Widzew przegrał u siebie z Olimpią, czyli mały pobił dużego
Jest 4 grudnia 1996 roku. Ostatnia kolejka fazy grupowej Ligi Mistrzów. Widzew Łódź jako ostatni polski przedstawiciel w tych elitarnych rozgrywkach walczy z Atletico Madryt o honor, ponieważ awans przepadł już kilka rund wcześniej. Dziś mamy 19 listopad 2014 roku. Niespełna 20 lat później ten sam klub chyli się ku upadkowi. W ubiegłej kolejce 1. ligi przegrał u siebie z Olimpią Grudziądz. Z drużyną, o której jeszcze kilka lat temu mało kto słyszał.
fot. Tomasz Łasica
To było prawdziwe starcie dwóch odmiennych piłkarskich historii. Łódzki klub to przecież absolutna legenda polskiego futbolu. Niewielu w naszym kraju znalazłoby się kibiców piłki nożnej, którzy nie znają Widzewa. Olimpii pewnie już też nie, ale w przypadku grudziądzkiego zespołu nie możemy mówić o podniosłej i bogatej w wydarzenia historii. To efekt ciężkiej pracy obecnie panujących tam działaczy. W Łodzi o wielkiej piłce tak jakby... już się zupełnie zapominało.
Ostatnio sporo zamętu wywołał jeden z tekstów dotyczących obecnej kadry Olimpii Grudziądz. Piłkarzy Dariusza Kubickiego wprost nazwano "geriatrią". Gdy jednak spojrzymy na tabelę 1. ligi, dojdziemy do wniosku, że autor owego artykułu chyba sam do końca nie przeanalizował znaczenia swojego wpisu. W ostatnim czasie do słów o tzw. "wiekowości" w Grudziądzu odniósł się kapitan Olimpii, Dariusz Kłus. - Ludzie z zewnątrz często zarzucają nam, że jesteśmy bardzo starym zespołem, ale tabela pokazuje coś troszeczkę innego. Ja nie jestem przeciwko młodym zawodnikom, ale za młodością musi też iść jakość.
Na wspomnianą młodość postawiono m.in. w Łodzi. Jednak w tym przypadku najwyraźniej o jakości nie ma zwyczajnie mowy. 11 porażek Widzewa i tylko jedna wygrana na zapleczu T-Mobile Ekstraklasy daje jasny sygnał. Za pół roku Widzew może zniknąć z mapy polskiego futbolu. A przecież 20 lat temu jak niczym równy z równy urywał punkty chociażby klubowi z Dortmundu.
Sobotni pojedynek Olimpii z Widzewem mógł być pewnego rodzaju wymianą klubowych pokoleń. Mała, choć rozrastająca się z każdym dniem i miesiącem Olimpia coraz aktywniej puka do drzwi Ekstraklasy. Widzew za chwilę wypadnie z obiegu i... no właśnie. Nie wiadomo jak potem potoczą się losy łódzkiego klubu. A przecież sympatycy futbolu ze stolicy Igora Sypniewskiego wiedzą, co to znaczy upadek klubu. Wcale nie tak dawno z wielką piłką w krajowym wydaniu pożegnał się ŁKS.
W ligowej tabeli między Olimpią a Widzewem stoi bariera 24 punktów. Uwidoczniła się ona w minioną sobotę również i na boisku. Dominacja grudziądzkiego klubu była zauważalna z niemal każdej strony. Wielu jednak nadal twierdzi, że biało-zieloni to przy Widzewie jak uczeń przy nauczycielu. Słowa te często oparte są przede wszystkim na zarysie historycznym obu klubów. Owszem Widzew to legenda, ale dzisiaj, jutro, za tydzień, a nawet na wiosnę - historia, chociażby ta jeszcze całkiem świeża - z 1996 roku nie będzie miała większego znaczenia. Liczy się tu i teraz. To "teraz" dla Widzewa maluje się w iście żałobnych kolorach. Zupełnie innych niż na przykład 20 lat temu.