Wojtala: W pierwszej połowie wyglądało to, jakby Mołdawia grała u siebie
- W pierwszej połowie wyglądało to, jakby Mołdawia grała u siebie. Oczekiwaliśmy czegoś innego. Zresztą, z Czarnogórą wcale nie było dużo lepiej - mówi Paweł Wojtala, były obrońca m.in. Legii Warszawa, Lecha Poznań i HSV.
Jakie ma Pan odczucia po ostatnich meczach kadry?
(śmiech) Wykonaliśmy plan minimum. Cztery punkty na początek to niezły wynik. Zwłaszcza że po nieudanym Euro i zmianie trenera było wokół reprezentacji trochę zawirowań.
Cztery punkty to niezła sytuacja wyjściowa, ale gra nie zachwyciła. Z Mołdawią mocno pomógł nam sędzia, gdyby nie on, mogło być różnie...
Z mojego punktu widzenia były ręce obrońcy na ciele Piszczka, który to wykorzystał, a sędzia podyktował karnego. Nie ma co się teraz nad tym rozczulać. Ale gra faktycznie nie wyglądała dobrze. W pierwszej połowie wyglądało to, jakby Mołdawia grała u siebie. Oczekiwaliśmy czegoś innego. Wiadomo, atak pozycyjny nigdy nam nie leżał, ale myślę, że umiejętności naszych obecnych reprezentantów powinny wystarczyć do prowadzenia gry z takim rywalem. Zresztą, z Czarnogórą wcale nie było dużo lepiej. Prowadziliśmy, ale później przeciwnicy nie dawali nam wyjść z własnej połowy.
Widzi Pan postęp w grze reprezentacji po przejęciu jej przez Waldemara Fornalika?
To dopiero początek pracy trenera Fornalika z kadrą. Na oceny musimy jeszcze poczekać. Po bardzo nieudanym meczu z Estonią pesymistów było chyba więcej niż po Euro. Drużyna potrafiła jednak zdobyć cztery punkty na początku eliminacji, więc nie jest źle. Myślę, że z każdym spotkaniem będzie troszkę lepiej.
Według Pana trener Smuda miał prawo twierdzić, że zostawia drużynę gotową na eliminacje mundialu 2014?
Nie do końca. Chociaż pamiętajmy, że trener Smuda mówił te słowa po Euro. Z jego punktu widzenia mogło to wtedy tak wyglądać. Później piłkarze mieli jednak urlopy i okresy przygotowawcze, wiele się zmieniło. Niektórzy z nich nie grali jeszcze w klubach meczów o stawkę. Taki Eugen Polanski na Euro nie był słaby, bo wiosną dość regularnie występował w Mainz. Natomiast liczba jego beznadziejnych podań w meczu z Mołdawią po prostu irytowała. Dlaczego? Bo w tym sezonie zagrał w Bundeslidze dziesięć minut. Zawodnik w takiej formie nie ma prawa wyjść na boisko w meczu z Anglią.
Selekcjoner mocno tasuje ustawienie. Z Mołdawią zaczął dwójką z przodu, po przerwie został tam tylko Lewandowski. Pana zdaniem potrzebuje on partnera w ataku?
Wydaje mi się, że Robert nie jest nauczony współpracy z drugim napastnikiem. W klubach zwykle grał sam z przodu, dlatego jest do tego przyzwyczajony. To taki zawodnik, wiele piłek rozgrywa sam albo do skrzydła. Nie do końca potrafi grać z partnerem w linii ataku. Jeśli ma być wysuniętym napastnikiem, to nie potrzeba mu pomocy.
Nie wydaje się Panu, że trio z Dortmundu poczuło się w kadrze zbyt pewnie? Lewandowski chciał pomagać trenerowi w wejściu do zespołu, Błaszczykowski ostro skrytykował ostatnio Obraniaka...
Być może, ale trzeba by było zobaczyć, jak to wygląda od środka. Kuba jest kapitanem, wiodącą postacią tej drużyny. Obraniak dostał głupią czerwoną kartkę, może właśnie przez nią nie zdobyliśmy trzech punktów z Czarnogórą. Rywale byli w tamtym momencie żenująco słabi w obronie. Przez Kubę przemawiała sportowa złość. Może i miał prawo krytykować Obraniaka, ale od tego jest trener. Poczekajmy jednak na to, jak rozwinie się sytuacja. Gdyby okazało się, że kilku piłkarzy chce rządzić reprezentacją, selekcjoner będzie musiał reagować. Jeśli nie będzie na to za późno...
Myśli Pan, że możemy być dobrej myśli przed meczem z Anglikami? Z Ukrainą im nie szło, poza tym mają ostatnio spore problemy kadrowe.
Mamy jeszcze miesiąc, przez ten czas sporo może się zmienić. Dlatego nie przywiązywałbym wielkiej uwagi do problemów rywali. Najważniejsze, żeby nasi kadrowicze grali regularnie w klubach. Od wielu lat próbujemy wygrać z Anglią, może tym razem się uda? Na pewno jednak nie będziemy faworytem.
Jak zareagował Pan na to, że ostatnie mecze kadry można było obejrzeć tylko w systemie pay-per-view?
Dla mnie to wielki skandal. Drużyna narodowa reprezentuje wszystkich Polaków i każdy powinien mieć możliwość obejrzenia jej meczów. Niezależnie od tego, czy ma dekoder albo czy stać go na zapłacenie za transmisję. Spotkania reprezentacji powinny być transmitowane w państwowej telewizji. Sytuacja, jaka zaistniała przy okazji spotkań z Czarnogórą i Mołdawią, jest dla mnie niezrozumiała.
Kto jest Pana faworytem w wyścigu o fotel prezesa PZPN?
Najważniejsze, by wygrał kandydat tzw. opozycji, do której sam też się zaliczam. Mam nadzieję, że Zbyszek Boniek i Roman Kosecki dojdą do porozumienia i w wyborach wystartuje jeden kandydat z dużym poparciem.