menu

Wisła zagra z Widzewem już z Piotrem Brożkiem w kadrze

29 października 2013, 09:07 | Bartosz Karcz / Gazeta Krakowska

Z Piotrem Brożkiem w meczowej kadrze i być może z Arkadiuszem Głowackim w wyjściowym składzie rozpocznie Wisła Kraków dzisiejsze spotkanie z Widzewem Łódź. Początek meczu przy ul. Reymonta zaplanowano na godz. 20.30.

Jest szansa, że w meczu z Widzewem na boisku znowu razem zagrają Paweł i Piotr Brożkowie
Jest szansa, że w meczu z Widzewem na boisku znowu razem zagrają Paweł i Piotr Brożkowie
fot. Janek Hubrich / Polskapresse

Piotr Brożek podpisał kontrakt z krakowskim klubem dopiero wczoraj, mimo że z zespołem trenuje od kilkunastu dni. Sprawa przeciągała się, bo początkowo umowa miała obowiązywać tylko do końca obecnego sezonu. Później jednak warunki się zmieniły i trwały negocjacje. Ostatecznie "Pietia" związał się umową do końca sezonu, z opcją przedłużenia jej o kolejne dwa lata. W Wiśle będzie grał z numerem 8.

Franciszek Smuda nie krył wczoraj zadowolenia, że ma jeszcze jednego piłkarza w ciągle szczupłej kadrze. - Piotrek to taki zawodnik, który potrafi grać na wielu pozycjach, na lewej pomocy i obronie, czy jako defensywny pomocnik - mówi "Franz". - Przy naszej kadrze, gdy czasami ławka wygląda tak jak wygląda, to będzie dla nas cenne uzupełnienie składu. W jakiej jest dyspozycji, nie chcę jednak na razie oceniać, bo musi pewne rzeczy potwierdzić w czasie meczów. W kadrze na spotkanie z Widzewem Piotrek znajdzie się na pewno, a czy będzie grał, trudno w tej chwili powiedzieć. Gdybyśmy mieli dwie, trzy kontuzje w obronie, to musiałby grać z konieczności. On jednak też potrzebuje trochę czasu, żeby wejść w zespół i w taką grę, jaką preferujemy.

Pytanie o to, czy Piotr Brożek zagra z Widzewem, było o tyle zasadne, że po ostatnim meczu z Zagłębiem Lubin kontuzjowany jest Arkadiusz Głowacki. Jeśli nie zagra, to Smuda mógłby przesunąć z lewej obrony na środek Gordana Bunozę. Wtedy zwolni się miejsce na boku defensywy. Niby może zagrać tam Wilde Donald Guerrier, ale jak pokazały ostatnie mecze, wystawianie Haitańczyka w obronie to igranie z ogniem.

Okazuje się jednak, że kontuzja Głowackiego nie jest na tyle poważna, żeby wykluczyć jego występ w starciu z Widzewem. - Jeszcze nie wiadomo na sto procent, czy Arek Głowacki będzie mógł zagrać czy nie. Decyzję podejmiemy we wtorek po porannym rozruchu - tłumaczy Smuda.

Nawet jeśli Głowacki nie wystąpi, to możliwy jest i taki scenariusz, w którym Bunoza zostanie na lewej obronie, a w środku zagra Łukasz Burliga. Wtedy jego miejsce na prawej stronie defensywy zajmie Paweł Stolarski albo Patryk Fryc.

Widzew wydaje się być idealnym przeciwnikiem do tego, żeby - po pierwsze, zgarnąć komplet punktów, a po drugie - rozegrać lepszy mecz niż sobotnie spotkanie z Zagłębiem Lubin. Wystarczy nadmienić, że łodzianie w tym sezonie na wyjazdach grali pięć razy i nie zdobyli nawet punktu! W tych pięciu meczach zdołali strzelić raptem trzy bramki, tracąc aż piętnaście. Smuda obruszył się jednak wczoraj na sugestię, że jego podopiecznych czeka dzisiaj łatwe zadanie.

- Nigdy nie myślę, że jakiś mecz może być najłatwiejszy, bo najczęściej, gdy tak się wydaje, to spotkanie okazuje się najtrudniejsze - mówi trener Wisły. - Trzeba powiedzieć sobie, że Widzew może być rywalem, z którym będziemy musieli się mocno napracować. Widzieliśmy nasz ostatni mecz z Zagłębiem Lubin, ile było mordęgi, żeby strzelić bramkę, a później "dowieźć" to do końca. Nam chodzi przede wszystkim o punkty i w każde spotkanie należy włożyć jeszcze więcej determinacji, żeby sięgnąć po zwycięstwo.

Smuda lekko się zatem asekuruje, ale cokolwiek by powiedział jej trener, to Wisła i tak jest zdecydowanym faworytem. Trzeci zespół w tabeli zagra z przedostatnim, więc nie można inaczej stawiać sprawy. Spotkanie z Widzewem może być też dobrą okazją na przełamanie dla Pawła Brożka, który od meczu z Legią Warszawa nie trafił do siatki. Napastnik Wisły nie zrobił tego w trzech kolejnych spotkaniach (dwóch ligowych i jednym w Pucharze Polski). Smuda bagatelizuje jednak ten brak goli "Brozia".
- Napastnicy mają to do siebie, że w jednym meczu brylują i jakkolwiek kopną piłkę, to wszystko wchodzi - mówi szkoleniowiec. - A w drugim meczu taki piłkarz ma dziesięć sytuacji i nie może strzelić gola. Nie przejmuję się zatem tym, że Paweł ostatnio nie strzelał bramek. Najważniejsze, żeby był zdrowy, bo wiadomo, że mamy tylko jego jednego.

Gazeta Krakowska


Polecamy