Nowe zeznania „Miśka”, przywódcy Sharksów: Jak dojeżdżaliśmy kibiców Cracovii i Hutnika 20.10.2020
Paweł M. ps. Misiek, lider grupy przestępczej Sharks, poszedł na współpracę z prokuraturą i w zamian za złagodzenie wyroku opowiada śledczym o kulisach bandyckiej działalności. Wśród tych historii duża część dotyczy stosunków panujących pomiędzy grupami kibolskimi Wisły Kraków, Cracovii i Hutnika. „Gazeta Wyborcza” dotarła w sieci do 350 stron wyjaśnień „Miśka”, z których można dowiedzieć się m.in. o akcjach wymierzonych w osoby z konkurencyjnych grup pseudokibiców i gangów (śledczy nie potwierdzili ich autentyczności, ale też im nie zaprzeczyli). Nowe szczegóły akcji ujawniają też w trakcie procesów sądowych inni członkowie Sharksów i Psycho Fans z Chorzowa, których cytujemy poniżej.
„Podczas takich akcji, w których używa się maczet, planuje się wyrządzenie uszkodzeń ciała wroga np. pocięcie rąk, nóg, gdyż te obrażenia mogą spowodować większe szkody u ofiary” - tłumaczył Paweł M. zasady, z jakich zaczęli słynąć Sharksi.
Niektórzy z kibiców Wisły widząc, że w szeregach Cracovii można nieźle zarobić, przechodzili na ich stronę napisał:Przywódca grupy Sharks: Wisła skupiała studentów i ludzi normalnie pracujących
W zeznaniach „Misiek” sięgnął do korzeni, opowiadając, jak kształtowały się grupy pseudokibiców Wisły i Cracovii:
„W Krakowie ogólnie istnieje podział na kibiców Wisły i Cracovii. Kibice tych drużyn się nienawidzą i wzajemnie zwalczają. W Krakowie istniał podział osiedli, na których dominowali kibice Wisły lub Cracovii. Ogólnie można powiedzieć, że południe Krakowa, Nowa Huta z wyłączeniem nielicznych osiedli, a także i okoliczne miejscowości to kibice Wisły Kraków, natomiast północ Krakowa to osiedla z kibicami Cracovii. Początkowo to my jako kibice Wisły byliśmy dojeżdżani przez kibiców Cracovii, którzy przychodzili do nas do domów, pod szkoły, pod prace i nas bili. Cracovia wówczas rządziła w mieście. My jednak zaczęliśmy rosnąć w siłę i się przeciwstawiać i z nimi walczyć. Wisła skupiała w tamtym czasie studentów i ludzi normalnie pracujących, natomiast ludzie związani z Cracovią nigdzie nie pracowali, kombinowali sobie coś na boku. Zajmowali się kradzieżami samochodów, włamaniami do domów. Niektórzy z kibiców Wisły widząc, że w szeregach Cracovii można nieźle zarobić, przechodzili na ich stronę. Na Cracovię zaczęły się przerzucać całe osiedla”.
Zabicie „Człowieka” - odwet za dojeżdżanie „Zibiego”, „Shreka” i „Ryby”
Jedną z najgłośniejszych i najbardziej krwawych akcji, jaką przeprowadzili Sharksi, było zabicie „Człowieka”, sympatyka Cracovii, który też niejedno miał na sumieniu.
„W akcji udział wzięli: Zibi, Ryba, Tedi, Maniek, Gęsty, Krystek, Cinek, Amok, Piszczu, Baxter, Silny, Archi, Lewicki, Pasta, Bliźniak” - ujawnił „Misiek”. „Chcieliśmy przypuścić na niego atak i doprowadzić do tego, aby wyprowadził się z Kurdwanowa . Nasz plan zakładał, że gdy „Człowiek” ruszy spod bloku od razu mieliśmy uderzyć jednym z samochodów w jego samochód . Mieliśmy pociąć go maczetami. Nikt nigdy nie planował zabicia Człowieka. Podczas takich akcji nigdy nie mieliśmy zamiaru nikogo zabić. Chcieliśmy wziąć odwet za dojeżdżanie „Zibiego”, „Shreka” i „Ryby”.
Wskazał też miejsce w rejonie mostu Wanda, gdzie sprawcy utopili trzy auta, którymi pojechali na miejsce akcji (jedno zostało pocięte na złomie). On sam, jak twierdzi, nie brał udziału w zabójstwie, gdyż w tym czasie przebywał z rodziną w Zakopanem.
[przycisk_galeria]
Rozprawa z przywódcami „Gumiorów”
Były też napady, a nawet porwania innych pseudokibiców Cracovii i Hutnika Kraków. Podczas jednego z meczów ci ostatni wstrzyknęli do kilku aut należących do Sharksów kwas masłowy. Efekt był taki, że z aut praktycznie nie dało się korzystać, bo panował w nich potworny smród. Sharksi pałali więc rządzą rewanżu na liderach „Gumiorów”, jak nazywano kiboli z Nowej Huty.
Szefem przywódców pseudokibiców Hutnika był „Toporek” i to na niego uwzięli się „wiślacy”. Najpierw wrzucili do jego mieszkania granat hukowy, później świecę dymną, a przez pomyłkę podłożyli ogień pod samochodem jego sąsiada. Jakby tego było mało, dopadli go z maczetami.
O szczegółach polowania na „Toporka” opowiadał śledczym kilka lat wcześniej Tomasz P., jeden z najbliższych współpracowników „Miśka” i „Zielaka”, na którym ciążą prokuratorskie zarzuty za udział w zorganizowanej grupie przestępczej i handel narkotykami. Walcząc o skrócenie wyroku, opowiada o szczegółach akcji Sharksów. Jak o tej z wiosny 2014 roku.
- „Zielak” zarządził, że wraz z „Wiśnią” mamy się ustawić pod mieszkaniem „Toporka” na os. Krakowiaków” – opowiadał Tomasz P. - „Pobiegliśmy do niego – „Wiśnia”, Z. i ja. Mieliśmy zamaskowane twarze i maczety. „Wiśnia” uderzył go maczetą w łydkę. Później dobiegł Z. i również zaczął go ciąć po nogach. Ja go uderzyłem w rękę”.
Maczety Sharksi wrzucili do Wisły, a samochód zostawili w okolicach Niepołomic.
„W wyniku tego zdarzenia "Toporek" miał pocięte ręce. Miał mieć ucięte ścięgna na wysokości tricepsa oraz miał jakieś rany nogi. Wydaje mi się, że po tym zdarzeniu „Toporek” był hospitalizowany” - opowiadał Paweł M.
Podobnie postąpili wobec innego lidera „Gumiorów”, Dariusza T. Na oczach jego dziewczyny i dziecka otrzymał cios maczetą w plecy.
„Misiek”: Robiłem z „Masterem” interesy narkotykowe
Częstsze były jednak porachunki z szalikowcami Cracovii. Głośnym echem odbił się napad na Krzysztofa Sz., do którego doszło podczas turnieju Euro 2016. Tym razem Sharksi otrzymali wsparcie ze strony kiboli Ruchu Chorzów. W ten sposób zemścili się za udział Sz. w zabójstwie Łukasza W. ps. Krótki, szalikowca Wisły. Co ciekawe, w tej akcji po stronie Sharksów miał wziąć udział Master, jeden z przywódców fanów „Pasów”. Tak przynajmniej zeznał „Misiek”:
„Gdy doszło do tego zdarzenia, ja robiłem już z "Masterem" interesy narkotykowe. Master podczas rozmowy telefonicznej powiedział mi, że on również brał udział w ataku na Krótkiego. Mówił, że Sz. poniosło, że jest on popier..., że walił maczetą w łeb "Krótkiego" zamiast w innego części ciała, a przecież on waży 200 kilogramów”.
Oficerowie śledczy CBŚP dowiedzieli się również od Pawła M., że inny z przywódców grupy, Grzegorz Z., ps Zielak, był pogardliwie nazywany przez kolegów „zawodnikiem federacji KFC”. A to dlatego, że kiepsko się bił i nikt nie chciał z nim sparować w trakcie zajęć w sekcji TS Wisła Trenuj Sporty Walki.
[polecane]7102003[/polecane]
Sesja zdjęciowa w hali TS Wisła z flagami GKS Katowice
Wspomniany Tomasz P., który w 2005 roku został skazany za zabójstwo kibica Arki Gdynia, a po wyjściu z więzienia robił interesy z „Miśkiem” i „Zielakiem”, opowiedział o akcji, w której został „dojechany” kibol Cracovii, ps. „Kocurek”. Oskarżony zeznał, że wraz „Miśkiem” tylko przyglądali się pobiciu urządzonym przez ich kolegów.
„Oberwało mi się od „Miśka”, że nie miałem wtedy ze sobą meczety i nie pobiegłem za innymi” - powiedział przed sądem.
„Misiek” po wejściu w życie układu z Ruchem Chorzów i Widzewem Łódź (po zerwaniu zgód z Lechią Gdańsk i Śląskiem Wrocław) brał też udział w akcjach na Śląsku. To postępowanie jest wyłączone do osobnego śledztwa. Paweł M. przyznał się, że brał udział w pobiciach kibola Górnika Zabrze Jarosława P. ps. Lotek i szefa pseudokibiców GKS Katowice Daniela Dz., ps. Romek. Obaj zostali skatowani maczetami i cudem przeżyli.
Dawid W. ps. "Dawo", jeden z członków Psycho Fans, który poszedł na współpracę z prokuraturą (ma status małego świadka koronnego), ujawnił w trakcie procesu w Katowicach, że w napadzie na stadion GKS Katowice i kradzieży 44 klubowych flag wzięli udział również kibole Wisły Kraków z Pawłem M. na czele.
Według „Dawo” po napadzie „Misiek” zebrał od uczestników akcji maczety, kije i rękawice, po czym wyrzucił je w drodze do domu. Dwa dni później kibole z Chorzowa zawieźli skradzione flagi do hali TS Wisła i zrobili sobie sesję fotograficzną, rozkładając je na parkiecie i trybunach. Wprawdzie tego dnia miały tam trenować koszykarki, ale „Misiek” nakazał odwołać ich trening.
[polecane]20749205[/polecane]
[polecane]20774497[/polecane]
[polecane]20796213, 20695383, 20802361, 20604883, 20097698, 20782369[/polecane]