menu

Mroczkowski: W meczu z Legią psychika na pewno nam nie siadła

25 lipca 2013, 12:37 | Daniel Kawczyński

Widzew zaczął nowy sezon od klęski 1:5 z Legią Warszawa, ale w szatni nie ma rozpaczy. Choć rozmiary porażki były naprawdę wysokie, trener Radosław Mroczkowski dostrzegł w niej kilka pozytywów i usprawiedliwień dla takiego stanu rzeczy.

Nowy nabytek Widzewa Eduards Visnakovs może nie zagrać z Zawiszą

- Na porażkę złożyło się naprawdę wiele czynników, niekoniecznie zależnych od nas. Graliśmy przecież z mistrzem Polski i to na jego terenie, gdzie przegra większość ligi. Poza tym, Legia była już w formie i rytmie meczowym po meczu kwalifikacji do Ligi Mistrzów. Z tego powodu ma bardzo silną, szeroką kadrę i może pozwolić sobie na rotacje. Inna sprawa, to diametralna różnica w budżetach obu klubów i nałożone na nas ograniczenia Komisji Licencyjnej - stara się usprawiedliwiać podopiecznych Mroczkowski.

Stworzyliśmy kilka sytuacji z strzeleckich, po których udało nam się wpakować bramkę, moim zdaniem najładniejszą w tym meczu. Dusan Kuciak miał na pewno pełne ręce roboty za naszą sprawą. Walczyliśmy twardo i często szukaliśmy szans z dystansu. Psychika na pewno nam nie siadła - kontynuuje trener łodzian.

Sezon się ledwo zaczął, a Widzew już stracił parę stoperów. Thomas Phibel wyjechał za granicę i wracać nie zamierza, natomiast Hachem Abbes donzał urazu brzucha i może nie zagrać nawet przez trzy tygodnie. Kto ich zastąpi? - Szansę dostaną ci, którzy mają za sobą przepracowany cały okres przygotowawczy. Na środku obrony chcemy wystawić parę Rafał Augustyniak - Piotr Mroziński. Myślę, że sprostają zadaniu- ma nadzieję Mroczkowski, który nie wyklucza również, że to jedenastki wskoczy Levon Hajrapetjan.

W piątek łodzianie zagrają u siebie z beniaminkiem, Zawiszą Bydgoszcz. Na pewno czeka ich o wiele łatwiejsza przeprawa, niż na Łazienkowskiej. - To zespół w budowie, stojący na zupełnie innym poziomie niż Legia. Zaczął od porażki u siebie, dlatego będzie chciał udowodnić, że był to tylko wypadek przy pracy - zakończył Mroczkowski.


Polecamy