menu

Wisła Kraków ma 80 milionów długów i cały czas potrzebuje reanimacji

25 kwietnia 2019, 07:00 | Piotr Tymczak

Sprawozdanie za 2018 rok potwierdza, że Wisła Kraków była fatalnie zarządzana. Nadal trwa akcja ratunkowa klubu tonącego w długach.

Wisła Kraków nadal zalega miastu ok. 5 mln zł za wynajem stadionu i ma wiele innych zobowiązań. Na początku roku klub został uratowany przed bankructwem, ale jego sytuacja finansowa nadal jest trudna. Potwierdza to sprawozdanie finansowe za 2018 r. Piłkarska spółka „Białej Gwiazdy” zakończyła go ze stratą 7,4 mln zł. Łączna kwota zobowiązań zabezpieczonych na majątku klubu na koniec 2018 r. wynosiła 16 mln 371 tys. zł, a długi długoterminowe to 45 mln 226 tys. zł. Całość zadłużenia w klubie szacują natomiast aż na ok. 80 mln zł. To efekt zarządzania Wisłą w ostatnich latach. Ze sprawozdania można się przekonać, że mimo trudnej sytuacji, w ubiegłym roku w klubie nie szczędzono pieniędzy na wypłaty dla dwuosobowego zarządu, na które przeznaczono 906 tys. zł (w 2017 r. - 728 tys. zł dla trzech osób). W 2018 r. znacznie zwiększono też zatrudnienie w administracji - do 47 osób (2017 - 23 osoby). - Sprawozdanie potwierdza, że sytuacja w Wiśle była bardzo zła i gdyby nie działania ratunkowe podjęte na początku roku, to klub czekałaby upadłość - komentuje Jacek Masiota, adwokat specjalizujący się w prawie sportowym. Przyznaje jednak, że władze Wisły nadal muszą ciężko pracować nad tym, by pomyślnie wyjść z opresji. - Tegoroczny i kolejne budżety muszą być skrojone tak, by nie było już strat, a wręcz przeciwnie, powinny pojawiać się zyski, które pozwolą regulować zobowiązania - dodaje Jacek Masiota.
fot. Andrzej Banas

fot. Andrzej Banas
W sprawozdaniu za 2018 r. przypomniano, że w tym roku Prokuratura Okręgowa w Krakowie wszczęła śledztwo przeciwko byłym członkom zarządu Wisły Kraków SA w sprawie wyrządzenia znacznej szkody majątkowej przez nadużycie uprawnień lub niedopełnienie obowiązków. Spółka została zobligowana do wydania wszystkich rzeczy mogących stanowić dowód w sprawie, w szczególności dokumentacji księgowo-rachunkowej. W połowie stycznia sprawę przekazano do Prokuratury Regionalnej z Poznania. Przypomnijmy, że badany jest okres rządów w Wiśle Marzeny Sarapaty, która była prezesem od sierpnia 2016 r. do 22 grudnia 2018 r. W zeszłym roku do 21 lipca jej prawą ręką był Damian D., który w zeszłym tygodniu znalazł się wśród osób zatrzymanych przez Centralne Biuro Śledcze Policji w sprawie dotyczącej zorganizowanej grupy przestępczej. Od połowy sierpnia do 22 grudnia 2018 r. wiceprezesem Wisły był natomiast Daniel Gołda.
fot. Andrzej Banas
Sprawozdanie finansowe za 2018 r. składał już nowy zarząd Wisły, której prezesem jest teraz Rafał Wisłocki. W dokumencie wspomniano o tegorocznych działaniach ratunkowych. Pierwszym z nich było udzielenie pożyczki w kwocie 4 mln zł przez obecnych udziałowców klubu: Jakuba Błaszczykowskiego, Jarosława Królewskiego i Tomasza Jażdżyńskiego. Kolejne 4 mln zł zapewnili kibice „Białej Gwiazdy”, wykupując 40 tys. akcji klubu. Potrzebne są jednak kolejne działania, które pozwolą spłacić zadłużenie. Jarosław Królewski już wtedy przyznawał, że Wisła potrzebuje inwestora, który zapewniłby przypływ gotówki na spłatę długów i budowę mocnej drużyny. - Trudno jednak znaleźć inwestora przy tak dużym zadłużeniu - komentuje Jacek Masiota. Z ok. 80 mln zł kwota ponad 42 mln zł to zobowiązanie wobec obecnego właściciela piłkarskiej spółki, czyli TS Wisła (przez wcześniejszego właściciela Tele-Fonikę klub został sprzedany razem z tym długiem). TS Wisła może umarzać to zadłużenie w rozłożeniu na transze, ale to i tak za mało. Pozostaje bowiem jeszcze ok. 38 mln zł do spłaty.
fot. Andrzej Banas
Na koniec ubiegłego roku Wisła SA miała podpisane umowy, że 16 mln zł zadłużenia będzie spłacać z wpływów, głównie z tytułu sprzedaży praw telewizyjnych. W 2018 r. dochód z transmisji meczów wyniósł 9,7 mln zł. Wspomniane umowy dotyczą głównie spłaty czynszu za ośrodek treningowy w Myślenicach, długu do Tele-Foniki oraz czynszu wobec miasta za stadion przy ul. Reymonta oraz innych pożyczek. W Wiśle przygotowują się więc na różne warianty dalszego ratowania klubu. Biorą tam pod uwagę również to, że w najbliższym czasie inwestor się nie znajdzie. - W takiej sytuacji jest potrzeba zwiększenia przychodów i ograniczenia kosztów - mówi Piotr Obidziński, pełnomocnik zarządu ds. restrukturyzacji w Wiśle. Przyznaje, że przy obecnych kosztach drużyny piłkarskiej i klubu budżet można zamknąć na zero. Aby spokojnie funkcjonować wpływy Wisły muszą rocznie być jednak większe o ok. 10 mln zł, a żeby mieć zespół na europejskie puchary to potrzeba więcej o 20-30 mln zł. - Można to zrobić, jeżeli w przyszłym sezonie będziemy mieć silny zespół, walczący o miejsca w pierwszej czwórce ekstraklasy. To sezon, w którym znacznie wzrosną wpływy z transmisji telewizyjnych. W takiej sytuacji można byłoby też liczyć na dużo większe zarobki z biletów i dnia meczowego - mówi Piotr Obidziński. - Do tego konieczne jest liczenie każdej złotówki, dbanie o to, by pieniądze były rozsądnie gospodarowane - dodaje.
fot. Anna Kaczmarz
1 / 5

Piłkarska Wisła nadal jest w bardzo trudnej sytuacji finansowej. Dotarliśmy do sprawozdania klubu za 2018 r. Straty wyniosły 7,4 mln zł, ale dwuosobowy zarząd nie żałował pieniędzy na swoje pensje, na które przeznaczono 906 tys. zł. Akcja ratunkowa z początku roku pozwoliła utrzymać drużynę w ekstraklasie. W klubie przyznają jednak, że długi są nadal gigantyczne i wynoszą formalnie ok. 80 mln zł, a realnie ponad 35 mln zł. Wciąż prowadzona jest więc reanimacja i najbliższe miesiące będą kluczowe dla jej powodzenia. - Gdyby nie było długów, to wpływy i koszty spółki bilansowałyby się na zero. Potrzebne są jednak fundusze na spłatę zobowiązań i zwiększenie przychodów o co najmniej 10 mln zł rocznie, by klub mógł spłacać zaległości i spokojnie funkcjonować - przyznaje Piotr Obidziński,, prokurent spółki i pełnomocnik nowego zarządu Wisły ds. restrukturyzacji.

Co Wisła Kraków zrobiła z milionami złotych? Raport finansowy klubu za 2018 rok;nf

W skład 80-milionowego długu wchodzi ponad 42 mln zł, które piłkarska spółka winna jest swemu właścicielowi, czyli Towarzystwu Sportowemu Wisła. Do połowy 2016 roku to był dług wobec wcześniejszego właściciela Tele-Foniki. Ta firma sprzedała klub razem z zadłużeniem. To zobowiązanie nie jest wymagalne, a do tego TS ma je umarzać w transzach. Pozostaje jednak jeszcze ok. 38 mln zł. W tym jest 5 mln zł długu wobec miasta za wynajem stadionu. Ta należność jest spłacana z wpływów za transmisje tv. Z tego źródła spłacane jest też kolejne 8 mln zł długu należnego Tele-Fonice. Pokaźną pozycją są też sporne wynagrodzenia na ponad 3 mln zł dla b. trenerów, zawodników i agentów piłkarskich.

Piotr Obidziński uważa, że Wisła może się uratować nawet bez znalezienia indywidualnego dużego inwestora: - Warunkiem jest zwiększenie przychodów, co można osiągnąć budując silną drużynę, która da większe dochody z transmisji telewizyjnych (w przyszłym sezonie top tabeli dostanie dużo więcej pieniędzy niż w obecnym) i biletów. Trzeba też liczyć każdą wydawaną złotówkę i dbać o to, by rozsądnie gospodarować pieniędzmi.

[polecane]16421911, 16427967[/polecane]

Czytaj więcej - przejdź do GALERII[przycisk_galeria]

Follow @sportmalopolska

Sportowy24.pl w Małopolsce

[polecane]16397261, 16392251, 16394257, 16400529, 16426143, 6651329[/polecane]


Polecamy