menu

Wielka Legia rośnie na naszych oczach [KOMENTARZ]

15 lutego 2013, 20:33 | Sebastian Kuśpik

Można Legii nie lubić. Ba, mało kto w Polsce lubi Legię. Wystarczy napisać jeden artykuł lub zwykły mały news o klubie z Ł3 i w komentarzach trudno opędzić się od „hejterów”. Bez względu na ogólnonarodową antypatię czas jednak spojrzeć prawdzie w oczy – Legia odjeżdża rywalom w zastraszającym tempie. Nie tylko na dziś, ale przynajmniej na najbliższe kilka lat.

Nie postawiłbym na mistrzostwo Legii wszystkich swoich pieniędzy, bo 4 punkty przewagi nad Lechem to niewielki zapas bezpieczeństwa, ale trudno mi oprzeć się wrażeniu, że runda wiosenna będzie tylko formalnością. Wojskowi nie wygrają wszystkich spotkań, pewnie zgubią punkty z jakimś średniakiem, ale koniec końców mistrzostwo, po 7. latach posuchy, wróci na Łazienkowską.

Zobacz koniecznie: Dwaliszwili podpisał kontrakt z Legią

Przyjście do Legii Bartosza Bereszyńskiego znakomicie pokazało obecną siłę warszawskiego klubu. Lech nie jest przecież ligowym ogórkiem, a „Bereś” dostawał tam swoje szanse i wiosną pewnie zaliczyłby sporo minut w niebieskim trykocie Kolejorza. Dlaczego więc odszedł do Legii? Bo perspektywa rozwoju w klubie z Ł3 jest porażająca w stosunku do pozostałych ligowców. Tu na piłkarskie salony wypłynął Rafał Wolski, tu pokazał się Michał Żyro (jeszcze będzie o nim głośno, jestem tego PEWNY!), właśnie tu Polsce objawili się Dominik Furman i Daniel Łukasik, a piłkarskie szlify zbierał Kuba Kosecki. Tylko poważna kontuzja zmusza do wstrzymania się z zachwytami nad Michałem Efirem do przyszłego sezonu. A to dopiero początek.

Wiosną armia młodych Legionistów będzie szturmować Jana Urbana z ogromną siłą. W kolejce czekają już Marcel Gąsior, Kamil Kurowski, Przemysław Mizgała, Mateusz Cichocki i bodaj najzdolniejszy z nich wszystkich, filigranowy skrzydłowy, Aleksander Jagiełło. Każdy z nich w niedalekiej przyszłości będzie w stanie wejść do składu warszawskiej Legii i dać jej odpowiednią jakość. A na tym nie koniec, bo wyliczankę można ciągnąć dalej, wspominając chociażby o mega zdolnym Grzegorzu Tomasiewiczu.

Sytuacja z Bereszyńskim jest o tyle ciekawa, że do Legii mógł trafić razem z nim również Karol Linetty. Zawodnik zdecydował się jednak na pozostanie w Kolejorzu przede wszystkim z troski o rodzinę, pomny na setki gróźb i wyzwisk, których doświadczył przy tym transferze „Bereś”. Gdyby nie to, dziś Linetty kończyłby przygotowania do rundy rewanżowej w zespole warszawskiej Legii.

Dwaliszwili i Brzyski, zmieniając Polonię na Legię, tylko potwierdzają moje słowa. Wprawdzie Brzyski nie jest już zbyt perspektywicznym zawodnikiem (31 lat), ale znacznie podniesie rywalizację na lewej stronie defensywy, gdzie od dłuższego już czasu osamotniony był Kuba Wawrzyniak. W przypadku Dwaliszwilego Legia po raz drugi tej zimy wygrała walkę z Lechem, który oferował Gruzinowi korzystne warunki 5-miesięcznego kontraktu, jednak sam zawodnik wolał pozostać w Warszawie i wybrał Ł3. Nikomu znaczenia sportowego tego transferu tłumaczyć raczej nie trzeba. Jesienią „Wlado” zdobył wprawdzie 7 bramek i jestem przekonany, że na koniec sezonu zakręci się koło 15.

Różnica między budowaną na naszych oczach nową Legią, a dawną potęgą krakowskiej Wisły jest bardzo prosta – pod Wawelem na najlepszych piłkarzy wydawano wielkie pieniądze, ale kiedyś źródełko musiało się wyczerpać, skoro nie było regularnie zasilane, natomiast Legia sama kształci sobie piłkarzy, którzy stanowią ligową czołówkę.

Dziś Legia oznacza markę, profesjonalizm i szansę rozwoju. Wielka w tym zasługa Jana Urbana, którego wszyscy postrzegają jako bardzo dobrego trenera, który potrafi umiejętnie wprowadzać młodych zawodników do drużyny. Poza tym, analizując ligową stawkę, już dziś klubowi z Łazienkowskiej jest zdecydowanie najbliżej do europejskich salonów. Do załatwienia pozostaje jeszcze kwestia sporu z kibicami, ale jakoś nie mam wątpliwości, że w niedalekiej przyszłości „Żyleta” powróci na stadion. Legia z roku na rok będzie silniejsza, a osoba prezesa Leśnodorskiego, o ile nadal będzie tak efektywnie i efektownie pracował, może w tym tylko pomóc.

Historia nowej Legii tworzyć się będzie na naszych oczach – czy to się komuś podoba czy nie.

P.S. Jeśli jakimś niewytłumaczalnym zrządzeniem losu Legia zmarnuje w tym sezonie szansę na mistrzostwo, to pierwszy przyznam się do pomyłki.

Twitter Sebastian Kuśpik


Polecamy