Widzew - Lechia LIVE! Przełamać kryzys
Jakbyśmy mieli porównywać potencjały finansowe i sportowe obu ekip szybko stwierdzilibyśmy, że nie ma to najmniejszego sensu. Dysproporcja gigantyczna. Jednak, jak się okazuje nie wszystko, co na papierze wygląda jasno i klarownie, ma przełożenie na rzeczywistość.
fot. jarmulowicz.com/Piotr Jarmułowicz
Relacja live z meczu Widzew Łódź - Lechia Gdańsk w Ekstraklasa.net!
Zarówno Widzew jak i Lechia ostatnimi czasy nie potrafią uraczyć kibiców zwycięstwem, co mają zamiar dzisiaj odmienić. Widzew, bo z Lechem pokazał, że potrafi walczyć, a nowy trener wydaje się wlewać nowego ducha do drużyny. Lechia, bo ostatnio brakuje jej tylko szczęścia. Nie ma więc lepszego momentu niż zakończyć gorszą serię z kandydatem do spadku.
Po wczorajszym remisie Podbeskidzia z Lechem, Widzew spadł na ostatnie miejsce w tabeli. Na wygraną czeka już od siedmiu spotkań. Dokładnie od 3 sierpnia, kiedy wymęczył trzy punkty z Koroną Kielce. Od tamtej pory poniósł pięć porażek(w tym trzy ostatnie z rzędu) i tylko dwukrotnie zremisował. 20 straconych bramek daje łodzianom tytuł najgorszej defensywy Ekstraklasy. Powiedzieć, że sytuacja robi się patowa brzmi tu jak... komplement.
Jednak mimo całego zła, jakie dzieje się na alei Piłsudskiego, da się dostrzec pewne pozytywy. Kto wie, czy mocno kontrowersyjne zawieszenie Radosława Mroczkowskiego nie wyjdzie jeszcze... na dobre. Rafał Pawlak, szkoleniowiec rezerw miał przejąć stery jedynie do czasu znalezienia następcy. Tymczasem po walecznej postawie Widzewa w Poznaniu, chyba najlepszej od dawna, działacze odstawili na bok inne kandydatury. Skoro potrafi wnieść świeżość do szatni i nie weźmie nie wiadomo ile, to dlaczego mieliby go nie zatrudnić na stałe? Wszystko zależy od dzisiejszego rezultatu z Lechią. Dla Pawlaka to najważniejszy mecz w krótkiej karierze trenerskiej.
Od wszystkiego naturalnie się odżegnuje. - Jestem pracownikiem klubu, więc nie traktuję spotkania z Lechią jako szansy pozostania na stanowisku pierwszego trenera. Skupiam się na rzeczach merytorycznych, czyli przygotowaniu drużyny do meczu. Nie rozważam absolutnie swoich interesów, nie zamierzam wybiegać za daleko w przyszłość, ani zaprzątać sobie głowy późniejszymi scenariuszami - wymija temat Pawlak.
Niedzielny mecz jest dla niego szczególny z jeszcze jednego powodu. Po raz pierwszy w roli szkoleniowca spotka się z Michałem Probierzem. Obaj znają się jak łyse konie z czasów wspólnych występów właśnie w Widzewie w sezonie 2004/2005.
- Nie ma to znaczenia. Znam się dobrze z Michałem, ale na boisko wyjdziemy jeden na jednego. Mam tylko nadzieje, że to moja drużyna zejdzie do szatni jako zwycięska - zapowiada Pawlak.
- To, że zmierzę się z byłym kolegą z drużyny nie ma znaczenia - wtóruje Probierz.
Obecny szkoleniowiec Lechii miał okazję prowadzić Widzew w sezonie 2006/2007. Szybko zyskał sobie sympatię kibiców do czasu, gdy cztery lata po odejściu zdecydował się na pracę w ŁKS-ie Łódź. Na stare śmieci powraca zamknąć usta krytykom. Ostatnio rzeczywiście mają pole do popisu. Kiedy na Łazienkowskiej gdańszczanie sensacyjnie zwyciężyli Legię 1:0 wiele wskazywało, że pójdą za ciosem. Zamiast namieszać w szykach faworytom, złapali blokadą. Trzech punktów nie zapisali na koncie od pięciu kolejek.
- Śmieję się z opinii, że wpadliśmy w kryzys. Przegraliśmy raptem jedno spotkanie w tym sezonie [z niepokonaną Wisłą - przyp. red.] - bagatelizuje sprawę Probierz. No, ale sześć remisów, z czego cztery wywalczone w ostatnich tygodniach także chluby nie przynoszą.
Z drugiej strony Probierz ma trochę racji. Statystyki w tym wypadku wcale nie oddają do końca rzeczywistej postawy gości. Brakuje im skuteczności i- przede wszystkim- szczęścia. Z Koroną zaczęli tragicznie przez niepotrzebne sprokurowanie dwóch jedenastek, z czego jedną Michał Janota wykonywał podwójnie (za pierwszym podejściem zmarnował szansę). Do tego sędzia nie uznał bramki Adama Dudy. Z kolei z Pogonią, rzutu karnego nie wykorzystał Piotr Wiśniewski.
Nie wszyscy są jednak w kiepskiej formie. Nikt inny nie kładzie niedowiarków tak na łopatki jak Piotr Grzelczak. Przez lata gry w Widzewie, początkowo Lechii, potem Polonii wypracował sobie łatkę najbardziej "drewnianego" napastnika ligi. Ale, gdy na PGE Arenę przywędrował Probierz zmienił się nie do poznania. Zaczęło się od kapitalnego pojedynku z FC Barceloną, od tamtej chwili utrzymuje niezłą dyspozycję. W czterech ostatnich meczach aż trzykrotnie lokował piłkę między słupkami. - To chłopak, któremu trzeba zaufać - twierdzi Probierz.
Grzelczak to nie jedyny widzewiak w szeregach Lechii. Na stadion im. Ludwika Sobolewskiego ponownie zawitają dzisiaj jeszcze Jarosław Bieniuk, Bartosz Kaniecki i Sebastian Madera. Natomiast po stronie miejscowych, przygody w ekipie przeciwnika mają za sobą Marcin Kaczmarek i Levon Hajrapetjan.
Szkoleniowcy jednych i drugich nie powinni narzekać także na sytuacje kadrową. W przypadkach zarówno Przemysława Frankowskiego jak i Rafała Augustyniaka powodem są czerwone kartki. Na kontuzje nie narzeka nikt.