menu

Wnioski po meczu Legia Warszawa - Linfield FC. Nie wszystko dobre, co dobrze się kończy

18 sierpnia 2020, 21:01 | Tomasz Biliński

Legia Warszawa po słabym i nudnym do bólu meczu awansowała do drugiej rundy eliminacji Ligi Mistrzów. Przy Łazienkowskiej ograła mistrza Irlandii Północnej - Linfield FC - 1:0. Jedynego gola strzelił wprowadzony w drugiej połowie Jose Kante. Jak wyglądał mistrz Polski w tym spotkaniu? Zapraszamy do naszych wniosków!

Legia Warszawa po słabym i nudnym do bólu meczu awansowała do drugiej rundy eliminacji Ligi Mistrzów. Przy Łazienkowskiej ograła mistrza Irlandii Północnej - Linfield FC - 1:0. Jedynego gola strzelił wprowadzony w drugiej połowie Jose Kante. Jak wyglądał mistrz Polski w tym spotkaniu? Zapraszamy do naszych wniosków!
fot. adam jankowski / polska press
Po okazałym zwycięstwie nad GKS Bełchatów w Fortuna Pucharze Polski (6:1) wydawało się, że Legia Warszawa nie straciła rytmu podczas krótkiej przerwy między sezonami. Wtorkowy mecz z Linfield w eliminacjach Ligi Mistrzów pokazał jednak coś innego. Zespół Aleksandara Vukovicia grał wolno, chaotycznie, bez pasji. Na dodatek nawet grając w końcówce z przewagą jednego zawodnika, nie potrafił tego wykorzystać! Ba! Dopuścił do okazji dla gości. Oby w kolejnych spotkaniach luz w jego poczynaniach był taki, jak w Bełchatowie.
fot. adam jankowski / polska press
Obrońca Legii od kilku miesięcy ma ten sam problem i wygląda na to, że w nowym sezonie nic się nie zmieni. Wieteska od czasu do czasu jakby tracił zasięg i kontakt z boiskowymi wydarzeniami, co skutkuje niebezpiecznymi okazjami dla rywali. Na szczęście Linfield nie dysponowało na tyle wysokimi umiejętnościami, by wpadki legionisty wykorzystać.
fot. adam jankowski / polska press
Media w Irlandii Północnej przestrzegały ekipę Linfield przed Arturem Borucem i Michałem Karbownikiem (i koronawirusem). I zwróciły słuszną obawę. Bramkarz Legii miał mało pracy, ale dwa razy wykazał się odpowiednią koncentracją, broniąc niewygodne strzały. Natomiast prawy obrońca przyspieszył w akcji, którą golem zakończył Jose Kante.
fot. adam jankowski / polska press
Mecz bez udziału kibiców (z powodu panującej pandemii) miał swoje plusy. Można było usłyszeć, jak ważnym punktem drużyny jest Artur Boruc. Poza wysokimi umiejętnościami służy podpowiedziami dla zespołu. Przeciwko Linfield niemalże nie było akcji, w której nie pokrzykiwał na kolegów.
fot. adam jankowski / polska press
Takie wzmocnienia w polskich drużyn chcemy oglądać. Filip Mladenović, przechodząc z Lechii Gdańsk, nie potrzebował czasu na aklimatyzację w zespole. W drugim występie z rzędu był aktywny i podejmował dobre decyzje.
fot. adam jankowski / polska press
1 / 6