menu

Sylwester Cacek atakuje Bońka: Zarobił kasę na Widzewie i zostawił go z gnojem

27 października 2016, 14:34 | psz

Jutro wybory prezesa PZPN. O reelekcję będzie się ubiegał Zbigniew Boniek. Jego rywal - Józef Wojciechowski, wcale nie stoi na straconej pozycji. W rozmowie z futbolfejs.pl, obecnego szefa związku zaciekle atakuje były właściciel Widzewa Łódź, Sylwester Cacek.

Sylwester Cacek ostro atakuje Zbigniewa Bońka
Sylwester Cacek ostro atakuje Zbigniewa Bońka
fot. Pawel Lacheta/ Polska Press/ Express Ilustrowany

Ze środowiska piłkarskiego niemal każdego dnia można usłyszeć kolejne głosy krytykujące Zbigniewa Bońka. W rozmowie z serwisem futbolfejs.pl, wiadro pomyj na głowę prezesa PZPN-u wylał Sylwester Cacek, były właściciel Widzewa Łódź, który doprowadził klub do ruiny.

- Zbyszek nie rozbroił żadnej bomby. Zresztą on całe życie siedzi na bombie, ale kryje się za dobrym PR-em. Zawsze mówi to, co mu wygodne, za to niekoniecznie zgodne z prawdą - tymi słowami Cacek odnosi się do wywiadu dla "Rzeczpospolitej", w którym Boniek przyznał, że pieniądze na klub (1,2 mln euro) otrzymał od biznesmena w postaci darowizny na konto w Szwajcarii. I odprowadził od nich podatek.

- [...] sprawa wcale się nie przedawniła, bo działanie doprowadzające do niekorzystnego rozporządzania mieniem jest zagrożone wyrokiem do ośmiu lat. A jeżeli postępowanie dotyczy sprawy zagrożonej wyrokiem ośmiu lat, to przedawnia się dopiero po piętnastu latach - dodaje Cacek.

W wywiadzie przedsiębiorca opowiada także, jak narodził się pomysł zainwestowania w Widzew. - Boniek zadzwonił do mnie w grudniu 2006 roku. Wraz z synem postanowiliśmy pomóc jakiejś dużej marce piłkarskiej. W grę wchodziło pięć klubów, z których tylko Górnik nie miał wtedy inwestora. Prowadziliśmy więc rozmowy w Zabrzu. Kilka dni po tym, jak w mediach pojawiły się informacje, że wycofałem się z tych rozmów, odebrałem telefon od Zbyszka. Byłem zaskoczony, bo nie sądziłem wtedy, że Widzew poszukuje inwestora - mówi właściciel sieci "Sphinx".

Po czym dodaje: - Zbyszek, będąc wcześniej wiceprezesem, miał wpływ na przyznanie licencji, jak się później okazało – niezgodnie z obowiązującymi w związku przepisami. On to sobie załatwił, obchodził przepisy. [...] Gdy już wszedłem w Widzew, zaczęły pojawiać się zobowiązania, o których przy podpisywaniu umowy inwestycyjnej nie miałem pojęcia, bo nie były one w tej umowie wyszczególnione. Nie miałem pojęcia, że w Widzewie są aż takie problemy, że są jakieś zaszłości, trupy w szafach i sprawy zamiatane pod dywan. Tę transakcję firmował Boniek, wiarygodna osoba, znana i szanowana w środowisku. Tak mi się przynajmniej wtedy wydawało. Zaufałem jej, ale potem życie to zweryfikowało.

Od wielu lat obaj panowie są w konflikcie, a Cacek w przeddzień wyborów na prezesa PZPN dodatkowo obarcza winą Bońka za upadłość klubu. - On na tym Widzewie zarobił kupę kasy i zostawił go z gnojem w postaci afery korupcyjnej. Zresztą myślę, że gdyby ta afera nie wybuchła, wyjąłby z Widzewa jeszcze więcej, bo klub być może do dziś grałby w Ekstraklasie i na pewno byłby w innej kondycji finansowej.

źródło: futbolfejs.pl

Były gangster: Kibole powoli przejmują Warszawę


Polecamy