menu

Mroczkowski: Niektórzy dostają miejsce w kadrze na wyrost (WIDEO)

19 sierpnia 2013, 09:47 | Sebastian Kuśpik, X-news

Zupełnie nie w swoim stylu porozmawiał z dziennikarzami po pucharowym meczu z Ursusem trener Widzewa, Radosław Mroczkowski. Zazwyczaj stonowany i aż do bólu poprawny tym razem wyrzucił swoim zawodnikom kilka grzechów.

- Na pewno skromne zwycięstwo. Marnowaliśmy dziś bardzo klarowne sytuacje, które powinny skończyć się kolejnymi naszymi bramkami. Moja drużyna postanowiła jednak mocno rozgrzać bramkarza gospodarzy i później na murawie wyróżniał się właściwie tylko on. Graliśmy nerwowo, nieskutecznie i stąd robił się bałagan. Nawet w takich meczach, bez względu na klasę rozgrywkową przeciwnika, moja drużyna musi być w pełni skoncentrowana i swoje sytuacje musi wykorzystywać - powiedział na początek opiekun Widzewa.

- Ursus grał ambitnie i walecznie – tego się spodziewaliśmy. Fajnie się wynik otworzył. Liczyłem na więcej spokoju i wyrachowania moich zawodników. Mieliśmy strzelić kolejne bramki i spokojnie dograć do końca. Na własne życzenie tego nie zrobiliśmy, bo zmarnowaliśmy bardzo dużo sytuacji.

Dla Widzewa przygoda w Pucharze Polski, ze względu na korzystne losowanie (Sandecja Nowy Sącz), może dość niespodziewanie przedłużyć się aż do ćwierćfinału. Nikt jednak w Łodzi nie zaprzeczy, że priorytetem jest utrzymanie w lidze.

- Skupiamy się na każdym spotkaniu. Chciałbym, żebyśmy w następnym meczu zagrali z takim samym korzystnym zwycięskim rezultatem jak dzisiaj, ale dużo skuteczniej pod bramką rywala. Dzisiaj kilku zawodników przechodzi swego rodzaju metamorfozę – jeden mecz zagrają nieźle, drugi przeciętnie i nieskutecznie. To z pewnością frustruje. Musimy wymagać od nich przede wszystkim jakości, bo tego dzisiaj zdecydowanie zabrakło - wyrzucał swoim piłkarzom trener.

W pojedynku z III-ligowcem Mroczkowski dał szansę kilku piłkarzom, którzy dobijają się do wyjściowej "11". Na całej linii zawiedli jednak Tomasz Kowalski oraz notujący dramatyczny zjazd w stosunku do poprzedniego sezonu Mariusz Rybicki.

- Dzisiaj można było w meczu zobaczyć kilku zawodników, którzy walczą o skład. Choćby Rybickiego, który miał dwie bardzo klarowne sytuacje do zdobycia gola, a ich nie wykorzystał. To jest nasza bolączka. Brakowało zimnej krwi, żeby to spotkanie spokojnie sobie ułożyć - stwierdził szkoleniowiec.

- Mamy cały tydzień pracy przed sobą. Krystian dostał swoją szansę, ale nic nie jest przesądzone. Nie takie były oczekiwania z naszej strony. Na ocenę jego występu przyjdzie jeszcze czas. Nowak na pewno nie zawiódł, walczył i chciał się pokazać. Obawialiśmy się lekceważenia i zbyt dużego luzu. Krystianowi zdarzały się błędy, ale nadrabiał to np. wygranymi pojedynkami w powietrzu. Myślę, że delikatnie możemy go za to spotkanie wyróżnić.

Skoro Widzew, to i transfery. A raczej wielkie testowanie anonimowych zwykle piłkarzy. Mroczkowski coraz bardziej naciska na potrzebę wzmocnień.

- Szukamy nowych rozwiązań w tyłach. Próbujemy zestawić taką parę, która spełniałaby nasze oczekiwania. Piotrek Mroziński wraca po kontuzji i chcieliśmy, żeby nam się pokazał. W tej formacji czeka nas najwięcej pracy. W porównaniu do poprzedniego sezonu zaszły w niej spore zmiany. Niestety dla nas – in minus. Pracujemy, żeby jeszcze w tym okienku transferowym zmienić ten stan rzeczy. Wierzę, że ten temat zamkniemy i będą wzmocnienia. Mamy bardzo wąską kadrę, wybieramy praktycznie spośród 19 zawodników i niektórzy miejsce w kadrze otrzymują po prostu na wyrost. Brakuje nam zdrowej rywalizacji - powiedział na zakończenie.

Skrót meczu Ursus Warszawa - Widzew Łódź 0:1 (BRAMKA, WIDEO)