Kramar i Robak wciąż nie są piłkarzami Widzewa
Trener Widzewa Łódź - Radosław Mroczkowski traci cierpliwość. I słusznie. Od kilku tygodni chce pozyskać Denisa Kramara i Marcina Robaka, ale wybitnie opieszały zarząd klubu dotąd nie zakontraktował nowych zawodników i nie zgłosił do odpowiednich organów. Nie jest powiedziane, że w ogóle to zrobi...
fot. Krzysztof Szymczak/Polskapresse
Sebastian Dudek może nie zagrać z Ruchem
Co prawda okienko transferowe zakończyło się w czwartek, ale Denis Kramar i Marcin Robak, jako zawodnicy niezwiązani aktualnie z żadnym klubem, mają czas na znalezienie pracodawcy do końca marca. Obaj od dłuższego czasu są w orbicie zainteresowań łódzkiego Widzewa i wydawało się, że lada dzień podpiszą stosowne umowy i będą do pełnej dyspozycji Radosława Mroczkowskiego w rozgrywkach Ekstraklasy.
Nic z tych rzeczy. Ani Kramar, ani Robak nie są jeszcze piłkarzami Widzewa i nie wiadomo czy w ogóle będą...
- Chcieliśmy Kramara i chcemy go dalej. Jeśli chodzi o Marcina to sprawa się rozpoczęła. Chcę go mieć w drużynie, ale o ciąg dalszy proszę mnie nie pytać. Obaj są jeszcze nie potwierdzeni. Być może przed końcem okienka wszystko ulegnie zmianie. Taką mamy nadzieję - mówi trener Radosław Mroczkowski.
I dodaje: - Nie jestem dyrektorem sportowym Widzewa. Ja odpowiadam za ocenę przydatności zawodnika do zespołu i do tego się ograniczam. Reszta leży w rękach zarządu, który ma za zadanie dopiąć wszystko do końca łącznie ze sprawami formalnymi. Ja się pod tym nie podpisuję.
Skąd wynikają opóźnienia? Jak nie wiadomo o co chodzi, to chodzi o pieniądze. Nie da się bowiem ukryć, że pensje dla Kramara, a zwłaszcza renomowanego Robaka będą dużym wydatkiem przekraczającym obecne możliwości finansowe klubu z Alei Piłsudskiego, obecnie będącego w stanie upadłości układowej. W związku z niemożnością przeznaczenia dodatkowych środków, trwają poszukiwania sponsorów, którzy zgodziliby się wyłożyć potrzebne sumy, w zamian za wykorzystanie wizerunku zawodników do celów marketingowych. Może sytuacja byłaby inna, gdyby doszło do sprzedaży Łukasza Brozia. Koniec końców reprezentant Polski pozostał w Łodzi, co ze sportowego punktu widzenia wydaje się być dobrym posunięciem.
Już nie pierwszy raz sprawy formalne stają na przeszkodzie finalizacji transferu. Latem Widzew musiał zrezygnować z czarnogórskiego stopera - Dorde Dikanovicia, ponieważ stosowne dokumenty nie dotarły w porę do PZPN. Z kolei Dino Gavrić został zgłoszony do gry na ostatni dzwonek.
Najwyraźniej włodarze łódzkiego klubu są uczniem ciężko rozumnym i nie potrafią wyciągnąć wniosków z błędów przeszłości. Szkoda, że swoją niekompetencją rozbijają drużynę od środka, rujnując plany trenera Mroczkowskiego.
WIDZEW ŁÓDŹ - serwis specjalny Ekstraklasa.net