiero wtedy, gdy zrobi się miejsce na boisku i nie będzie mógł grać któryś ze środkowych defensorów - Senegalczyk Dijbril Diaw, Białorusin Dmitrij Wierchowcow, bądź ukraiński pomocnik Siergiej Pilipczuk. W ekstraklasie obowiązuje limit dwóch piłkarzy spoza Unii Europejskiej, a trener Korony Tomasz Wilman wykorzystywał go na razie wstawiając do składu jednego środkowego obrońcę (Diawa lub Wierchowcowa) i pomocnika (Pilipczuka).

- Vanja bardzo chce grać, stara się też o polski paszport. Jeśli chodzi o jego formę myślę, że spokojnie dałby sobie radę, gdyby wyszedł na boisko – podkreśla Mateusz Możdżeń.