menu

Wisła - Lech: intuicja Smudy kontra taktyka Skorży

3 grudnia 2014, 09:14 | Bartosz Karcz, Maciej Lehmann / Polska The Times

W ekstraklasie nie ma bardziej utytułowanych trenerów niż Franciszek Smuda i Maciej Skorża. Zmierzą się w niedzielnym meczu Wisła - Lech.

Wisła Franciszka Smudy podejmie w niedzielę Lecha Macieja Skorży
Wisła Franciszka Smudy podejmie w niedzielę Lecha Macieja Skorży
fot. Polskapresse

Franciszek Smuda zdobył m.in. trzy tytuły mistrza Polski (dwa z Widzewem i jeden z Wisłą) oraz Puchar Polski (z Lechem Poznań). Maciej Skorża ma w dorobku o jedno mistrzostwo kraju mniej (oba tytuły wywalczył z Wisłą), za to zdobył trzy razy Puchar Polski (raz z Groclinem i dwa razy z Legią). Obaj trenerzy to jednak przede wszystkim różne osobowości. Smuda - wulkan energii, szalejący przy ławce, mocno gestykulujący. Skorża - znacznie spokojniejszy, ważący każde wypowiedziane słowo. Inaczej oceniają ich również piłkarze, którzy mieli okazję z nimi pracować.

- Dużą zaletą Franciszka Smudy jest jego doświadczenie - mówi Kamil Kosowski, którego "Franz" prowadził w Wiśle. - Lubi mówić o swoim trenerskim nosie i trzeba przyznać, że rzeczywiście ma intuicję. Czasami wymyśla rzeczy, na które nikt by nie wpadł, a później te jego pomysły się sprawdzają. Natomiast dużą zaletą Macieja Skorży, jest przygotowanie taktyczne. To była jego bardzo mocna strona już w czasach, gdy grałem w reprezentacji młodzieżowej, a trener Skorża był asystentem Pawła Janasa. Później potwierdziło się to w czasach naszej współpracy w pierwszej reprezentacji i w Wiśle.

W podobnym tonie wypowiada się inny były wiślak Marcin Baszczyński: - Skorża należy do młodszego pokolenia trenerów. Zwraca uwagę na nieco inne rzeczy niż trener Smuda. Skorża lubi współpracować z całym sztabem, asystentami, fizjologami. Jego konikiem jest taktyka. Franciszek Smuda to natomiast trener bazujący w znacznym stopniu na swoim doświadczeniu, jak on to mówi - na piłkarskim nosie.

- Maciej Skorża, z racji wieku cały czas się dokształca, bierze udział w międzynarodowych konferencjach - dodaje Arkadiusz Bąk, który był piłkarzem Skorży w Amice, a Lechu trenował go Smuda. - Z kolei wszyscy znamy powiedzonko "Franza", że laptop służy mu jako podstawek do kawy. Można też powiedzieć, że Smuda jest bardziej przewidywalny. Skorża lubi eksperymentować ze składem, nie boi się stawiać na młodzież, a u Smudy gra tylko "żelazna" czternastka.

Obiegowa opinia o Smudzie jest taka, że to dyktator. Trener, który nie pozwala sobie wchodzić na głowę. Skorża to z kolei w powszechnym mniemaniu bardziej partner dla swoich podopiecznych. Co jednak ciekawe, z tak postawionymi tezami nie do końca zgadzają się nasi rozmówcy.

- Słyszałem, że ostatnio trener Smuda złagodniał, choć sam nie wiem, czy to bardziej zasługa tego, że się zmienił czy raczej sytuacji, jaka jest w Wiśle - mówi Kosowski. - To już nie są czasy, w których jak piłkarz narozrabiał, to Smuda mógł go wyrzucić i miał na jego miejsce dwóch innych. Nie sądzę np., żeby kilka lat temu Łukasz Burliga, który został przyłapany w punkcie bukmacherskim utrzymał się w składzie. To, że jednak teraz tak się stało, wyszło na dobre wszystkim, bo "Bury" za drugą szansę, jaką otrzymał od Smudy, odpłaca mu dobrą grą.

- Obraz trenera Skorży, jaki znamy z mediów, wielu może mylić - mówi z kolei Baszczyński. - Mogę zapewnić, że gdy zamykają się drzwi szatni, Skorża też potrafi pokazać, że ma bardzo twardą rękę.

- Moim zdaniem w szatni to trener Skorża ma mocniejszy "przekaz", potrafi użyć ostrych słów. Po Smudzie w trakcie meczu widać kiedy jest bardzo zdenerwowany, ale podczas przerwy stara się panować nad emocjami ze spokojem wytłumaczyć zawodnikom co robią żle, albo pochwalić za realizację zadań - dodaje Arkadiusz Bąk.

Legendą obrosły zimowe przygotowania do rozgrywek u Smudy. Na ten element zwraca uwagę również Kamil Kosowski. - Trener był zawsze przekonany, że to co robi, jest dobre dla drużyny. Ale jak pokazuje historia, często jego zespoły albo za szybko grały dobrze i później miały dołek, albo odwrotnie, potrzebowały dużo czasu, żeby "odpalić". Słyszałem jednak taką opinię, że od jakiegoś czasu trener Smuda trochę "poluzował" z tymi przygotowaniami i ponoć bardziej słucha swoich asystentów - mówi "Kosa".

Według zarówno Baszczyńskiego, jak i Kosowskiego, przewagą Smudy jest to, że lepiej od Skorży radzi sobie w trudnych momentach. - Uważam, że szczególnie w Legii trener Skorża nie potrafił zdjąć ciśnienia z zawodników. Miał trudność z radzeniem sobie w ciężkich sytuacjach. Trochę podobnie było zresztą momentami w Wiśle, choć ja zrzuciłbym to bardziej na karb zdobywania doświadczenia przez trenera. Mało jest młodych szkoleniowców, którzy od razu wiedzą, jak sobie radzić z problemami.

- Smuda rzeczywiście lepiej radzi sobie w trudnych sytuacjach. Wynika to z jego doświadczenia - dodaje Baszczyński. Skorży przychodziło to trudniej, ale trzeba mu oddać, że on też ostatecznie potrafił wychodzić z tarapatów obronną ręką.

- Lech jest w tej chwili drużyną, która bardzo potrzebuje trenera potrafiącego zmobiliziować piłkarzy, bo po wielu zawstydzających porażkach stracili trochę wiarę we własne umiejętności. Na razie nie wszystko układa się tak jak Skorża sobie zaplanował, dobre mecze przeplatane są bolesnymi wpadkami. Ale za wcze-śnie jeszcze na miarodajna ocenę. Zobaczymy czy Lech będzie tak chimeryczny również po zimowych przygotowaniach, po których Skorża tak wiele sobie obiecuje - twierdzi Bąk.

Wszyscy nasi rozmówcy spodziewają się natomiast w niedzielę dobrego, otwartego spotkania. - Myślę, że trener Skorża zagra podobnie jak w Warszawie przeciwko Legii - uważa Baszczyński. - Będzie szukał goli, zwycięstwa i będzie starał się narzucić Wiśle swój styl gry. Smuda też postawi na ofensywę, więc pewnie skończy się na zażartej walce o środek pola. I kto lepiej sobie z tą walką poradzi, będzie miał większe szanse na zwycięstwo w meczu.

- Na tyle, na ile znam trenera Skorżę, to wiem, że będzie bardzo chciał wygrać i zdemolować Wisłę w Krakowie. Spodziewam się otwartego meczu. Tylko że jeśli Lech zagra ofensywnie, to Wiśle w to graj. Mam nadzieję, że z dobrej strony pokaże się Semir Stilić, u którego nie podoba mi się tylko to, że jeśli drużynie nie idzie, to on również znika - twierdzi Kosowski. -Lech w ofensywie jest groźny, strzela wiele bramek. Ale obrona jest niestabilna, co może przełożyć się na wielkie emocje - dodaje Bąk.

Głos Wielkopolski


Polecamy