menu

Wokół meczu Arka - Śląsk: Bojkot podzielił kibiców

15 marca 2012, 21:54 | Jacek Czaplewski

Kibicowski "młyn" Arki Gdynia świecił pustkami podczas środowego meczu ze Śląskiem Wrocław. Część fanów aktywnie włączyła się do bojkotu i dopingowała spod stadionu. Przeciwnicy protestu zjawili się na trybunach i spontanicznie wspierali piłkarzy.

Kibice na meczu Arka Gdynia - Śląsk Wrocław
fot. Dziennik Bałtycki
Kibice na meczu Arka Gdynia - Śląsk Wrocław
fot. Dziennik Bałtycki
Kibice na meczu Arka Gdynia - Śląsk Wrocław
fot. Dziennik Bałtycki
Kibice na meczu Arka Gdynia - Śląsk Wrocław
fot. Piotr Kwiatkowski/Ekstraklasa.net
Kibice na meczu Arka Gdynia - Śląsk Wrocław
fot. Piotr Kwiatkowski/Ekstraklasa.net
Kibice na meczu Arka Gdynia - Śląsk Wrocław
fot. Piotr Kwiatkowski/Ekstraklasa.net
Kibice na meczu Arka Gdynia - Śląsk Wrocław
fot. Piotr Kwiatkowski/Ekstraklasa.net
Kibice na meczu Arka Gdynia - Śląsk Wrocław
fot. Piotr Kwiatkowski/Ekstraklasa.net
1 / 8

Kibice na meczu Arka Gdynia - Śląsk Wrocław - ZOBACZ ZDJĘCIA

Protest przeciwko władzom klubu, wyraźnie podzielił kibiców Arki. Około tysiąc osób, zgodnie z wcześniejszymi zapowiedziami, pojawiło się pod stadionem. Reszta, czyli około cztery tysiące widzów, mecz oglądała z wysokości trybun. Spora część sympatyków Arki uważa, że forma bojkotu jest niewłaściwa, gdyż najbardziej uderza w zawodników, a nie w zarząd. Fakt faktem, doping niósł się zarówno spod obiektu, jak i na nim. Piłkarze wykazali gest solidarności z protestującymi, dziękując brawami, tuż po ostatnim gwizdku sędziego.

„K… i śmiecie, dlaczego dzieci bijecie?!”

Fani Śląska Wrocław wykupili na środowe spotkanie wszystkie wejściówki. Spodziewano się więc 750 przyjezdnych, wśród których sporą część stanowić mieli zaprzyjaźnieni kibice Lechii Gdańsk. I tak faktycznie było. Jeszcze przed wejściem na sektor, doszło do spięcia z mundurowymi. Spora grupa gości próbowała wydostać się z kordonu policyjnego, celem konfrontacji z kibicami Arki. Do tego jednak nie doszło, bo w porę zainterweniowała prewencja.

Nie udało się natomiast powstrzymać eskalacji negatywnych emocji. Śląsk z Lechią zdemolował bramki biletowe, po czym udał się na sektor gości, oklepując po drodze służby porządkowe. Jak później się okazało, wielu kibiców w ogóle nie powinno pojawić się na stadionie, bo nie byli wśród osób, które nabyły bilety.

Przyjezdni rozwiesili kilka flag, w tym: „Wielki Śląsk”, „Gdynia”, „Lechia Pany”. Ich doping stał na przeciętnym poziomie. Wsparcie dla piłkarzy zeszło praktycznie na drugi plan, ustępując bluzgom pod adresem przeciwnika. Arkowcom wypominano między innymi pobicie kilkuletnich zawodników Lechii, podczas halowego turnieju. Śpiewano: „K… i śmiecie, dlaczego dzieci bijecie?!”. W sektorze gości pojawił się także prowokujący transparent: „Witold Nowak – trzymaj się!”.

Nowak… schował się za ścianą

Tuż przed pomeczowym dwugłosem trenerskim, zza okien sali konferencyjnej dobiegały głośnie okrzyki kibiców Arki, którzy nawoływali, aby przed obiekt wyszedł prezes, Witold Nowak. Sam zainteresowany choć był na meczu, to jednak nie przystał na propozycję. Był natomiast bardzo podenerwowany, co rusz zerkał w kierunku okien, patrząc czy fani nadal czekają na niego pod stadionem. Tłum szybko się jednak rozszedł i już po chwili, Nowak mógł spokojnie opuścić stadion.


Polecamy