Wisła Kraków na niedzielny mecz z Legią Warszawa musi mieć swój plan
Przed Wisłą Kraków teraz dwa niezwykle trudne mecze. „Biała Gwiazda” najpierw zagra z Legią w Warszawie, a następnie podejmie Lecha Poznań. Zdobycie każdego punktu w tych konfrontacjach będzie dla podopiecznych Joana Carrillo sukcesem.
fot. Anna Kaczmarz
Wiślacy nie będą faworytem, szczególnie jeśli chodzi o mecz z Legią. Krakowianie podkreślają jednak, że nie mają zamiaru się poddawać i chcą walczyć w Warszawie o pełną pulę.
– Przed nikim nie klękniemy – zapowiada Maciej Sadlok, który dodaje również: – To, że gramy z Legią, czy z Lechem, to nic nie znaczy. Musimy kontynuować to, co staramy się robić. Mamy wyjść na Legię wystraszeni? Nic nam to nie da. Będziemy grać swoje, będziemy walczyć o trzy punkty.
Pozostaje pytanie, jak Wisła będzie chciała grać w spotkaniach z Legią i Lechem? Do tej pory zespół Carrillo starał się przejmować inicjatywę w meczach, nie czekał na to, co zrobi przeciwnik. Tak było nawet w wyjazdowym spotkaniu z Jagiellonią Białystok, gdy długimi minutami w pierwszej połowie to „Biała Gwiazda” sprawiała lepsze wrażenie. Tylko, czy Legia na swoim terenie pozwoli wiślakom na taką grę?
Trudno spodziewać się znaczących zmian w ustawieniu Wisły. Od początku wiosny wychodzi ona na mecze w układzie 1-4-3-3. Carrillo konsekwentnie stawia na taki właśnie sposób gry, choć na razie zespół prezentuje się co najwyżej średnio, a sami zawodnicy podkreślają, że to dla nich nowość. I to nawet ci gracze, którzy mają spory bagaż doświadczeń za sobą, jak choćby Tomasz Cywka.
– Powiem szczerze, że nie zdarzało mi się w Anglii grywać w taki sposób, trójką zawodników w pomocy w linii – mówi zawodnik Wisły. – Taka taktyka ma swoje plusy. Myślę, że z meczu na mecz zaczyna wyglądać to lepiej.
Takie ustawienie trójki pomocników ma też swoje niuanse. Mówi o nich Cywka: – Trochę więcej zadań ofensywnych w tym układzie mają moi partnerzy po bokach, czyli w ostatnim meczu byli to Nikola Mitrović i Petar Brlek. Gra ma się jednak generalnie rozkładać na kilku zawodników, to jest płynne, choć każdy ma rozpisaną dokładnie swoją rolę na boisku.
Układ od początku sezonu był u Joana Carrillo jasny. Po kontuzji Vullneta Bashy trójkę pomocników, grających w linii stanowił tercet: Nikola Mitrović, Tomasz Cywka, Pol Llonch. Dopiero w ostatnim meczu ze Śląskiem Wrocław doszło do zmiany, bowiem Lloncha w wyjściowym składzie zastąpił Petar Brlek. Była to o tyle niespodzianka, że akurat Llonch prezentował się najlepiej z pomocników, miał też najwięcej przebiegniętych kilometrów, a jego rola w grze drużyny była bardzo duża. Posadzenie na ławkę akurat jego można zatem tłumaczyć chyba tylko tym, że Carrillo dał odpocząć swojemu piłkarzowi przed meczem z Legią, gdzie pracy pomocnik Wisły będzie miał zapewne mnóstwo.
Kibice natomiast najchętniej na ławkę odesłaliby Nikolę Mitrovicia. Dawno nie było takiej sytuacji na stadionie Wisły, jak w minony piątek, gdy Serb został zmieniony. Mitrović schodził z boiska przy akompaniamencie ogłuszających gwizdów, czym fani jasno dali wyraz, jak oceniają grę serbskiego piłkarza. Carrillo broni Mitrovicia, że ten szuka trudnych podań. Problem, że statystyki, choćby z ostatniego meczu ze Śląskiem, obnażają Serba. O ile procent dokładnych podań Mitrović miał nawet dość dobry – 79 procent, to już w rubryce „podania kluczowe” widnieje okrągłe zero. Gdzie zatem te odważne zagrania, o których mówi Joan Carrillo?
Wisła w Warszawie na pewno będzie musiała grać bardzo odpowiedzialnie w obronie, bo każdy błąd może kosztować stratę bramki. Przy takim systemie, jaki preferuje Carrillo, wzajemna asekuracja musi być na wysokim poziomie.
– Wbrew pozorom nie jest to aż tak otwarty system, jak się wydaje – wyjaśnia Tomasz Cywka. – Bardzo dużo czasu poświęcamy na pracę w defensywie, na organizację naszej gry obronnej. Nie powiedziałbym, że to jest ultraofensywne ustawienie, w którym się bardzo otwieramy. Poza tym przygotowujemy się pod każde spotkanie trochę inaczej. Zawsze są jakieś drobne korekty w naszej taktyce. Na Legię czy Lecha też pewnie będziemy mieć specjalny plan.