Widzew wciąż liderem, Piast wskoczył na podium - podsumowanie 6. kolejki Ekstraklasy
Widzew przegrał pierwszy mecz w sezonie, ale zachował fotel lidera, bo punkty straciły Legia i Lech. Tymczasem niespodziewanie na 3. lokatę awansował beniaminek z Gliwic. W tej kolejce zobaczyliśmy też prawdopodobnie gola sezonu – uderzenia Razacka Traore z Lechii nie powstydziłby się żaden piłkarz na świecie.
Podbeskidzie Bielsko-Biała 1:2 Ruch Chorzów – Ruch wraca do formy, Górale w dołku
Wydaje się, że Ruch na dobre przypomniał sobie, jak gra się w piłkę. Nikt w Chorzowie nie pamięta już o fatalnym początku sezonu. Niebiescy wygrali drugi mecz z rzędu i zajmują dwunastą lokatę. Do formy wrócił Arkadiusz Piech, który zdobył trzecią bramkę w trzecim kolejnym meczu. Jeśli utrzyma taką dyspozycję, Ruch może być spokojny o strzelanie goli. Przypomniał też o sobie Maciej Jankowski, który wpisał się na listę strzelców w drugiej połowie. W poprzednim sezonie tworzył znakomity duet z Piechem, w tym może być podobnie.
Podbeskidzie nie wygrało jeszcze meczu i z taką grą nieprędko może się to zmienić. W ekipie Górali można zaobserwować syndrom drugiego sezonu, który często spotyka beniaminków. W poprzednich rozgrywkach podopieczni trenera Kasperczyka byli dla rywali dużą niewiadomą, dodatkowo byli podwójnie zmotywowani przed każdym meczem. Teraz, kiedy są już drużyną ekstraklasy pełną gębą, idzie im znacznie gorzej. W tej chwili bielszczanie wydają się być najsłabszą drużyną w lidze i utrzymanie się w elicie będzie dla nich dużym sukcesem.
Polonia Warszawa 3:1 Widzew Łódź – Pierwsza porażka Widzewa, Polonia nie zwalnia tempa
Świetna passa Widzewa, który po pięciu kolejkach miał na swoim koncie cztery zwycięstwa i remis, dobiegła końca. Drużyna trenera Mroczkowskiego w szóstej kolejce poniosła pierwszą porażkę w sezonie. Mecz mógł się podobać, nie brakowało strzałów i sytuacji bramkowych. W tej otwartej grze lepiej odnalazła się Polonia, która po bramkach Teodorczyka, Wszoła i Gołębiewskiego pokonała lidera. Szczególnie ten pierwszy zasługuje na wielkie brawa. Młody napastnik strzelił swoją trzecią bramkę w sezonie, a oprócz tego ciągle stwarzał zagrożenie pod bramką Mielcarza. W przyszłości ten zawodnik może być ważnym ogniwem reprezentacji.
Prędzej czy później musiało się oto zdarzyć – Widzew po raz pierwszy doznał goryczy porażki, ale swojej gry nie musi się wstydzić, szczególnie biorąc pod uwagę fakt, że Polonia już niejednemu rywalowi zaszła za skórę. Łodzianie i tak zachowali fotel lidera, bo szansy na wyprzedzenie ich nie wykorzystała ani Legia, ani Lech. Ciekawe, jak długo podopieczni Radosława Mroczkowskiego będą wyprzedzać te drużyny.
GKS Bełchatów 1:1 Korona Kielce – Bełchatów wciąż bez wygranej, Korona wciąż na dole tabeli
W sobotę GKS zdobył swój pierwszy punkt w tym sezonie, ale nie jest to szczególny powód do dumy. Brunatni wciąż zamykają ligową tabelę. Mimo fatalnego początku sezonu, Brunatni tracą zaledwie punkt do bezpiecznego, czternastego miejsca. Sytuacja nie jest więc zła, bardziej może martwić katastrofalna frekwencja. Mecz z Koroną oglądało zaledwie 1 600 widzów, a więc jeden z najmniejszych stadionów w T-Mobile Ekstraklasie nie zapełnił się nawet w połowie. Można próbować wytłumaczyć to dość mało atrakcyjnym rywalem i niską pozycją gospodarzy w tabeli, ale nawet pojedynki z wyżej notowanymi rywalami nie przyciągają na stadion tłumów. Warto dodać, że w ostatniej kolejce I ligi na pięciu meczach frekwencja była wyższa od tej w Bełchatowie…
Korona gra nieco lepiej niż w pierwszych meczach, ale wciąż nie przypomina drużyny, która w zeszłym sezonie była groźna dla każdego. Jak na razie wygląda na to, że kielczanie będą walczyć o spokojne utrzymanie, a w najlepszym przypadku o górną połowę tabeli. Problemem Złocisto-Krwistych jest przede wszystkim strzelanie goli – mniej na swoim koncie ma ich tylko… Bełchatów. Wydawać by się mogło, że Janota i Żewłakow są gwarancją solidnej gry w ofensywie. Jak na razie ani jeden, ani drugi nie błyszczy i jeśli szybko się to nie zmieni, Korona wciąż będzie tkwiła na dole tabeli.
Pogoń Szczecin 1:1 Jagiellonia Białystok – Remis w Szczecinie, pierwszy gol Japończyka
W drugim sobotnim meczu padł drugi remis. Osłabiona brakiem Frankowskiego i Smolarka Jagiellonia wywiozła ze Szczecina jeden punkt, z którego obie drużyny mogą być całkiem zadowolone. Obie drużyny miały szanse na strzelenie kolejnych bramek, więc remis wydaje się być wynikiem sprawiedliwym. Białostoczanie jak na razie nie zachwycają grą i zajmują dość odległą lokatę. Potencjał drużyny jest z pewnością nieadekwatny do ligowej pozycji i jeśli trener Hajto mądrze poukłada zespół, Jagiellonia może jeszcze trochę namieszać w tym sezonie.
Pogoń z pewnością może być zadowolona ze swoich pierwszych meczów w T-Mobile Ekstraklasie. Gra Portowców jest przyjemna dla oka i, co najważniejsze, skuteczna. Podobnie jak goście z Białegostoku, musieli sobie radzić bez dwóch swoich napastników – nie mógł grać kontuzjowany Traore, a jeszcze w pierwszej połowie boisko opuścił Donald Djusse. Premierowe trafienie w polskiej lidze zaliczył Japończyk Akahoshi, który w 56 minucie wyprowadził swoją drużynę na prowadzenie. Czas pokaże, czy gracz z Kraju Kwitnącej Wiśni będzie zdolny do zastąpienia Ediego, gdy ten odejdzie na emeryturę.
Zagłębie Lubin 2:2 Legia Warszawa – Remis w Lubinie, Legia znów traci punkty
Legia jest w kryzysie – można to już powiedzieć z całą pewnością. Jeden z głównych kandydatów do mistrzostwa nie wygrał trzeciego meczu z rzędu i chociaż jeszcze w tym sezonie nie przegrał, prezentuje formę daleką od ideału. W znakomitej formie jest za to Marek Saganowski, który strzelił dwie bramki dla Wojskowych i potwierdził, że zdecydowanie zasługuje na grę w kadrze.
Zagłębie niespodziewanie dobrze poradzili sobie w meczu z faworyzowanym rywalem. Lubinianie, którzy do tej pory wyglądali, jakby grali na pół gwizdka, wreszcie zagrali dobry mecz i dwukrotnie wychodzili na prowadzenie. Na uwagę zasługuje trafienie Michala Papadopulosa. Sposób, w jaki czeski napastnik skierował piłkę do bramki Kuciaka, musi budzić uznanie. Zawodnik, który bez wątpienia posiada jedno z najciekawszych CV w lidze wreszcie pokazuje, dlaczego w przeszłości był piłkarzem takich klubów jak Bayer czy Arsenal.
Górnik Zabrze 4:1 Śląsk Wrocław – Przebłysk Nakoulmy, mistrz na kolanach
Przed sobotnim meczem wydawało się, że w Śląsku sytuacja się ustabilizowała. Powrócił zawieszony wcześniej Sebastian Mila, drużyna zaczęła grać nieźle i znów zdobywała punkty, a niezdrowa atmosfera, jaka panowała w klubie jeszcze kilka tygodni temu, była już tylko wspomnieniem. Tymczasem zabrzanie wylali na głowy piłkarzy z Wrocławia kubeł lodowatej wody, aplikując im aż cztery gole. Stanislav Levy musi szybko pozbierać drużynę, bo już za tydzień do Wrocławia przyjeżdża rozpędzona Polonia.
Górnik pokazał, że w naszej lidze nie musi obawiać się nikogo. Zabrzanie zremisowali z Legią i Lechem, zaś w pojedynku z mistrzem kraju okazali się lepsi aż o trzy gole. Dość niespodziewanie błysnął Prejuce Nakoulma, który strzelił dwie bramki. Zawodnik z Burkina Faso w poprzednich meczach był cieniem samego siebie, ale w pojedynku ze Śląskiem nareszcie się przebudził. Być może „Prezes” przestał sobie zaprzątać głowę zagranicznym transferem i postanowił skupić się na jak najlepszej grze dla Górnika.
Lechia Gdańsk 2:0 Lech Poznań – Pierwsza porażka Lecha, kapitalny gol Traore
W niedzielę w Gdańsku spotkały się Lechia, która u siebie spisywała się fatalnie oraz Lech, który na wyjazdach wygrał oba spotkania. W tym meczu górą byli jednak biało-zieloni, którzy ograli bardzo przeciętnie grającego Kolejorza. Trzeba jednak wspomnieć, że przy stanie 1:0 dla gospodarzy, sędzia nie uznał prawidłowo zdobytego gola Bartosza Ślusarskiego. Mecz mógł się więc potoczyć zupełnie inaczej, ale nie zmienia to faktu, że tak grający Lech nie ma szans, by walczyć o mistrzostwo.
Gra Lechii nie rzucała na kolana, ale gdańszczanie byli zdecydowanie bardziej zdeterminowani niż Lech, który grał wolno i apatycznie. Gdańszczanie biegali, walczyli i nie odpuszczali żadnej piłki. Choćby z tego powodu zasłużyli na zwycięstwo bardziej niż podopieczni Mariusza Rumaka. PGE Arena została wreszcie odczarowana, co w kolejnych meczach może jeszcze zwiększyć i tak wysoką frekwencję (w niedzielę na trybunach zasiadło ponad 17 tysięcy kibiców).
Piast Gliwice 2:0 Wisła Kraków – Piast na podium, katastrofa Wisły
Gdyby te drużyny spotkały się pół roku temu, zdecydowanym faworytem byłaby krakowska Wisła, a wynik 2:0 uznany zostałby za sensację. Dzisiaj ciężko już tak twierdzić, bo podopieczni Michała Probierza grali fatalnie i w ligowej tabeli są bliżej im miejsca spadkowego niż do podium. Krakowianie są w ogromnym kryzysie i nie zanosi się, żeby mieli szybko wyjść z dołka. Po meczu w Gliwicach, trener Michał Probierz podał się do dymisji.
Postawa Piasta w tym sezonie to ogromne zaskoczenie. Drużyna Marcina Brosza z Wisłą nie miała żadnych problemów, a przy odrobinie szczęścia mogli strzelić Białej Gwieździe jeszcze kilka goli, bo parokrotnie obijali poprzeczkę bramki Pareiki. Ktoś powie, że pokonanie Wisły nie jest w tej chwili wielką sztuką. To prawda, ale fakt, że gliwiczanie awansowali na podium, musi robić wrażenie. Śląski klub jest kolejnym przykładem na to, że nie trzeba szastać pieniędzmi, żeby stworzyć solidną ekipę.
Statystyki 6. kolejki T-Mobile Ekstraklasy
Liczba goli – 24
Średnia goli na mecz - 3
Zwycięstwa gospodarzy – 3
Remisy – 3
Zwycięstwa gości – 1
Liczba żółtych kartek – 36
Liczba czerwonych kartek – 2
Liczba widzów – ok. 53 tys.
Średnia frekwencja – ok. 6600
Zapowiedź 7. kolejki T-Mobile Ekstraklasy
Już za tydzień wielki klasyk – Legia zmierzy się z Wisłą. Legioniści są w kryzysie, Wiślacy są kompletnie rozbici, wieć widowisko może nie stać na najwyższym poziomie, ale mecz tych drużyn zawsze elektryzuje kibiców i nie inaczej jest tym razem. Ciekawie będzie też we Wrocławiu, gdzie gospodarze podejmą Polonię. Z kolei w Łodzi lider zmierzy się z Pogonią Szczecin.