Wisła pokonała Koronę rzutem na taśmę! Zadecydował karny w doliczonym czasie
Niezwykle emocjonujące spotkanie oglądaliśmy dzisiaj w Kielcach! Sytuacja zmieniała się jak w kalejdoskopie, ale ostatecznie to Wisła pokonała Koronę 3:2 dzięki bramce z rzutu karnego w doliczonym czasie gry!
Po niepowodzeniu, bo tak można nazwać bezbramkowy remis krakowskiej Wisły u siebie Górnikiem, trener Franciszek Smuda w końcu mógł skorzystać z usług nominalnego napastnika - Rafała Boguskiego. Korona, mimo że w pierwszej kolejce po słabym spotkaniu zremisowała 0:0 na własnym stadionie ze Śląskiem Wrocław, przystąpiła do dzisiejszego meczu w takim samym składzie, jak w kolejce inauguracyjnej. Warunki pogodowe, tak jak we wszystkich meczach tej kolejki, wcale nie motywowały piłkarzy do walki - wysoka temperatura nie sprzyjała poczynaniom obu drużyn.
Z wysokiego "C" spotkanie mogli rozpocząć kielczanie, jednak po strzale głową Pawła Sobolewskiego piłka o centymetry przeleciała nad poprzeczką bramki Michała Miśkiewicza. W 7. minucie fatalny błąd popełnił wspomniany bramkarz przyjezdnych, jednak w ostatniej chwili piłkę zmierzająca do bramki wybili obrońcy drużyny trenera Franciszka Smudy. Kilka chwil później błąd przy wyprowadzeniu piłki popełnił Michał Chrapek, piłkę na połowie Wisły przejęli Koroniarze, ale strzał Jacka Kiełba okazał się mocno niecelny. Kolejną wartą odnotowania akcję w tym meczu obejrzeliśmy dopiero w 33. minucie, kiedy padł gol dla Korony. W ogromnym zamieszaniu pod bramką Wisły najlepiej znalazł się Paweł Golański i oddał strzał nie do obrony dla Miśkiewicza. Dwie minuty później krakowianie doprowadzili do remisu. Strzał z dystansu oddał Łukasz Garguła, piłka odbiła się jeszcze od Pavola Stano i całkowicie zmyliła Zbigniewa Małkowskiego.
W pierwszej połowie to gospodarze byli znacznie lepszą drużyną i wynik na półmetku zawodów był dla nich dosyć krzywdzący.
Drugą część gry lepiej zaczęła Wisła. W 56. minucie po jednym z kontrataków "Białej Gwiazdy" Patryk Małecki wspaniale dośrodkował do nie pilnowanego Rafała Boguskiego, ale ten fatalnie z kilku metrów spudłował.
Co prawda niewykorzystane sytuację lubią się mścić, ale tym razem Wiślacy w życie wprowadzili inne porzekadło: co się odwlecze, to nie uciecze. Po kilku minutach dopięli już swego, kiedy fenomenalne uderzenie z woleja zza szesnastki oddał Łukasz Garguła! Była to bramka z cyklu "stadiony świata". Piłka jeszcze po drodze odbiła się od słupka i wpadła do siatki bramki strzeżonej przez Małkowskiego.
Pod koniec spotkania do wyrównania doprowadzili podopieczni Leszka Ojrzyńskiego. Mimo kilku zmian przeprowadzonych przez trenera Smudę, jak chociażby ściągniecie nominalnego napastnika Boguskiego, a wprowadzenie w jego miejsce nominalnego obrońcy Łukasza Burligi, gospodarze po strzale głową Pawła Sobolewskiego doprowadzili do remisu.
Wydawało się, że spotkanie zakończy się wynikiem 2:2, prawdziwych emocji doświadczyliśmy jednak w doliczonym czasie gry. Najpierw sytuację sam na sam z Miśkiewiczem miał Trytko, ale fatalnie przestrzelił, a minutę później, po kontrataku Wisły sfaulowany w polu karnym rywala został Burliga. Jedenastkę na gola zamienił Michał Chrapek, a chwilę po golu sędzia musiał już odgwizdać koniec spotkania.
Ostatecznie po pełnym walki meczu, trzymającym nas do końca w niepewności, Wisła Kraków sięgnęła po trzy punkty na bardzo niewygodnym dla niej terenie w Kielcach. W zespole pomału widać już "rękę" trenera Franciszka Smudy. Krakowianie spisali się dzisiaj co najmniej poprawnie i sięgnęli po trzy oczka. Korona ciągle natomiast nie może złapać swojego rytmu i po dwóch kolejkach ma zaledwie jedno "oczko" na koncie.