Grzegorz Kasprzik (Górnik) - po kilku słabszych sezonach w swoim wykonaniu został ściągnięty do Zabrza jako ‘numer 3’, ale po kontuzji Steinborsa i słabej dyspozycji Witkowskiego szybko stał się podstawowym golkiperem Górnika i nie zawiódł. Choć oczywiście zdarzały mu się błędy, to jest jednym z niewielu plusów po stronie zabrzan wiosną.
fot. Piotr Kwiatkowski/Ekstraklasa.net
Tom Hateley (Śląsk) – w ligowej mizerii, którą generalnie w tym sezonie prezentuje wrocławski Śląsk, Anglik wydaje się być jedną z jaśniejszych postaci, prezentując solidność i uniwersalność, dzięki czemu może łatać dziury na trzech pozycjach w drużynie z Dolnego Śląska (prawa obrona, środek pomocy, prawa pomoc). W końcowym etapie sezonu, gdy najłatwiej o kontuzje i pauzy za nadmiar kartek, może to się okazać niezwykle ważne dla drużyny Tadeusza Pawłowskiego.
fot. Tomasz Hołod / Polskapresse
Silvio Rodić (Zagłębie) – zmiana bramkarza wyszła Zagłębiu zdecydowanie na dobre. Choć Rodiciowi daleko do Casillasa czy Courtois, to jednak Chorwat daje dużo więcej pewności swojej drużynie niż Michał Gliwa. Nie popełnia prostych i głupich błędów, które jesienią kosztowały Zagłębie bardzo dużo, a lubinianie w 2014 w ośmiu meczach Ekstraklasy zdobyli 12 punktów i awansowali do finału Pucharu Polski.
fot. Piotr Krzyżanowski / Polskapresse
Patryk Małecki (Pogoń) – po jego nieudanym powrocie do Wisły Kraków i jeszcze gorszej jesieni za kadencji Franciszka Smudy, wielu już postawiło krzyżyk na niepokornym skrzydłowym. Po transferze do Pogoni ten jednak odżył i okazał się wzmocnieniem Portowców, w barwach których co mecz wychodzi w podstawowym składzie. Z Małeckiego w Szczecinie jeszcze będą ludzie.
fot. Łukasz Łabędzki
Nikola Leković (Lechia) – po sporych kłopotach z lewą stroną defensywy jesienią, Lechia Gdańsk może być wreszcie spokojna o tę pozycję. Leković jest zawodnikiem spisującym się bardzo przyzwoicie zarówno w defensywie, jak i ofensywie i niemalże z miejsca wskoczył do jedenastki gdańszczan w meczu z Zawiszą Bydgoszcz, której jest pewnym punktem.
fot. Facebook
Ondrej Duda (Legia) – zaczęło się fatalnie, bo od zepsutego meczu ze Śląskiem Wrocław, w którym z pudeł młodego Słowaka śmiało się pół Polski. Potem jednak Duda, który od trenera Henninga Berga otrzymał spory zastrzyk zaufania, się rozkręcił i w kolejnych meczach był bardzo groźnym ogniwem drużyny mistrza Polski. Bardzo dobrze rozumie się z Żyrą czy Radoviciem, dzięki czemu Legia w ataku ma naprawdę duży potencjał.
fot. Sylwester Wojtas
Giannis Papadopoulos (Cracovia) - Grek do Cracovii dołączył dopiero w marcu, gdy został rozwiązany jego kontrakt z Arisem Saloniki, ale szybko znalazł miejsce w wyjściowym zestawieniu Pasów i w pięciu spotkaniach zdołał zanotować dwa gole. Z biegiem czasu powinien stać się jeszcze większym wzmocnieniem drużyny Wojciecha Stawowego.
fot. cracovia.pl
Kiryło Pietrow (Korona) – po nieudanych testach jesienią w Jagiellonii, Ukrainiec pod koniec zimowego okna transferowego trafił do innej ‘żółto-czerwonej’ drużyny, Korony. Na swój debiut musiał czekać aż do meczu z… Jagiellonią miesiąc później, ale w nim wypadł bardzo dobrze i do końca rundy zasadniczej był podstawowym zawodnikiem Korony, okazując się solidnym wzmocnieniem środka pola kielczan.
fot. korona-kielce.pl
Gerard Badia (Piast) – Piast znalazł nowego Quintanę? Na takie stwierdzenie na pewno zdecydowanie zbyt wcześnie, ale Badia pokazał, że jest zawodnikiem o podobnej charakterystyce do gracza Jagiellonii. Liczbami jeszcze zdecydowanie odstaje od swojego rodaka, ale i tak wydaje się być miłą odmianą wśród gliwickich piłkarskich rzemieślników.
fot. piast-gliwice.eu