Wisła w swoim pierwszym sparingu przegrała z drugoligowcem
Myślenice. Czwartek. Samo południe. Temperatura nie rozpieszcza, ale na boisku treningowym Wisły Kraków praca wre. Biała Gwiazda stanęła do swego pierwszego w 2017 roku sparingu. Rywalem teoretycznie słabszy Raków Częstochowa. W praktyce goście jednak okazali się tego dnia lepsi i po golach Tomasza Płonki oraz Rafała Figla zwyciężyli 2-0.
fot. Andrzej Banaś
Do rozpoczęcia rundy wiosennej pozostały już de facto trzy tygodnie, więc zawodnicy LOTTO Ekstraklasy trenują na pełnych obrotach. Część zespołów pracuje na zagranicznych zgrupowaniach, inni spędzają jeszcze ostatnie dni na własnych obiektach. Biała Gwiazda do Belek uda się dopiero w niedzielę, na razie przygotowując się w Myślenicach. Tam też stanęła do boju w swoim premierowym tegorocznym sparingu. Przeciwnikiem drugoligowy Raków Częstochowa. Również dla podopiecznych Marka Popszuna było to pierwsze starcie w 2017 roku. Oni są dopiero na początku swoich treningów, a na zgrupowanie udadzą się dopiero w kolejnych dniach.
Częstochowianie to aktualny lider 2. Ligi, a co za tym idzie główny kandydat do awansu na zaplecze Ekstraklasy. Jak na razie rozgrywki układały się po ich myśli, jednak Raków nie może pozwolić sobie, by osiąść na laurach. Zimą do zespołu dołączyło już kilku zawodników, z czego dwóch wybiegło na boisko w Myślenicach od pierwszej minuty: między słupkami stanął wypożyczony z Lecha Poznań młody Mateusz Lis, natomiast w ataku sprowadzony z Rozwoju Katowice doświadczony napastnik Tomasz Wróbel.
Więcej „nowości” oczywiście w Wiśle. Oprócz nieoficjalnego debiutu trenera Kiko Ramireza, nielicznie zgromadzeni kibice mogli po raz pierwszy zobaczyć Ivana Gonzaleza oraz Omara Monterde. Od początku zagrał również występujący na co dzień w rozgrywkach Centralnej Ligi Juniorów Kacper Laskoś. Sporo pytań rodziła natomiast nieobecność kilku ważnych dla krakowian nazwisk: Semira Stilicia, Zdenka Ondraska, Krzysztofa Mączyńskiego, Denisa Popovicia oraz golkiperów Michała Miśkiewicza oraz Michała Buchalika.
Goście nie wystraszyli się grającego na co dzień nieco wyżej rywala i weszli w to spotkanie niezwykle aktywnie. Widać było, że chcą pokazać, że potrafią grać w piłkę. Trochę chyba zaskoczyli wiślaków, gdyż to oni narzucili tempo gry i kontrolowali przebieg meczu w pierwszych minutach. Stworzyli sobie kilka szans, głównie ze stałych fragmentów gry, jednak na drodze ku szczęściu długo stał im Łukasz Załuska. W miarę upływu kolejnych minut Biała Gwiazda zaczęła jednak dochodzić do głosu. Odparli ataki rywali, a gra przeniosła się na środek boiska.
Większość pierwszej połowy delikatnie mówiąc nie porywała, ale biorąc pod uwagę, że to dopiero początek przygotowań, a wynik spotkania nie ma większego znaczenia, nie było czym się martwić. Wiślacy przez całe 45 minut stworzyli sobie de facto jedną sytuację – głową po rzucie rożnym szczęścia szukał Piotr Żemło. Zabrakło mu jednak celności. Na jej brak nie mógł narzekać Tomasz Płonka, który w 38.minucie otworzył wynik tego spotkania. Wykorzystał spore zamieszanie w polu karnym krakowian, zagubienie podopiecznych Kiko Ramireza i pewnie umieścił piłkę w siatce. Na przerwę gospodarze schodzili więc przy niekorzystnym dla siebie rezultacie.
Jak się można było spodziewać, na drugą połowę wybiegły już nieco inne składy. W bramce Rakowa jednego golkipera wypożyczonego z poznańskiego Lecha – Mateusza Lisa, zmienił inny – Kamil Czapla, natomiast na murawie pojawił się dawno nie widziany na boisku Norbert Misiak. Pomocnik ostatni ligowy mecz rozegrał w sezonie 2014/2015 w barwach warszawskiej Legii. Potem nadeszła ciężka kontuzja podczas testów w GKSie Bełchatów i długie miesiące walki o powrót do zdrowia. Teraz wreszcie wrócił do gry… i już pięć minut później opuszczał murawę z powodu kontuzji. Zastąpił go Kamil Wojtyra.
I to chyba najważniejsze wydarzenie pierwszego kwadransa drugiej części gry. W szeregach Białej Gwiazdy pojawiło się sporo roszad, jednak nie zmieniło to ich gry. Spotkanie nie zachwycało, a żaden z golkiperów nie mógł narzekać na nadmiar pracy. Co po stronie plusów mógł po tym spotkaniu zanotować Kiko Ramirez? Hmmm. Ta strona w notatniku raczej pozostanie pusta.
W 84.minucie Raków podwyższył również prowadzenie na 2-0. Świetnie wykonany rzut wolny przez Rafała Figla i Mateusz Zając nie zdołał powstrzymać futbolówki przed wpadnięciem do siatki. Tym samym krakowianie na otwarcie 2017 przegrali 0-2 z drugoligowym zespołem.
Wisła Kraków – Raków Częstochowa 0-1 (0-1)
0-1 Tomasz Płonka (38 min.)
0-2 Rafał Figiel (84 min.)
Wisła Kraków:
I połowa: Łukasz Załuska – Ivan Gonzalez, Alan Uryga, Piotr Żemło – Jakub Bartosz, Rafał Boguski, Kacper Laskoś, Patryk Małecki, Omar Monterde – Krzysztof Drzazga, Paweł Brożek
II połowa: Mateusz Zając – Adam Mójta, Arkadiusz Głowacki, Maciej Sadlok – Jakub Ptak, Petar Brlek, Tomasz Cywka, Przemysław Porębski, Omar Monterde – Wojciech Słomka, Mateusz Zachara
Raków Częstochowa:
I połowa: Mateusz Lis – Łukasz Góra, Tomas Petrasek, Lukas Duriska – Przemysław Oziębała, Tomasz Margol, Rafał Figiel, Filip Kowalczyk, Piotr Malinowski – Tomasz Płonka, Tomasz Wróbel
II połowa: Kamil Czapla - Łukasz Góra, Tomas Petrasek, Lukas Duriska, Rafał Figiel, Tomasz Margol (81. Konrad Zaradny), Peter Mazan, Norbert Misiak (50. Kamil Wojtyra), Adam Czerkas, Przemysław Mizgała, Tomasz Wróbel