Wisła Kraków - Lechia Gdańsk. Andrzej Iwan chwali Piotra Stokowca. "Wprowadził do zespołu dyscyplinę"
W sobotę w Krakowie dojdzie do meczu Wisły Kraków z Lechią Gdańsk. Stawką spotkania będzie pozycja lidera w tabeli ekstraklasy.
fot. Lucyna Nenow / Polska Press
Obie drużyny prowadzą trenerzy, którzy toczą też wewnętrzny pojedynek o miano najlepszego szkoleniowca sierpnia, przyznawane przez Ekstraklasę SA. Rozstrzygnięcie jeszcze w tym tygodniu. Już teraz pewne jest natomiast, że zarówno trener Wisły Maciej Stolarczyk, jak i opiekun Lechii Piotr Stokowiec mają świetny początek sezonu.
Obaj przejmowali swoje zespoły w trudnej sytuacji. Stokowiec pracę w Lechii rozpoczął 5 marca, gdy ekipa ta miała tylko dwa punkty przewagi nad strefą spadkową. Wiosną ten szkoleniowiec ma tylko jedno zadanie - utrzymać zespół w ekstraklasie. I ta sztuka Stokowcowi się udała, a przy okazji miał czas, żeby poznać drużynę. Do obecnych rozgrywek ten szkoleniowiec przygotowywał już „Biało-Zielonych” samodzielnie i efekty są znakomite. Lechia nie przegrała jeszcze meczu.
- Piotrek wprowadził do Lechii dyscyplinę - mówi Andrzej Iwan, były piłkarz Wisły, a dzisiaj ekspert telewizyjny. - Miałem okazję zobaczyć kilka treningów gdańszczan, gdy prowadził ich jeszcze Adam Owen. Łapałem się za głowę widząc, że na zajęciach drużyny ekstraklasy może panować taki chaos. Piotrek, gdy przejął zespół, wprowadził porządek. Nie bał się twardych, odważnych decyzji, jak choćby rezygnacja z Marco Paixao. Pokazał, że nie ma świętych krów, że liczy się drużyna.
CZYTAJ TAKŻE: Piłkarze Lechii Gdańsk pijani rozrabiali w Brzeźnie i trafili do pogotowia dla nietrzeźwych?;nf
Wisła przed startem obecnych rozgrywek przez wielu spisywana była na trudną walkę o utrzymanie. Nie brakowało też wątpliwości przy obsadzie trenera, którym został Maciej Stolarczyk, a dla którego było to pierwsze tak poważne trenerskie wyzwanie. W dodatku przed startem rozgrywek nie wiadomo było nawet czy Wisła będzie mogła grać na stadionie przy ul. Reymonta. Stolarczyk, jakby zupełnie nie przejmował się trudnościami. Świetnie przygotował zespół do sezonu. A miał do dyspozycji ekipę, z której odeszło kilku ważnych piłkarzy z królem strzelców Carlosem Lopezem na czele. Szkoleniowiec zmienił styl drużyny na bardziej ofensywny i widowiskowy, poprawił atmosferę, a co najważniejsze zaczął konsekwentnie gromadzić punkty. Trzy ostatnie, kolejne wygrane wywindowały wiślaków na drugie miejsce w tabeli - tuż za Lechią.
- Dla mnie sukces Maćka nie jest wielkim zaskoczeniem - tłumaczy Iwan. - Skoro ma do pomocy tak oddanych Wiśle trenerów jak Radek Sobolewski, Mariusz Jop, czy Kazek Kmiecik, a w dodatku Arek Głowacki jest dyrektorem sportowym, to nawet biorąc pod uwagę wszystkie trudności, musiało to pójść w dobrym kierunku. Cieszy mnie również to, że Wisła jest dzisiaj bardziej polska i wiślacka. Wcześniej za dużo było Hiszpanii w tym zespole, a prawda jest taka, że dopiero teraz drużyna bardziej gra w hiszpańskim stylu…
CZYTAJ TAKŻE: Lechia goni za europejską piłką. "Nic nie zrobimy bez dobrej krwi";nf
Prócz dobrych wyników jest jeszcze coś, co łączy obu szkoleniowców. W czasach ich karier piłkarskich obaj nie uchodzili może za zawodników wybitnych, ale cechowała ich duża solidność i ogromny charakter do gry.
- Pamiętam, że obaj na boisku byli bardzo „charakterni”, nigdy nie odpuszczali - zgadza się Iwan. - Piotrek grał nieco przed linią obrony, Maciek miał lepsze warunki fizyczne, ale obu cechowała dyscyplina taktyczna, poświęcenie dla zespołu i ogromna zadziorność. Myślę, że te cechy charakteru bardzo pomagają im teraz w pracy trenerskiej. Mnie cieszy również to, że nie boją się stawiać na młodych piłkarzy. Piotrek mocno wprowadza do zespołu Lechii np. Karola Filę. Maciek pokazał, że można wydobyć wiele dobrego z Martina Kostala i tylko dziwić się można, że Hiszpanie nie widzieli wcześniej, że mają w drużynie tak fajnego chłopaka, który tyle może dawać zespołowi.
Iwan ma też swój pogląd na to, jak może wyglądać sobotnia konfrontacja. - Obaj trenerzy lubią ofensywną piłkę, więc nie sądzę, żeby okopali się na swoich połowach i tylko czekali na błąd przeciwnika - tłumaczy „Ajwen”. - Mam nadzieję, że górą będzie gra do przodu, że obie strony będą miały wiele okazji na gole. Jeśli miałbym dzisiaj wytypować wynik tego spotkania, to skłaniałbym się ku remisowi, ale na pewno nie bezbramkowemu. Myślę, że np. wynik 2:2 jest bardzo prawdopodobny.
Patryk Lipski po meczu Lechia - Korona: Musimy dłużej utrzymywać się przy piłce