Włodarczyk zadebiutował. Remis Bałtyku z Ruchem
Rzutem na taśmę uratowali w sobotę jeden punkt piłkarze II-ligowego Bałtyku Gdynia w meczu z Ruchem Zdzieszowice na Narodowym Stadionie Rugby.
fot. Tomasz Bołt / Polskapresse
Sporym wydarzeniem był debiut w biało-niebieskich barwach byłego reprezentanta Polski Piotra Włodarczyka, zawodnika zakontraktowanego kilka dni temu przez działaczy z Gdyni. Gracz ten jednak gola nie strzelił i niczym specjalnym kibiców nie zachwycił. W jego boiskowych poczynaniach widać było, iż nie jest jeszcze zgrany z drużyną i potrzebował będzie kolejnych treningów, aby się odpowiednio wkomponować w zespół.
Prawdziwe wejście smoka zaliczył za to wychowanek Bałtyku Arkadiusz Byczkowski, który w czwartej, ostatniej doliczonej minucie meczu, chwilę po tym jak się pojawił na boisku, strzelił po rzucie rożnym głową wyrównującego gola dla gdynian.
Na tablicy wyników widniał przed tą sytuacją niekorzystny dla gospodarzy rezultat 1:2, gracze biało-niebieskich bezsilnie się miotali pod bramką Ruchu i niewiele wskazywało, aby mogli jeszcze uratować jeden punkt. Goście zwalniali grę, jak tylko mogli, ich trener Andrzej Polak dokonał jeszcze zmiany taktycznej, wpuszczając na ostatnie sekundy na plac gry Bartłomieja Rewuckiego za Piotra Kurca.
- Wyglądało to nieciekawie - przyznaje Arkadiusz Byczkowski. - Do końca jednak wierzyliśmy w wyrównanie. Przed wejściem na plac gry trener Marek Witkowski udzielił mi kilku cennych wskazówek. Egzekwowaliśmy stały fragment gry, co jest naszą mocną stroną, i udało się. Był to dla mnie premierowy gol w pierwszym zespole Bałtyku. Wcześniej strzelałem tylko w B-klasie. Bałtyk sobotni mecz rozpoczął lepiej, bo już w 12 min, po dynamicznej akcji, gola strzelił Dariusz Kudyba. Jednak potem dwa razy "ukuli" goście. Marcina Matysiaka pokonali kolejno Roland Buchała i Michał Bachor. Z przebiegu spotkania biało-niebiescy mogą być więc zadowoleni, że udało im się uratować remis.