Widzew - Korona LIVE! "Scyzory" ukłują wreszcie na wyjeździe?
Od kwietnia zeszłego roku, przez cały poprzedni sezon, Korona Kielce ani razu nie zdołała wywieźć trzech punktów z boiska przeciwnika. Do Łodzi jedzie po zakończenie jednej z najczarniejszych serii w historii klubu. Motywację ma ogromną, bo nowy sezon nie rozpoczął się tak, jak oczekiwano. Jednakże o pokonanie silnego u siebie i jak zawsze nieobliczalnego Widzewa będzie bardzo ciężko.
fot. Polskapresse
Relacja na żywo z meczu Widzew Łódź - Korona Kielce w Ekstraklasa.net!
Za kadencji Leszka Ojrzyńskiego, Korona nie dość, że nigdy nie pokonała Widzewa, to jeszcze nie zdołała mu wbić ani jednej bramki. W ostatnim wyjazdowym spotkaniu poprzednich rozgrywek bezbramkowo zremisowała. I tak o to w szczegółowej tabeli Ekstraklasy, w rubryce zwycięstwa na wyjazdach pozostało "0". I to zero ima się kielczan aż od kwietnia... 2012 roku!
- Czas nareszcie z tym skończyć i wygrać z Widzewem. Do trzech razy sztuka - zapowiada przejęty trener Leszek Ojrzyński. - Znamy atuty i słabości Korony. W porównaniu z poprzednim sezonem niewiele się zmieniły. U nas roszad było więcej. Jesteśmy bardziej nieobliczalni - wtóruje trener Radosław Mroczkowski.
Jak widać nastawienie w obu ekipach jest naprawdę bojowe. I trudno się dziwić. Widzew skazuje się na rozpaczliwą walkę o utrzymanie, ale boisko pokazuje, że eksperci po raz kolejni mogą się mylić. Co prawda na inaugurację łodzianie zostali srogo zbici na Łazienkowskiej, za to tydzień później nie podłamali się po stracie gola, odrobili różnicę i w końcówce zapewnili sobie zwycięstwo nad Zawiszą Bydgoszcz. Ojcem sukcesu okazał się łotewski debiutant Eduards Visnakovs.
Tym razem oczekiwania względem niego będą znacznie wyższe, bo przy Piłsudskiego mają nadzieję, że wreszcie doczekają się napastnika z prawdziwego zdarzenia. - Trzeba zdać sobie sprawę, że pierwsze spotkania mogą być nierówne w jego wykonaniu. Poczuje tą ligę jeszcze nie raz - tonuje huraoptymistyczne nastroje Mroczkowski.
Korona też ma się o co bić. Nowy sezon zaczęła gorzej niż Widzew, a przecież założenia były inne. - Chcieliśmy wywalczyć sześć punktów u siebie, zdobyliśmy tylko jeden - wspomina z kwaśną miną Ojrzyński. Jego podopiecznym zabrakło skuteczności i koncentracji. W bezbramkowym remisie ze Śląskiem Wrocław dominowali pod każdym względem, lecz nie potrafili zamienić na bramki dogodnych sytuacji strzeleckich. Natomiast poniedziałkową konfrontację z Wisłą zaczęli od prowadzenia. Co z tego, skoro tak łatwo pozwolili rywalom dochodzić do okazji w polu karnym i strzałów z dystansu? Błędy linii obrony i niefrasobliwość w końcówce pozwoliły przegrać zremisowany mecz.
Jakby porażka z "Białą Gwiazdą" dostatecznie nie frustrowała, to jeszcze kontuzji stawu skokowego doznał Tomasz Lisowski i w Łodzi na pewno nie pojawi się dziś na boisku. Wśród naturalnych zmienników znajdują się niedoświadczeni Kamil Sylwestrzak i Adrian Bednarski, jednak niewykluczone, że Ojrzyński postanowi przestawić na lewą flankę defensywy kogoś z dwójki Paweł Sobolewski - Piotr Malarczyk.
Gospodarze także nie uniknęli problemów, niemniej nieobecności Hachema Abbesa i Michała Płotki nie powinny mieć tak wielkiego oddźwięku, jak brak Bartłomieja Pawłowskiego. Motor napędowy całej linii ofensywnej został w tygodniu wypożyczony do hiszpańskiej Malagi. O znalezienie godnego zastępcy będzie niezwykle trudno. Wśród kandydatów są: Tomasz Kowalski, Velijko Batrović, Mariusz Rybicki i Marcin Kaczmarek, były zawodnik Korony Kielce, niedawno łączony z powrotem na stare śmieci.
- Mamy zawodników, którzy jak tylko dostają szansę, to od razu chcą dać coś w zamian w zespołowi. Cierpią, kiedy nie grają. Na pewno dysponują wieloma możliwościami. Teraz dostaną szansę i od nich zależy czy ja wykorzystają. Przykład Bartka pokazuje, że determinacja i pewność siebie pozwalają robić spore postępy, a niektórym właśnie tego brakuje - uspokaja pesymistów Mroczkowski.