menu

Wokół meczu GKS Katowice - Zawisza: Kibice gości wrócili na Bukową (ZDJĘCIA)

14 kwietnia 2013, 21:57 | Piotr Szymański

Katowicka GieKSa imponuje formą na wiosnę. W niedzielę przy Bukowej pokonała jednego z faworytów do awansu - Zawiszę Bydgoszcz. Spotkanie na stadionie obejrzało aż 5100 kibiców, łącznie z przyjezdnymi.

GKS Katowice - Zawisza Bydgoszcz
fot. Marzena Bugała/Dziennik Zachodni
Wokół meczu GKS Katowice - Zawisza Bydgoszcz
fot. Piotr Szymański
Wokół meczu GKS Katowice - Zawisza Bydgoszcz
fot. Piotr Szymański
Wokół meczu GKS Katowice - Zawisza Bydgoszcz
fot. Piotr Szymański
Wokół meczu GKS Katowice - Zawisza Bydgoszcz
fot. Piotr Szymański
Wokół meczu GKS Katowice - Zawisza Bydgoszcz
fot. Piotr Szymański
Wokół meczu GKS Katowice - Zawisza Bydgoszcz
fot. Piotr Szymański
Wokół meczu GKS Katowice - Zawisza Bydgoszcz
fot. Piotr Szymański
Wokół meczu GKS Katowice - Zawisza Bydgoszcz
fot. Piotr Szymański
Wokół meczu GKS Katowice - Zawisza Bydgoszcz
fot. Piotr Szymański
Wokół meczu GKS Katowice - Zawisza Bydgoszcz
fot. Piotr Szymański
Wokół meczu GKS Katowice - Zawisza Bydgoszcz
fot. Piotr Szymański
Wokół meczu GKS Katowice - Zawisza Bydgoszcz
fot. Piotr Szymański
Wokół meczu GKS Katowice - Zawisza Bydgoszcz
fot. Piotr Szymański
Wokół meczu GKS Katowice - Zawisza Bydgoszcz
fot. Piotr Szymański
Wokół meczu GKS Katowice - Zawisza Bydgoszcz
fot. Piotr Szymański
1 / 16

Zobacz więcej zdjęć z meczu GKS - Zawisza!

Najbardziej strzeżony sekret

Gdzie jest Przemysław Pitry? To pytanie zadawali sobie wszyscy, którzy poznali składy na niedzielny mecz. Najlepszego zawodnika i strzelca GieKSy w tym sezonie zabrakło w wyjściowej jedenastce, a nawet na ławce rezerwowych. Jak się okazało, Pitry zderzył się na treningu z Łukaszem Budziłkiem i nie zdążył wykurować się na pojedynek z Zawiszą. Wcześniejszych przecieków nie było i nieobecność tego piłkarza była największą personalną niespodzianką.

Miejsce Pitrego na murawie zajął Jewhen Radionow, sprawdzony w zimowym okienku transferowym z Ursusa Warszawa. Katowiczanie zagrali ustawieniem 4-4-2, na szpicy z Ukraińcem i Denissem Rakelsem, którzy wymieniali się pozycjami. Trzeba przyznać, że Radionow swoje zrobił. Biegał ile tylko mógł i walczył o górne piłki z silnymi obrońcami przyjezdnych. - "Żenia" ma strzelać bramki, a dzisiaj nie miał sytuacji. Dla niego, to był pierwszy taki mecz w życiu. O taką stawkę i przy takiej publiczności. Nie będę go krytykował - ocenił po meczu szkoleniowiec GKS-u, Rafał Górak.

Pierwszy gol GKS-u w czwartym meczu z Zawiszą

To spotkanie awizowano, jako mecz kolejki 1. ligi, a nawet jeden z ciekawszych meczów wiosny. Samo widowisko nie zawiodło, ale mogło też być lepsze. GieKSa toczyła wyrównany bój z jednym z głównych kandydatów do awansu do Ekstraklasy. Oba zespoły próbowały atakować głównie skrzydłami, co przekładało się na niezliczoną ilość dośrodkowań. Konsekwencja gospodarzy okazała się jednak decydująca. Mateusz Kamiński wykorzystał niezdecydowanie, czy też błąd Wojciecha Kaczmarka i głową (barkiem?) wpakował piłkę do siatki. - Sam nie wiedziałem, gdzie ta piłka jest, ale odwróciłem się i wpadło - przyznał uradowany strzelec. To był gol do szatni, a po przerwie GKS grał jeszcze lepiej.

W barwach katowickiej ekipy wyróżniał się młodziutki Krzysztof Wołkowicz, który popisał się kilka precyzyjnymi uderzeniami, z którym golkiper Zawiszy miał duże problemy. Oprócz tego harował też w defensywie, gdzie zanotował kilka ważnych przechwytów. Solidne wrażenie sprawiała formacja obronna GieKSy. Dużo biegali Arkadiusz Kowalczyk i Rakels, a gdyby tylko Łotysz popracował nad dokładnością, mógłby zakończy mecz z asystami i przynajmniej jednym golem.

Słaby Zawisza, słaby sędzia

Zawisza zawiódł. Starali się skrzydłowi - Sebastian Ziajka i Daniel Mąka, ale nic z tego szumu nie wynikało. Dobrze wyglądał w środku pomocy Kamil Drygas, do czego już przyzwyczaił. Jakub Wójcicki ponownie zagrał na szpicy i ponownie zakończył mecz bez bramki. Miał swoje sytuacje, ale ciężko mu było zrobić coś tyłem do bramki. A i fizycznie katowiccy obrońcy byli dla niego wyzwaniem. No właśnie, GieKSa sprawiała wrażenie drużyny lepiej przygotowanej pod tym względem. To miejscowi byli szybsi, mieli więcej sił. Dobitnie pokazuje to przykład Łukasza Nawotczyńskiego i Pawła Strąka. Pierwszy z nich poruszał się, jak mucha w smole, a były piłkarz Górnika Zabrze był kompletnie niewidoczny. Jak już miał futbolówkę, to nie przyspieszał akcji. Wręcz spowalniał. Trudno ocenić występ Kaczmarka, który zawalił gola, ale w innych sytuacjach spisał się bez zarzutu. W samej końcówce spotkania bydgoszczanie mogli wyrównać za sprawą rezerwowego Mateja Nathera, który obił spojenie. W tej sytuacji zabrakło im szczęścia, bowiem wzorowo rozklepali obronę gospodarzy.

Zobacz bramkę i skrót spotkania GKS - Zawisza!

Osobny akapit należy się arbitrowi z Lublina - Jackowi Małyszkowi, który był jednym z gorszych aktorów niedzielnego widowiska. Każdy faul przed polem karnym kwalifikował na żółtą kartkę, momentami tracił kontrolę nad wydarzeniami na boisku. W pierwszej połowie nie uznał trafienia Wołkowicza, który precyzyjnym strzałem w długi róg wpakował piłkę do sieci. Zdaniem sędziego, zawodnik GieKSy po podaniu od Grzegorza Fonfary był na spalonym. Jeśli tak, to na centymetrowym. Ponadto w ostatniej minucie pierwszej połowy Bartłomiej Chwalibogowski trafił piłką w rękę jednego z obrońców Zawiszy w polu karnym. Małyszek karnego nie podyktował i wskazał na rzut rożny, po którym zresztą padła bramka. Sprawiedliwości stało się zadość.

Rekordowa frekwencja, z udziałem gości

Mimo niedzielnego południa, spotkanie GKS-u z Zawiszą przyciągnęło na trybuny aż 5100 widzów. Jest to rekordowy wynik na obiekcie przy Bukowej, na którym od lat nie było tak dobrej frekwencji. Przyczyniła się do tego również obecność sympatyków z Bydgoszczy, którzy otrzymali na ten mecz ok. 400 wejściówek. Na katowickim stadionie, po ponad trzech latach wrócili więc kibice gości. Wreszcie!

Szkoda tylko, że spotkali się z problemami z wejściem na sektor. Część kibiców, która została wpuszczona, w 12. minucie gromkim "Piłka nożna dla kibiców", "Wpuście kibiców, wy k... wpuście kibiców" wyraziła swoją dezaprobatę. Bydgoszczan, którzy demonstracyjnie zeszli z trybuny, wsparł także skandowanymi hasłami "Blaszok". Do końca trwania pierwszej połowy, fani Zawiszy zajęli swoje miejsca. Ich doping nie miał szans się przebić, chociaż mieli kilka zrywów.

Tym razem kibice z Katowic nie czekali na prezentację oprawy do drugiej części. Już w 25. minucie murawę zasypano mnóstwem serpentyn. Na szczelnie wypełnionym "Blaszoku" efektownie prezentowały się trójkolorowe flagi i race. Przez całe spotkanie na całej długości trybuny prezentował się transparent: "W samo południe spotkanie na szczycie, nas nie złamiecie, bo to nasze życie!".

OCENA KOŃCOWA

  • Poziom sportowy: 7/10
  • Poziom kibicowski: 9/10
  • Piłkarz meczu: Krzysztof Wołkowicz


Z Katowic - Piotr Szymański / Ekstraklasa.net

Polub nas na Facebooku! Już prawie 40 tysięcy fanów dyskutuje z nami na naszym fan-page'u. Tam dzieje się jeszcze więcej!


Polecamy