Bogusław Cupiał zgodził się na sprzedaż akcji Wisły
Właściciel Wisły Kraków SA, Bogusław Cupiał, jest gotowy sprzedać część udziałów - wyjawił prezes "Białej Gwiazdy" Ludwik Miętta-Mikołajewicz. - Szukamy sponsora generalnego. Już prowadzimy rozmowy, na które przystała Tele-Fonika. Gdyby pojawił się partner, który chciałby wykupić część udziałów, to będzie taka możliwość. To mogłoby podratować budżet klubu - powiedział prezes Wisły.
fot. Polskapresse
Takie podejście do sprawy to wielka zmiana w strategii Bogusława Cupiała. Do tej pory, poza jednym wyjątkiem, nie chciał bowiem słyszeć o tym, że miałby się z kimś dzielić udziałami w wiślackiej spółce. W tym momencie 100 procent akcji jest w rękach Tele-Foniki Kable SA, spółki Bogusława Cupiała. Zmiana podejścia spowodowana jest sytuacją finansową klubu z ul. Reymonta. Wisła ma w tym momencie długi, które mocno hamują jej rozwój. To z ich powodu kilka dni temu Komisja ds. Licencji PZPN nałożyła na "Białą Gwiazdę" karę odjęcia trzech punktów w sezonie 2015/2016. Wisła nie spłaciła bowiem w terminie zobowiązań zawartych we wniosku licencyjnym. Jeśli zrobi to do końca roku, to do nowego sezonu przystąpi tylko z jednym ujemnym punktem.
- Do 31 grudnia musimy zapłacić około 1,1 miliona złotych - mówi Ludwik Miętta-Mikołajewicz. - Musimy tę kwotę koniecznie uzbierać, żeby uratować punkty. Jestem przekonany, że nam się to uda, a nadzieję opieram na dwóch podstawach. Powinna do nas w listopadzie wpłynąć wpłata za transmisje telewizyjne ze stacji Canal Plus oraz kolejna transza za transfer Michała Chrapka. Te ostatnie pieniądze na naszym koncie powinny znaleźć się do 20 grudnia. Jednak nawet jeśli Wiśle uda się zapłacić najpilniejsze zobowiązania i klub uratuje dwa punkty, będzie to tylko małe zwycięstwo na drodze do stabilizacji finansowej. "Biała Gwiazda" ma bowiem w tym momencie około 12 milionów złotych długów.
Warto przy okazji nadmienić, że to jedynie dług zewnętrzny, który nie obejmuje zobowiązań wobec spółki Tele-Fonika. A te mogą wynosić ponad 100 milionów złotych. Dopóki jednak Tele-Fonika jest przynajmniej większościowym właścicielem Wisły, to akurat dług dla "Białej Gwiazdy" nie jest większym problemem. Jest nim natomiast brak pieniędzy z innych źródeł niż sprzedaż praw do transmisji i biletów oraz transferów. Wisła wciąż nie ma sponsora strategicznego, którego reklama znajdowałaby się na koszulkach piłkarzy. Miała go znaleźć firma UFA Sports, która w marcu przejęła marketing przy ul. Reymonta, ale poza tym, że wiosną pożyczyła Wiśle dwa miliony złotych, niezbędne do uzyskania licencji na obecny sezon, to nie bardzo ma się czym pochwalić.
- W przyszłym tygodniu przyjeżdża do nas kierownictwo UFA - wyjaśnia Ludwik Miętta-Mikołajewicz. - Chcemy się z nimi spotkać po to, aby zmobilizować ich do pozyskiwania środków. Cały czas słyszymy ze strony pracowników UFA, że prowadzą rozmowy, ale wiele z tego nie wynika. Nasze oczekiwania są znacznie większe, niż dotychczasowe wyniki pracy tej firmy. Umowa z UFA jest natomiast tak skonstruowana, że przed upływem trzech lat jest nie do rozwiązania, lecz zobaczymy co będzie po czekającym nas spotkaniu. Wisła, w przeciwieństwie do zdecydowanej większości klubów ekstraklasy, nie może liczyć na wsparcie miasta. Dla przykładu, Śląsk Wrocław tylko w tym roku z miejskiej kasy otrzymał na swoją działalność 16 milionów złotych! Wisła musi radzić sobie sama, a jedyny ukłon, jaki miasto zrobiło w kierunku klubu z ul. Reymonta, to przedłużenie terminu spłaty należności za wynajem stadionu. Trudno się zatem dziwić, że w takiej sytuacji opór właściciela Wisły Bogusława Cupiała do sprzedaży przynajmniej części akcji piłkarskiej spółki zmalał.
Odkąd Tele-Fonika przejęła Wisłę w 1997 roku kilka razy pojawiały się głosy o ewentualnych kupcach, którzy chcieliby przejąć "Białą Gwiazdę". Najbliżej tego było wiosną 2005 roku, gdy klub mogła przejąć grupa menedżerska ze Szwajcarii skupiona wokół Wolfganga Voege. Sytuacja była już tak bliska finalizacji, że gotowe do podpisu były nawet dokumenty. Potencjalnego kupca miał jednak przestraszyć zapis, w myśl którego miał zagwarantować, że Wisła będzie mistrzem Polski przez kolejne trzy lata. Z tego powodu negocjacje się przeciągnęły, aż w końcu Bogusław Cupiał odzyskał zapał do inwestowania w klub i zrezygnował z jego sprzedaży.
Czytaj więcej w serwisie GazetaKrakowska.pl