Wokół meczu GKS Katowice - GKS Tychy: Wojenna oprawa, a w przerwie zamieszki (ZDJĘCIA, WIDEO)
Derbowy pojedynek GKS-u Katowice z imiennikiem z Tychów reklamowany był jako mecz wysokiego napięcia. Kibicom nie trzeba było tego powtarzać, bowiem od dawna przygotowywali się na sobotnie spotkanie. Jak im poszło?
Zobacz więcej zdjęć na stronie Dziennika Zachodniego!
Fani zespołów z Katowic i Tychów nie darzą się sympatią. Dla kibiców obu tych klubów wzajemne potyczki należą do najważniejszych w sezonie. Nie inaczej było i tym razem. Mimo, iż GKS ostatnio może pochwalić się mizerną frekwencją (1500-2000 osób), to w sobotę przy Bukowej trybuny, z Blaszokiem na czele, pękały w szwach. Na obiekcie zjawiła się też liczna delegacja wyjazdowiczów. Oficjalna frekwencja wyniosła 4300 kibiców.
Miejscowi głośno dopingowali swoich ulubieńców od samego początku, praktycznie nie dając żadnych szans na ripostę tyszanom. Kulminacyjny moment nastąpił 5 minut przed przerwą, gdy Trybuna Centralna zaprezentowała efektowną oprawę w wojennej stylizacji, przygotowaną przez grupę Ultras GieKSa. Na pierwszy plan wyjechały czołgi i bombowce, a w tle odpalono race i rozłożono kartoniadę. Pojawiły się także liczne transparenty na kijach.
Druga połowa rozpoczęła się z 15-minutowym opóźnieniem. Wszystko przez zadymę, którą sprowokowała ekipa przyjezdnych. Kibice z Tychów próbowali sforsować bramę, odgradzającą sektor gości od trybuny z najbardziej zagorzałymi fanami z Katowic. Ci nie zamierzali przyglądać się biernie sytuacji. Na murawę wkroczyła policja, poleciały krzesełka i użyto armatki wodnej. Z pewnością GieKSy nie ominą kary, zarówno za race, jak i zamieszki w przerwie spotkania.