menu

Wojna pseudokibiców na Śląsku czyli każdy ma swojego wroga

8 listopada 2017, 06:09 | Bartłomiej Wortolec

Dariusz Pastor jest ostatnią tragiczną ofiarą porachunków pseudokibiców Górnika Zabrze i Ruchu Chorzów. Czy pseudokibice czują się bezkarni? - Każda kara powinna mieć dwa aspekty, swoją nieuchronność i adekwatność - mówi Przemysław Stępień, psycholog sportowy. - Osoba, która wyrządzi krzywdę drugiemu człowiekowi, powinna mieć pewność, że spotka ją za to dotkliwa i nieuchronna kara. Wydaje mi się, że tak się nie dzieje. Wpływa na to brak odpowiednich przepisów, które nie mają żadnego pokrycia z rzeczywistością - podkreśla. O psychofanach, normalsach i koneserach na stadionach.

Walki pseudokibiców kończą się często tragicznie
Walki pseudokibiców kończą się często tragicznie
fot. SZYMON STARNAWSKI

W czwartek, 9 listopada, o godzinie 13, w kościele pw. św. Jana Nepomucena w Przyszowicach w powiecie gliwickim odbędzie się pogrzeb skatowanego, 26-letniego kibica Górnika Zabrze. We wtorek 24 października, został brutalnie pobity przez pseudokibiców w Rudzie Śląskiej. Mieszkaniec powiatu gliwickiego był bity, kopany i uderzany pałką. To nie jest pierwsza ofiara porachunków grup kibicowskich Górnika Zabrze i Ruchu Chorzów.

Kary czy prewencja?


Czy pseudokibice czują się bezkarni? - Każda kara powinna mieć dwa aspekty, swoją nieuchronność i adekwatność - mówi Przemysław Stępień, psycholog sportowy.

- Osoba, która wyrządzi krzywdę drugiemu człowiekowi, powinna mieć pewność, że spotka ją za to dotkliwa i nieuchronna kara. Wydaje mi się, że tak się nie dzieje. Wpływa na to brak odpowiednich przepisów, które nie mają żadnego pokrycia z rzeczywistością - podkreśla.
[podobne]
Jak wyjaśnia Piotr Wróblewski, kibice dzielą się na wiele podgrup. Najbardziej charakterystyczne są trzy typy: „psychofani”, „koneserzy” i „normalsi”. „Psychofani” swoim zachowaniem wypierają „koneserów” ze stadionów, zostawiając im przeżywanie emocji meczu przed telewizorem. „Normalsi” na stadion chodzą tylko z przyzwyczajenia.

Agresja coraz większa


Coraz częściej dochodzi do starć między pseudokibicami.

- Można to tłumaczyć brutalizacją życia - ocenia dr Piotr Wróblewski, socjolog z Uniwersytetu Śląskiego w Katowicach. - Taką tendencję w społeczeństwach i kulturze Zachodu można zauważyć już od lat 70. ubiegłego wieku - podkreśla.

W tym czasie w Polsce było znacznie spokojniej. - Dawniej kibice klubów sportowych w Polsce na co dzień nie ukrywali swoich sympatii klubowych przed innymi. Nie mieli powodów, żeby się bać. W Chorzowie na jednym osiedlu kontaktowali się kibice Ruchu Chorzów, Górnika Zabrze i GKS Katowice. Wtedy nikt nie spotykał się z agresją słowną, czy fizyczną. Na trybunach na Cichej lub na Stadionie Ludowym siedzieli razem kibice Ruchu, Górnika, GKS-u i Zagłębia Sosnowiec - mówi Wróblewski.

Sytuacja na polskich stadionach zaczęła się stopniowo zmieniać w latach 80.

- Agresja wewnątrzgatunkowa, to coś, co jest przypisywane homo sapiens, ale przyjmowała różne formy, bywała łagodzona. Ta forma, z którą mamy teraz do czynienia wśród kibiców, jest mocno związana z procesami w kulturze. Jeżeli kiedyś popierało się klub sportowy, to krzyczało się np. „Niebiescy, Niebiescy”, „Górnik, Górnik”, czy „Zagłębie, Zagłębie”. Teraz od razu kibice wykrzykują słowa nienawiści do innych drużyn. W naszych miastach widać graffiti związane z kibicowaniem. Ukazują skrajną, słowną nienawiść. Dawniej na terenach zdominowanych przez kibiców Górnika Zabrze mogliśmy zobaczyć napis „Górnik - Ruch 2:0”. To był jednak komunikat o dodatkowej treści - mówi Piotr Wróblewski. Nie chodziło, wyjaśnijmy, o wynik meczu, ale o to, że zginęło dwóch sympatyków klubu z Chorzowa.

- W ujęciu psychologicznym jakiś „wróg” musi istnieć, by dawać jednej i drugiej grupie możliwość „spełniania się” i „rozwoju” oraz poczucia bezpieczeństwa, przynależności i ważności. Nigdy tego aspektu nie wyeliminujemy - mówi Przemysław Stępień. Zwraca uwagę na to, że właśnie te animozje klubowe pojawiły się już kilkadziesiąt lat temu. - I tak pozostało. Nikt dziś już nie wie do końca dlaczego, ale „tradycja” jest podtrzymywana. Kibice, niestety, nie patrzą na to w szerszym ujęciu, że są to np. kluby ze Śląska, które powinny trzymać się razem - dodaje Przemysław Stępień.

W naszym regionie prowadzone są działania, które mają zapobiegać stadionowej agresji. W Chorzowie realizowany jest program, który dotyczy kibicowania. Dodatkowo podejmowane są przedsięwzięcia związane z kulturalnym kibicowaniem.

- Organizatorzy meczu eliminacyjnego mistrzostw świata młodzieży do lat 19 na Stadionie Śląskim, rozprowadzili bilety wśród uczniów okolicznych szkół podstawowych i ich rodziców. Przyszło ok. 30 tys. osób. To są pewne próby, ale na razie realizowane na poziomie wspierania drużyny narodowej - mówi dr Piotr Wróblewski.