Sylwester Patejuk (Wisła Puławy): Musimy wyeliminować indywidualne błędy
W sobotę Wisła Puławy będzie miała duże szansę na podreperowanie swojego dorobku punktowego. Na stadionie MOSiR podejmie bowiem najsłabszy zespół pierwszej ligi Znicz Pruszków. Kibice w Puławach liczą na bramki Sylwestra Patejuk, który w tym sezonie strzelił już sześć goli. 34-letnim pomocnik jest liderem klasyfikacji strzelców pierwszej ligi.
fot. Łukasz Kaczanowski
W jakich okolicznościach latem trafiłeś do puławskiego klubu?
Nie będę zdradzał wszystkich szczegółów. Po zakończeniu sezonu 2015/16, który spędziłem w Zawiszy Bydgoszcz, pojawiło się kilka ofert, nawet z Ekstraklasy, ale z różnych powodów nie udało się dopiąć pewnych spraw. Później dostałem konkretną propozycję z Wisły i z niej skorzystałem.
Jesteś zadowolony z wyboru?
Tak, chociaż początkowo miałem problemy ze znalezieniem mieszkania, ale wszystko w końcu potoczyło się zgodnie z planem. To był mały problem. Puławy to fajne miasto, a klub cały czas się rozwija i uczy pierwszej ligi. Wszystkie niedociągnięcia są poprawiane. Tym klubem żyją wszyscy i dlatego będzie coraz lepiej.
Po ośmiu kolejkach masz na swoim koncie sześć goli i jesteś najskuteczniejszym zawodnikiem pierwszej ligi. W dodatku zanotowałeś kilka asyst. Spodziewałeś się tak dobrego początku w swoim wykonaniu?
Jasne (śmiech). Przyszedłem do Puław, żeby pomóc zespołowi, a dla mnie najważniejsze było jak najszybsze wywalczenie miejsca w podstawowym składzie. Skoro wcześniej strzelałem bramki w krajowej elicie (pięć w Śląsku Wrocław i sześć w Podbeskidziu Bielsko-Biała – red.) oraz na jej zapleczu, to dlaczego nie miałbym robić tego dla Wisły.
Szybko zaaklimatyzowałeś się w nowym otoczeniu?
Tak. Nie było z tym żadnych kłopotów. W Puławach jest dobra drużyna, panuje dobra atmosfera, a nad wszystkim czuwa sztab szkoleniowy, który wie, co ma robić. Mieliśmy niezły początek sezonu, ale ostatnio nasze wyniki nie są najlepsze. Niepotrzebnie tracimy punkty.
Z czego to wynika?
Ciężko powiedzieć. Nie gramy wcale źle, a zazwyczaj pechowo przegrywamy jedną bramką. Może trochę brakuje nam doświadczenia i spokoju. Musimy wyeliminować indywidualne błędy. Czas działa na naszą korzyść. Poza tym do drużyny wracają kontuzjowani wcześniej zawodnicy i będziemy mocniejsi. Mateusz Pielach powinien poprawić naszą dyspozycję w defensywie, co wpłynie na większą „pewność” całego zespołu.
W sobotę zmierzycie się u siebie z ostatnim w tabeli Zniczem Pruszków.
Nie będzie łatwo, ale trzeba sobie jasno powiedzieć, że remis będzie dla nas porażką. Gramy przed własną publicznością, nie prezentujemy się źle, więc najwyższa pora zdobyć kolejny komplet punktów. Po prostu nie mamy innego wyjścia. Sytuacja w tabeli robi się coraz trudniejsza.
Wisła to Twój ostatni klub w karierze?.
Nie wiem. Czuję się na siłach pograć jeszcze kilka lat i to nawet w wyższej klasie rozgrywkowej. Wszystko jednak zweryfikuje życie. Fizyczne i piłkarsko jestem w stanie sprostać wymaganiom.
Teraz ze Zniczem
W sobotę (godzina 18) Wisła zagra przed własną publicznością ze Zniczem Pruszków. Obydwie drużyny są beniaminkami pierwszej ligi. Duma Powiśla zajmuje trzynastą pozycję w tabeli z dorobkiem dziewięciu punktów (dwa zwycięstwa, trzy remisy i trzy porażki). Natomiast zespół spod Warszawy dowodzony przez duet trenerski Andrzej Prawda - Ariel Jakubowski, jest na osiemnastym, ostatnim miejscu. Pruszkowianie zdobyli zaledwie dwa oczka (dwa remisy i sześć porażek). – Absolutnie nie zamierzamy lekceważyć przeciwnika, ale musimy zagrać swoją piłkę – wyjawia trener Złotnik.