Wielu kibiców nie śpi, by go oglądać. Herold Goulon w rozmowie z Ekstraklasa.net!
Jeszcze pół roku temu zupełnie nieznany na polskich boiskach. Dziś to jeden z najlepszych defensywnych pomocników w T- Mobile Ekstraklasie. Herold Goulon opowiada nam o celach na rundę wiosenną, popularności w Bydgoszczy oraz o… poświęconej mu zabawnej stronie w Internecie.
Przed Zawiszą jeszcze 4 spotkania w tym roku kalendarzowym. Na dzień dzisiejszy, zajmujecie siódme miejsce w ligowej tabeli i znajdujecie się w tzw. grupie mistrzowskiej. Kiedy rozmawialiśmy przed sezonem powiedziałeś, że nie musicie walczyć tylko o utrzymanie. Czy to siódme miejsce można uznać za sukces?
Musimy pamiętać, że sezon się jeszcze nie skończył. Dla mnie sukcesem będzie, jeżeli na koniec sezonu będziemy na ósmym miejscu lub wyżej. Póki co, jesteśmy na siódmym, czyli jest nieźle. Ważniejsze od tego, co jest teraz, będzie to, co będzie w maju. Swoją drogą czy w tym momencie siódme miejsce to sukces? Jest to jakaś wyjściowa pozycja do osiągnięcia celu postawionego przed sezonem. Oczywiście jeśli uda się być wyżej, to będziemy zadowoleni. Musimy się jednak skupić na graniu w piłkę i zdobywaniu punktów. Dopiero na koniec sezonu będziemy mogli sprawdzić, ile nam te punkty dały.
Ostatnio nie trenowałeś z drużyną. Czy kibice powinni zacząć się obawiać? Z pewnością nie możesz się doczekać kolejnego ligowego meczu.
Niestety przez czerwoną kartkę w meczu z Ruchem musiałem pauzować 2 mecze. Będę mógł zagrać dopiero w Szczecinie przeciwko Pogoni. A jeśli chodzi o kontuzję, to faktycznie, czuję lekki ból w plecach. Potrzebowałem trochę czasu na odpoczynek i sztab szkoleniowy pozwolił mi, żebym nie uczestniczył w zajęciach. Sądzę jednak, że nie jest to poważny uraz.
Jesienią pokazaliście, że jesteście w stanie wygrać z każdym w polskiej lidze. Jaka jest recepta na takie wyniki?
Wydaje mi się, że to dobre zjawisko. Liga jest bardzo wyrównana. Jeśli chcemy gromadzić punkty, to musimy wygrywać. Bez względu na to, czy jest to lepsza drużyna, czy gorsza. Straciliśmy kilka punktów na własnym boisku z zespołami, z którymi teoretycznie powinniśmy wygrać. Dobrze, że udało nam się to nadrobić w spotkaniach z takimi zespołami jak Wisła czy Legia. To bardzo ważne zwycięstwa.
Od początku sezonu jesteś podstawowym zawodnikiem Zawiszy. Odczuwasz w związku z tym jakąś presję czy specjalną odpowiedzialność?
Nie, skądże. Muszę być profesjonalistą. Odpowiedzialność za wynik ciąży na mnie tak samo, jak na reszcie zawodników. Jesteśmy beniaminkiem. Nie gramy z takim obciążeniem psychicznym, jak drużyny, które są typowane na faworyta do mistrzostwa. To naturalne, że z większą presją od nas muszą sobie radzić na przykład piłkarze Legii czy Lecha. My mamy swoje cele, których realizacja nie wiąże się z taką presją.
Kibice w Polsce zdążyli już poznać charakterystykę Twojego stylu gry. Dysponujesz dobrym przeglądem pola, odbiorem piłki, dobrze też uderzasz z dystansu. Jak sądzisz, co podczas Twojego pobytu w Bydgoszczy udało się jeszcze bardziej rozwinąć?
Jeśli mam być szczery, to wydaje mi się, że jestem tutaj zbyt krótko żeby poprawić któryś z tych elementów na tyle, by było to widoczne. Oczywiście nie ze względu na to, że jest to akurat Polska czy inny kraj. Po prostu jest to uzależnione od tego, ile meczów się rozgrywa. A ja przecież spędziłem tutaj tylko pół roku.
Dzięki dobrej dyspozycji wiosną wyrobiłeś sobie już pewną markę w Polsce. Wielokrotnie byłeś nominowany do jedenastki kolejki, miesiąca, a ostatnio nawet do jedenastki rundy jesiennej w polskiej Ekstraklasie. To jedno z pierwszych wyróżnień podczas Twojej przygody w Polsce.
Jasne, bardzo się z tego cieszę. Szczerze mówiąc, nie wiedziałem nawet o tym. Mam spore braki w bieżących informacjach i nowinkach ze świata polskiej piłki. Nie czytam polskich gazet, bo niewiele z nich rozumiem. Ale masz rację, to naprawdę duże wyróżnienie dla mnie. I dobry moment, żeby podziękować wszystkim, którzy mnie wspierają. Postaram się grać najlepiej jak umiem i robić wszystko, by lista tych sukcesów była jeszcze bardziej okazała.
Oto kilka humorystycznych memów pochodzących ze strony "Nie śpię, bo oglądam Goulona"
Jesteś bardzo popularny w Bydgoszczy i jej okolicach. Na Facebooku pojawił się nawet fanpage pod tajemniczo brzmiącą nazwą: Nie śpię, bo oglądam Herolda Goulona. Jak sobie radzisz z tą popularnością?
(śmiech) Zgadza się. Kilka dni temu Vasco (Bernardo Vasconcelos- przyp. red.) powiedział mi, że faktycznie istnieje taka strona w Internecie. Zdarzyło mi się ją odwiedzić. Jest bardzo zabawna. Są tam zdjęcia opatrzone zabawnymi tekstami. Staram się podchodzić do tego z dystansem. Lubię się śmiać. Dodatkowo, żeby być bliżej swoich sympatyków, posiadam swój oficjalny profil na tym portalu. Tyle mogę dla nich zrobić poza graniem w piłkę najlepiej jak umiem. Z drugiej strony jeśli zapytałbyś mnie czy wolałbym być popularny, czy nie, z pewnością odpowiedziałbym, że nie, ponieważ chciałbym móc wychodzić na miasto, do sklepów jak każdy zwykły człowiek. Czasami ludzie zaczepiają i nie zawsze mówią miłe rzeczy, ale w Bydgoszczy akurat nie mam z tym problemów. Wszyscy są tutaj uprzejmi. Czasami ktoś poprosi o zdjęcie, wtedy się bardziej uśmiecham (śmiech). Jeśli ktoś chce porozmawiać, to też to robię, ale tylko po angielsku, ponieważ po polsku jeszcze nie umiem.
Dedykowany FanPage na Facebooku. Nie śpię, bo oglądam Goulona. SPRAWDŹ!
Kiedy rozmawialiśmy ze sobą pierwszy raz, tuż po Twoim przyjeździe do Polski powiedziałeś, że o Bydgoszczy wiesz niewiele i niewiele też widziałeś poza centrum handlowym w centrum miasta. Zmieniło się coś w porównaniu z początkiem sezonu? Jak Ci się żyje w Bydgoszczy?
Tak jak już mówiłem, żyje mi się tu dobrze. Ludzie są dla mnie bardzo mili, a i miasto jest bardzo ładne. Cały czas nadrabiam zaległości związane ze zwiedzaniem. Są tu bardzo dobre restauracje. Bardzo często je odwiedzam, jeśli tylko mam chwilę wolnego czasu. Polska to naprawdę ładny kraj. A Bydgoszcz to jedno z najładniejszych miast tego kraju.
Rozmawiał i tłumaczył: Marek Stefańczyk/ Ekstraklasa.net