Widzew oburzony na byłych piłkarzy: Plują we własne gniazdo. Nie znają realiów, a udają mądrych
Łódzki Widzew z Radosławem Mroczkowskim na czele jest mocno oburzony i zniesmaczony krytykowaniem swojej drużyny przez byłych piłkarzy Widzewa, mimo dobrego rozpoczęcia nowego sezonu. - Plują we własne gniazdo. Nie znają realiów, a udają mądrych - grzmi szkoleniowiec Widzewa.
Mroczkowski: Górnik to rywal niełatwy do pokonania
Konflikt rozbija się o ostatnie wypowiedzi Tomasza Łapińskiego i Sławomira Chałaśkiewicza na łamach łódzkiego wydania "Gazety Wyborczej". Byłych piłkarzy klubu z Alei Piłsudskiego wcale nie zachwyca świetny początek sezonu w wykonaniu podopiecznych Mroczkowskiego. Twierdzą, że to dzieło czystego przypadku, słabości przeciwników, na pewno nie rzeczywistych umiejętności zawodników.
- Prawdą jednak jest, że mecz z Zawiszą Bydgoszcz mógł równie dobrze zakończyć się odwrotnym wynikiem, czyli przegraną Widzewa. Za to spotkanie z Koroną ułożyło się idealnie od szybko zdobytego gola i jeszcze osłabienia rywali. Później jednak mecz był wyrównany, widzewiacy bardzo się męczyli. W tych dwóch wygranych meczach szczęście było więc po ich stronie - twierdzi w rozmowie z Łódź.Sport.pl, Tomasz Łapiński.
- Od Widzewa nie ma sensu oczekiwać cudów. Nie ucieknie od walki o utrzymanie, tym bardziej że sytuacja drużyny jest jeszcze gorsza niż w ubiegłym sezonie. W klubie nie jest najlepiej, drużyna jak co roku została osłabiona. Większość widzi w niej spadkowicza, a wysoka porażka z Legią na inaugurację tylko to potwierdziła - twierdzi członek mistrzowskiego Widzewa z lat 1996-1997.
Podobnej opinii jest Sławomir Chałaśkiewicz, gracz Widzewa w latach 80 i 90, który dodatkowo nie omieszkał skrytykować działań klubu względem niezdyscyplinowanego Thomasa Phibela: - To, jak rozegrała się jego historia, nie pasuje do profesjonalnych klubów. Jeśli w Widzewie nie potrafili porozumieć się z zawodnikiem, to nie powinni roztrząsać tego na łamach prasy. Nie powinno się mówić, że już nie zagra w drużynie czy zostanie ukarany największą karą w historii, a potem z dnia na dzień nagle przywracać do zespołu. I wyszło na to, że jedni chłopcy trenowali ciężko dzień w dzień, a tu niespodziewanie przyjechał Phibel bez żadnego treningu i wskoczył do składu. To źle wpływa na atmosferę - krytykuje.
Widzew zareagował natychmiast. W roli adwokata zespołu stanął rzecz jasna trener Radosław Mroczkowski: - To jak plucie we własne gniazdo! Wydaje im się, że znają klubowe realia, a tak naprawdę o niczym nie mają pojęcia, ale mądrych udawać potrafią. Nigdy żaden piłkarz nie był idealny. Pamiętam, jak Łazarek rwał sobie włosy z głowy z pytaniem: "Kto mi tu przysłał te cepeliny" - mówi z wyrzutem opiekun Widzewa.
Dawnym legendom zarzuca hipokryzję: - Ci sami ludzie chwalą nas po meczach za podjęte działania, a gdzie indziej mówią co innego. To czysty przykład obłudy i wypowiadania słów, które inni chcą usłyszeć.
Niemiło zaskoczeni opiniami Łapińskiego i Chałaśkiewicza są także obecni piłkarze: - To nie są fajne słowa. W zeszłym sezonie też skazywano nas na spadek, tymczasem utrzymaliśmy się, a przez pewien czas przewodziliśmy nawet w tabeli - przypomina Bartłomiej Kasprzak, po czym deklaruje: - W tym roku też chcemy pokazać pełnią możliwości. Zamkniemy usta krytykom.
WIDZEW ŁÓDŹ - serwis specjalny Ekstraklasa.net