„Z woleja”: Żołnierz, piłkarz, patriota, autor zawołania: „Orły, do boju!” – rocznica Henryka Reymana
Mija właśnie 60 lat od śmierci reprezentanta i trenera Biało-Czerwonych Henryka Reymana. Jego imieniem nazwano stadion Wisły Kraków. Warto nakręcić film o gościu, którego życie było… właśnie jak film.
fot. wikimedia commons
Syn urzędnika pocztowego, starszy brat Jana, też piłkarza, absolwent Gimnazjum imienia Jana III Sobieskiego w Krakowie. W czasie I wojny zmobilizowany do armii austriackiej, Dwukrotnie ranny na froncie włoskim. Jak tylko Polska wybiła się na niepodległość, dołączył do naszej armii w stopniu porucznika. Walczył o granice państwa i polskość w czterech różnych częściach Rzeczypospolitej. Najpierw z Ukraińcami w obronie Lwowa i Przemyśla, potem z Niemcami w III Powstaniu Śląskim. Był czynny w akcji plebiscytowej na Spiszu i Orawie, gdy walczyliśmy o te ziemie z Czechami. Wreszcie bił się w wojnie polsko-bolszewickiej.
Z wyrokiem śmierci ukrywał się u sióstr Benedyktynek w Krakowie
Miał aż 4 razy dostać Krzyż Walecznych. Zawsze służył w piechocie – także jako dowódca batalionu we wrześniu 1939, walcząc z Niemcami. Ranny w bitwie nad Bzurą trafił do niewoli. Niemcy wydali na niego w 1940 roku wyrok śmierci. Reyman ukrywał się w… żeńskim klasztorze sióstr Benedyktynek w Krakowie oraz w majątku Tarnowskich w Dzikowie.
Napisałem tyle o jego pozasportowym życiu, bo Henryk Reyman walczył o Polskę przecież nie tylko na boisku. Ba, na nim był kapitanem reprezentacji na igrzyskach olimpijskich w Paryżu, gdzie Biało-Czerwoni wystąpili pierwszy raz w historii. W czasie, gdy reprezentacja rozgrywała mało meczów, mimo że był jej pierwszoplanowym graczem, zagrał w niej tylko 9 razy, strzelając 5 goli. Do historii polskiej piłki przeszedł nie tylko jako selekcjoner reprezentacji, ale także jako autor zawołania aktualnego do dziś: „Orły, do boju!”. Był 2-krotnym królem strzelców naszej ligi, przy czym w 1927 roku został nim strzelając aż 37 goli! Jako pierwszy polski piłkarz zdobył 5 bramek w jednym spotkaniu ligowym. Rzeczpospolita nagrodziła go licznymi medalami i krzyżami, dostał order nawet od Rumunii, a od PRL – figę z makiem.
Nie odpuszczał, zawsze grał, aby bez względu na wynik być godnym podania ręki
Kochano go za to, że nigdy nie odpuszczał. Do historii przeszło jego wystąpienie w szatni po pierwszej połowie derbów z Cracovią. Wisła straciła 4 gole w 12 minut, przegrywała 1:5, druga połowa i wtedy Reyman wykrzyczał w szatni:
„Kto z was nie czuje się na siłach, aby w drugiej połowie meczu wydać z siebie wszystkie siły dla zmazania hańby, jaka w tej chwili wisi nad nami - to niech lepiej nie wychodzi na boisko. Nikt nie wymaga od was samych zwycięstw. Czasem i przegrać przychodzi. Ale każdy ma prawo żądać od was ambitnej i nieustępliwej walki. Nie dopuśćcie do tego, aby ludzie uznali was za niegodnych... podania ręki”. napisał:O reprezentacji Polski powiedział słowa do dziś aktualne:
„Niech możność noszenia Białego Orła na swej piersi na naszych i obcych boiskach nie będzie czymś błahym dla tego, który dostępuje zaszczytu bronienia barw ojczystych”… napisał: