menu

Widzew ucieka od spadku. Trudna sytuacja Polonii Bytom

23 kwietnia 2011, 19:04 | Daniel Wolski

Widzew Łódź pewnie pokonał na własnym stadionie Polonię Bytom 3:1 i poprawił swoją pozycję w ligowej tabeli. Bramek w tym meczu mogło paść znacznie więcej, ale łodzianie jak na zawołanie marnowali wyśmienite sytuacje bramkowe.

Widzew Łódź - Polonia Bytom 3:1 - czytaj zapis relacji na żywo!

Piłkarze Widzewa musieli radzić sobie w tym spotkaniu bez Czesława Michniewicza. Szkoleniowiec Widzewa podobnie jak z Ruchem Chorzów oglądał spotkanie z trybun w związku z karą Komisji Ligi, która zdyskwalifikowała go na dwa mecze. Trener na przedmeczowej konferencji prasowej powtarzał, że chce, aby jego zespół zagrał skuteczniej, niż w ostatnich meczach na własnym boisku. Tym samym widzewiacy rozpoczęli tą konfrontację w bardzo ofensywnym ustawieniu i cel udało się zrealizować.

Na środku obrony łodzian zagrała para obrońców Sebastian Madera – Jarosław Bieniuk, a z prawej strony nominalny stoper – Wojciech Szymanek. Ponadto siłę widzewskiego ataku tworzyli Darvydas Sernas, Nika Dzalamidze i Prejuce Nakoulma. Ostatni po wyleczeniu kontuzji od razu zadebiutował w pierwszym składzie Widzewa i trzeba przyznać, że zagrał bardzo dobrze, a co najważniejsze wpisał się na listę strzelców.

W 31. minucie meczu napastnik rodem z Burkina Faso otrzymał podanie w polu karnym od Mindaugasa Panki, ale został sfaulowany przez jednego z obrońców Polonii. W efekcie sędzia wskazał na "wapno" i do piłki podszedł sam poszkodowany. Nakoulma pewnym strzałem umieścił piłkę w siatce i niechlubny licznik 230 minut bez bramki przy al. Piłsudskiego w końcu przestał bić.

W pierwszej połowie bramek już nie zobaczyliśmy. Po przerwie trener gospodarzy Robert Góralczyk dokonał jednej zmiany. W miejsce Łukasza Tymińskiego pojawił się David Kobylik. Nie przyniosło to jednak zmian w poczynaniach przyjezdnych i nadal grę prowadzili łodzianie. W 65. minucie meczu podwyższyli prowadzenie. Rzut wolny po faulu na Pance wykorzystał Dudu. Brazylijczyk umiejętnie posłał piłkę w prawy górny róg, a palcami próbował jeszcze interweniować Marcin Juszczyk. Tym samym futbolówka odbiła się jeszcze od poprzeczki i od głowy bramkarza gości wpadła do siatki.

Kilka minut po tej sytuacji szczęście wyraźnie uśmiechnęło się do przyjezdnych. Rzut wolny wykonywany przez Marcina Radzewicza obronił Maciej Mielcarz, ale wypuścił piłkę z rąk. Następnie w zamieszaniu dopadł do niej Błażej Telichowski i pewnym uderzeniem zdobył bramkę kontaktową dla swojej drużyny.

Już w doliczonym czasie gry rezultat podwyższył Przemysław Oziębała. Napastnik wyszedł na pozycję sam na sam z bramkarzem i najpierw uderzył w słupek, ale przy dobitce już się nie pomylił. - Chcielibyśmy podziękować przede wszystkim kibicom za wiarę i doping do końca meczu, bo on bardzo nam pomaga w tych końcowych minutach. Chcę podziękować także chłopcom, że wytrwali do końca, byli zaangażowani i nie odpuścili do ostatniej minuty – powiedział po meczu drugi trener Widzewa Marcin Węglewski.


Polecamy