Konrad Gruszkowski walczy w Wiśle Kraków o swoje. W weekend wykonał kolejny mały krok
- Nigdzie się już nie wybieram. Podejmuję rękawicę i w zimie będę walczył o swoje - taką deklarację złożył na naszych łamach Konrad Gruszkowski w grudniu ubiegłego roku. Było to tuż po derbach Krakowa, gdy po raz drugi w karierze wszedł na boisko w spotkaniu ekstraklasy. Po raz trzeci w barwach Wisły zagrał w miniony weekend, na dwa tygodnie przed rewanżowym meczem z Cracovią.
fot. wisla.krakow.pl
Czy do dla Konrada Gruszkowskiego zapowiedź przełomu? Za wcześnie, by to przesądzać. Piłkarz, który 27 stycznia skończył 20 lat, ma potencjał, by zostać etatowym obrońcą "Białej Gwiazdy", lecz trwający sezon nie jest dla niego łatwy. Po pierwsze dlatego, że na pozycji prawego obrońcy panuje spora rywalizacja, a po drugie zbyt często zmaga się z urazami.
Wprawdzie zimą, gdy do Podbeskidzia Bialsko-Biała odszedł David Niepsuj, kolejka do pierwszego składu nieco się zmniejszyła, ale kolejna kontuzja uniemożliwiała mu skuteczną rywalizację z Łukaszem Burligą i Dawidem Szotem. Teraz, gdy wreszcie jest w pełni sił, trener Peter Hyballa pozwolił mu nacieszyć się grą w końcówce meczu z Rakowem Częstochowa (1:2).
[polecane]21402983, 21331795[/polecane]
Niespełna godzina gry Gruszkowskiego
Tak jak w grudniowym meczu z Cracovią, tak i teraz Gruszkowski musiał radzić sobie będąc pod dużą presją. Wisła przegrywała, a jego wejście miało wpłynąć na zmianę wyniku. Nie doszło do tego, ale i tak było to wejście o wiele lepsze od tego, które zaliczył w derbach.
- Trener przekazał mi, bym ustawiał się wysoko, włączał się do akcji ofensywnych i wchodził w pojedynki jeden na jeden. Wymagała tego sytuacja, bo przegrywaliśmy, a do końca zostało już niewiele czasu i nie mieliśmy już nic do stracenia - opowiadał po meczu cytowany przez oficjalną stronę klubu.
[cyt]Wielka szkoda, że nie udało nam się zdobyć przynajmniej tej jednej bramki, która pozwoliłaby nam zremisować, bo mieliśmy ku temu swoje okazje.
[/cyt]
W trzech meczach tego sezonu Gruszkowski uzbierał raptem 51 minut i to w dużych odstępach czasowych, bo debiut nastąpił w pierwszym, październikowym meczu ze Stalą Mielec. Mizernie, a przecież w jego wieku rozwój może się dokonywać tylko poprzez regularną grę. Trener Hyballa dobrze o tym wie, dlatego można oczekiwać, że kilka minut przeciw Rakowowi nie było epizodem, ale preludium do częstszych występów w ekstraklasie. Tym bardziej, że kontrakt wychowanka Turbacza Mszana Dolna obowiązuje jeszcze przez ponad rok (z opcją przedłużenia o 12 miesięcy), a w Wiśle właśnie obrano kurs na młodych zdolnych.
[polecane]21313051[/polecane]
[polecane]21220657, 21228469, 21233565, 21236739, 21235931, 21239151[/polecane]