menu

Wisła zremisowała z Fenerbahce, ale mecz trwał tylko 11 minut

26 lipca 2012, 12:58 | Z Ritzing Piotr Tymczak/Gazeta Krakowska

Było widać tylko wielką ścianę deszczu. Piłkarze Wisły mieli wczoraj okazję sprawdzić się w rywalizacji z Fenerbahce Stambuł, najsilniejszym rywalem podczas przedsezonowych przygotowań. Na przeszkodzie stanęło oberwanie chmury. Z nieba lało tak potwornie, że sędzia musiał przerwać mecz po 11 minutach.

Jan Frederiksen (pierwszy z prawej, czerwony strój) i Cezary Wilk podczas wczorajszego meczu
Jan Frederiksen (pierwszy z prawej, czerwony strój) i Cezary Wilk podczas wczorajszego meczu
fot. Krzysztof Porębski/Polskapresse

- Na pogodę nie mamy wpływu, jej się nie wybiera. Takie jest życie. Musimy teraz zrobić wszystko, aby jak najlepiej przygotowywać się w kolejnych dniach. Zastanowimy się jak to zrobić - powiedział trener Wisły Michał Probierz.

- Czasami zdarza się, że tu popada, jak wszędzie na świecie, ale czegoś takiego tutaj nie widziałem. Wielka szkoda, że ten sparing się nie odbył. Cieszyliśmy się, że zagramy z takim przeciwnikiem - powiedział Daniel Sikorski, który wiele lat spędził w Austrii. Wczoraj przyjechali zobaczyć jego występ rodzice. Był więc bardzo rozczarowany. Podobnie jak koledzy z drużyny. - Coś takiego zdarzyło mi się pierwszy raz odkąd gram w piłkę - przyznał Maor Melikson.

Wiślakom nie udało się więc skonfrontować z drużyną, która przygotowuje się do eliminacji Ligi Mistrzów. Nową gwiazdą tureckiego zespołu jest holenderski napastnik Dirk Kuyt, znany z występów w FC Liverpool. "Biała Gwiazda" miała testować kandydata na lewego obrońcę Jana Frederiksena. Okazja do sprawdzenia 30-letniego Duńczyka będzie jeszcze w najbliższą sobotę w sparingu z Hannoverem 96. Trener Probierz zaznaczył, że Frederiksen nie jest ostatecznym kandydatem na lewą obronę i klub ma jeszcze inne opcje.

Zawiedzeni sytuacją byli organizatorzy meczu, którzy starali się go przygotować perfekcyjnie pod każdym względem. Na pogodę nie mieli już jednak wpływu. Wiślacy przebywają na obozie w słoweńskich Moravskich Toplicach, ale mecz został rozegrany trzy godziny drogi od tej miejscowości, w austriackim Ritzing (ok. 100 km od Wiednia, blisko granicy z Węgrami). To niewielka miejscowość licząca około tysiąca mieszkańców. Wybudowano tam stadion, który pomieści trzy razy więcej osób. Warunki do gry stworzono idealne, a baza treningowa wokół obiektu jest taka, jakiej nie ma w Krakowie przy Reymonta. Spotkanie wywołało ogromne zainteresowanie wśród kibiców Fenerbahce mieszkających w Austrii. Są oni słynni z tworzenia niesamowitej atmosfery. Wczoraj dali próbkę swoich możliwości.

Trener Probierz wystawił mocny wyjściowy skład: Pareiko - Burliga, Chavez, Bunoza, Frederiksen - Iliev, Wilk, Garguła, Melikson - Sikorski, Genkow. Przed meczem świeciło słońce. Czarna chmura zakryła stadion przed rozpoczęciem spotkania, a kiedy sędzia zagwizdał po raz pierwszy już padało. Zapowiadało się ciekawe widowisko, pełne walki, ale z każdą minutą warunki do gry stawały się coraz trudniejsze.

Gazeta Krakowska


Polecamy