menu

Wisła Kraków. Pech Hoyo-Kowalskiego, co dalej z Grabowskim? W kolejce czekają też inni nastolatkowie...

6 stycznia 2020, 11:39 | Justyna Krupa

Wisła Kraków. - Jeżeli zawodnik 17-18-letni będzie zwyczajnie lepszy niż 28-letni, to dlaczego miałby nie grać w ekstraklasie? – pyta trener Adrian Filipek z Wisły Kraków, który wyjaśnia nam, co się stało jesienią z wiślackim nastoletnim talentem Danielem Hoyo-Kowalskim. W nieco innej sytuacji jest 19-letni Marcin Grabowski, który miał być rywalem Macieja Sadloka na lewej obronie.


fot. Andrzej Banas / Polska Press

fot. Anna Kaczmarz / Dziennik Polski / Polska Press

fot. Anna Kaczmarz / Dziennik Polski / Polska Press

fot. Andrzej Banas / Polska Press
1 / 4

Adrian Filipek jesienią prowadził drużynę rezerw Wisły Kraków. Po odejściu ze sztabu pierwszej drużyny Mariusza Jopa, Filipek objął zespół juniorów U-18, a wiślackie rezerwy przejął właśnie Jop. Obaj mają jednak ściśle współpracować w nadchodzących miesiącach, by żaden robiący postępy młody talent nie zniknął z radarów sztabu pierwszej drużyny „Białej Gwiazdy”.


- Ci chłopcy widzą, że przedstawiciele pierwszej drużyny się nimi interesują. Mamy ustalenia, że po każdym meczu zespołu U-18 mam trenerowi Arturowi Skowronkowi przygotować raport, łącznie z raportem wideo. Mam mu pokazywać najlepszych zawodników. Na pewno nikt, kto będzie się wyróżniał, nie zostanie pominięty – podkreśla Filipek.

Daniel Hoyo-Kowalski z Wisły Kraków – piłkarz dojrzały od dziecka


Jesienią w rezerwach Filipek pracował z kilkoma młodymi graczami, którzy debiut w ekstraklasie mają już za sobą, ale z różnych powodów nie stali się jeszcze etatowymi ligowcami. Jednym z nich jest 16-letni Daniel Hoyo-Kowalski, który na wiosnę zagrał w podstawowym składzie Wisły kilka spotkań w ekstraklasie i zrobił prawdziwą furorę. A jednak w nowym sezonie nie pojawił się ekstraklasie ani na minutę.

Filipek tłumaczy dlaczego tak się stało. - Dani Hoyo-Kowalski był dłuższy czas kontuzjowany. Wrócił do treningów i potem znów miał problemy zdrowotne. Dopiero pod koniec rundy zaczął tak naprawdę „łapać” minuty na boisku – mówi.


Polak z hiszpańskim paszportem miał wyjątkowego pecha. - Gdy wrócił po pierwszym urazie, zdążył jeszcze zagrać u mnie w rezerwach w derbach z Cracovią, a potem znów złapał kontuzję. Ten drugi uraz to też był problem z plecami – tłumaczy Filipek. - Dani szybko urósł, a mięśnie jego organizmu nie do końca były gotowe na nowe obciążenia. Choć i tak miał te obciążenia odpowiednio dostosowywane. Ale to jest sport i czasem nie jesteśmy w stanie przewidzieć pewnych rzeczy. Po drugim urazie wrócił już do treningów dużo szybciej. Sztab szkoleniowy był jednak w tej sytuacji ostrożniejszy z wprowadzaniem go w rytm meczowy, stąd ten jego powrót się przedłużył.


W innej sytuacji jest 19-letni Marcin Grabowski, który miał być rywalem Macieja Sadloka na lewej obronie, a tymczasem najwyraźniej nie sprawdza się, póki co, na poziomie ekstraklasy. Czy w rezerwach, pod okiem Filipka, robił postępy?

- W realiach IV ligi Marcin Grabowski był wyróżniającym się zawodnikiem. Dawał sporo jakości w ofensywie – zapewnia trener. Czy jednak na tyle poprawił grę w obronie, by na wiosnę być realną konkurencją dla Sadloka? - To jest dobre pytanie, ale chyba do samego Marcina: czy jest w stanie „podgryźć” Maćka Sadloka i sprawić, że Maciek będzie miał z jego strony nieco więcej presji, niż w tej ostatniej rundzie? Na pewno nie jest przypadkiem, że Marcin był w Lechu Poznań czy w szerokiej kadrze reprezentacji Polski. Ale najwięcej zależy od niego – dodaje Filipek.


I podkreśla, że świetnym przykładem dla innych młodych pukających do pierwszej drużyny powinien być Damian Pawłowski. - W rezerwach na początku wcale nie wyglądał oszałamiająco, choć było widać jego wysokie umiejętności. Ale nie było tak, że patrzyliśmy na niego, jak na objawienie. Jednocześnie jednak bardzo się przykładał do pracy nad techniką, sprawnością, zostawał po treningach i pracował z trenerem przygotowania fizycznego. To wszystko zaprocentowało w meczu w rezerwach ze Strażakiem Rajsko, bo Damian praktycznie sam nam wygrał ten mecz. Po tym występie dostał szansę na grę w ekstraklasie i w pełni ją wykorzystał – zwraca uwagę. Teraz Pawłowski regularnie gra w podstawowym składzie ekipy Skowronka.

[cyt color=#000000]Damian Korczyk, Patryk Moskiewicz, Arek Kasia, a nawet brat przyrodni Krzysztofa Mączyńskiego Kamil Bentkowski - to grupa ludzi, dla których to ostatni dzwonek, by pokazać się na poziomie ekstraklasy w Wiśle Kraków[/cyt]


Choć w realiach gry o utrzymanie młodym wiślakom nikt na wiosnę nie będzie dawał szans występu „na kredyt”. - Trener Skowronek będzie wybierał tych zawodników, co do których będzie miał przekonanie, że dadzą mu trzy punkty. Pierwsza drużyna Wisły nie jest w komfortowej sytuacji w tabeli i nie jest to najlepszy okres do ogrywania młodzieży. Jeżeli jednak zawodnik 17-18-letni będzie po prostu lepszy niż 28-letni, to dlaczego miałby nie grać? – pyta retorycznie Filipek.


Przyznaje, że jest grupa młodych w Wiśle, których jeszcze nie oglądaliśmy na boiskach ekstraklasy, a którzy też byli wyróżniającymi się postaciami w rezerwach czy CLJ. - Damian Korczyk, Patryk Moskiewicz, Arek Kasia – wylicza. A nawet brat przyrodni Krzysztofa Mączyńskiego, Kamil Bentkowski. - To grupa ludzi, dla których to ostatni dzwonek, by pokazać się na poziomie ekstraklasy w Wiśle Kraków. Czy to zrobią? To pytanie otwarte. Przeskok z U-18 do ekstraklasy może być dla nich niełatwy. Ale może gdyby poszli taką drogą, jak kiedyś Mączyński, Łukasz Burliga czy Michał Chrapek, to wrócą i będą mogli w Wiśle grać – zastanawia się. - Drogi do ekstraklasy są przecież różne. Zawodnicy też są różni, jeden może zrobić od razu przeskok, a inny będzie szedł małymi kroczkami.


Czy 18-letni Bentkowski przypomina doświadczonego brata pod względem boiskowej charakterystyki? - Wydaje mi się, że już Olek Buksa z Adamem są bardziej podobni pod tym względem, niż Kamil i Krzysiek. Na pewno Kamil ma fajny przykład do podpatrywania. A pan Mączyński pomaga Kamilowi, doradza. Ale on za Kamila pewnych rzeczy nie zrobi. To już 18-letni chłopak, ostatnia runda była dla niego pierwszą w seniorskiej piłce. Pracuje nad stroną fizyczną. Sam miał okazję się przekonać, czego mu brakuje, gdzie ma przewagę – stwierdza Filipek.


Dla niego samego praca w CLJ oznacza nowe wyzwanie. - To chyba jedyna kategoria wiekowa, przy której jeszcze nie pracowałem. Przeszedłem różne poziomy: od skrzata, żaka, orlika, młodzika, trampkarza, juniora młodszego po seniorów, a teraz zaczynam pracę z U-18. Będę miał pełen przegląd – uśmiecha się. - Sportowo najważniejszym celem jest utrzymanie CLJ dla Wisły. Po pierwszej rundzie jesteśmy na miejscu, na którym na pewno nie chcielibyśmy się znajdować. Ale zrobimy wszystko, by jak najszybciej wydostać się ze strefy spadkowej.


Tuż przed świętami Filipek miał okazję zdobyć ciekawe doświadczenia trenerskie za granicą. - Miałem przyjemność gościć na obiektach Benfiki Lizbona, już po raz trzeci. Tym razem obserwacja treningów i meczów była jednak połączona z konferencją. Ciekawie było wysłuchać m.in. pani Tamary Despot z Dinama Zagrzeb, porozmawiać z nią. Na pewno w tym roku specjalnie wybiorę się do niej na staż, bo naprawdę zaimponowało mi to, w jak interdyscyplinarny sposób patrzy na piłkę – zdradza. - Świetny był też wykład trenera Czesława Michniewicza, który pokazywał, w jaki sposób jego kadra przygotowywała się do spotkania z Portugalią.


Reprezentant Węgier trafi do zespołu "Białej Gwiazdy"?

Zobacz, jak wygląda Małopolska Jedenastka Roku 2019:


[polecane]19497809, 19593501, 19575751, 19564647, 19601271, 19587903[/polecane]

Follow @sportmalopolska

Sportowy24.pl w Małopolsce