menu

Widzew - Jagiellonia LIVE! Widzew prowadzi po golu Aleksejsa Visnakovsa

31 sierpnia 2013, 11:01 | Daniel Kawczyński

Sportowe zmagania Widzewa i Jagiellonii z pewnością nie przyniosą tyle rozgłosu, co spór o pieniądze za sprzedaż Bartłomieja Pawłowskiego. Dzisiaj rywalizacja zwaśnionych ekip przenosi się wreszcie na boisko. Cel mają ten sam - przerwać passę niepowodzeń.

Widzew - Jagiellonia LIVE! Pojedynek ze sporem w tle
Relacja na żywo z meczu Widzew - Jagiellonia w Ekstraklasa.net!

Łódzko-białostocką szamotaninę zna już cała Europa. W zimowym okienku transferowym Widzew wypożyczył z Jagiellonii Bartłomieja Pawłowskiego. Niedoceniany w Białymstoku, nieustannie rzucany na wypożyczenia do niższych lig zawodnik nie tylko odrodził się na Alei Piłsudskiego, ale wybuchnął talentem do tego stopnia, że zwrócił na siebie uwagę hiszpańskiej Malagi. Jeszcze przed pojawieniem się zainteresowania, Widzew zadowolony z jego postępów postanowił jeszcze wcześniej skorzystać z opcji pierwokupu. A kiedy do skrzynki doszła intratna propozycja od Andaluzyjczyków, nie wahał się za długo i natychmiast wyraził zgodę na wypożyczenie. Nic dziwnego, bo przypływ gotówki był jak znalazł dla zadłużonego klubu, obciążonego dodatkowo zakazem transferowym.

I właśnie obostrzenie Komisji Licencyjnej posłużyło Jagiellonii jako pretekst. Poprzedni klub Pawłowskiego nagle sobie o nim przypomniał, gdy tylko zauważył szansę sporego zarobku. Argumentował, że Widzew nie może wykupić Pawłowskiego, bo ciąży na nim zakaz transferowy. Sprawa najpierw trafiła na stół Komisji Licencyjnej, potem Komisji ds. Rozgrywek i Piłkarstwa Profesjonalnego i Komisji Ligi. Do czasu rozstrzygnięcia, PZPN nie mógł wydać Hiszpanom certyfikatu Pawłowskiego, od którego z kolei zależało zgłoszenie piłkarza do rozgrywek, a co za tym idzie doprowadzenie transferu do skutku. Doszło nawet do tego, że najbardziej poszkodowany w sporze piłkarz nie wystąpił w pierwszym meczu Primera Division z Malagą. Niewiele brakowało, by w ogóle musiał zapomnieć o przeprowadzce. Stojący mocno okoniem Cezary Kulesza zapowiadał bowiem złożenie kolejnego odwołania dopiero w ostatnim dniu przysługującym na apelację.

Wtedy Zbigniew Boniek uderzył pięścią w stół. Sternik PZPN zgodził się na wpłatę 300 tys. euro przez Malagę do związkowego depozytu, po czym wysłał wszystkie niezbędne dokumenty na Półwysep Iberyjski. Pawłowski mógł już spać spokojnie, natomiast o tym do kogo trafią pieniądze, ma zadecydować Najwyższa Komisja Odwoławcza.

Białostocki kompleks Widzewa

- Z Jagą policzymy się na Piłsudskiego, już niedługo, bo 31 sierpnia, w ostatnim dniu okienka. Myślę, że powinna obawiać się przyjazdu - napisał na Twitterze, tuż po decyzji Bońka, Michał Wlaźlik, członek zarządu Widzewa. Rzeczywiście w strefie VIP, gdzie zasiądą szefostwa dzisiejszych rywali może nie być zbyt rozmownie.

Ale piłkarzy wojenki nie działaczy obchodzą. Na głowach mają zupełnie inne, poważniejsze problemy. Ligę zaczęli dość pozytywnie, w przypadku Widzewa wręcz zaskakująco dobrze, ale z biegiem czasu padli ofiarami własnych problemów i szarej rzeczywistości. Gospodarze sporawo przegrali dwa ostatnie pojedynki z Górnikiem i Śląskiem. Natomiast Jagiellonia nie wygrała już od trzech kolejek, choć od Widzewa prezentuje wyższą jakość i poniekąd może tłumaczyć niepowodzenia dużym brakiem szczęścia. Wie coś o tym Michał Pazdan, który przed tygodniem wbił zwycięskiego samobója dla Pogoni na siedem minut przed końcowym gwizdkiem.

Ale nigdzie indziej fortuna nie jest tak okrutna dla białostoczan jak na Alei Piłsudskiego. Na wyjeździe nie wygrali z Widzewem od prawie dziewięciu lat, kiedy jeszcze razem rywalizowali na zapleczu najwyższej klasy rozgrywkowej. - 0:1, 0:2, 1:4, 2:4, 0:3 - tak prezentują się ostatnie rezultaty przyjezdnym na stadionie im. Ludwika Sobolewskiego.

Nowi w obronie

- Nie mamy psychozy Widzewa, ani żadnej traumy, to są jedynie statystyki. Mamy nową ekipę, nowy sztab. Jedziemy tam w bojowych nastrojach, nastawieni na zwycięstwo - stara się uspokajać trener Piotr Stokowiec.

Jego podopieczni zazwyczaj łatwo dochodzą do sytuacji strzeleckich, lecz bardzo często miewają problemy z wykończeniem. Z Widzewem liczą na poprawę zwłaszcza, że defensywa to najbardziej newralgiczna formacja miejscowych, przetasowywana niemal co mecz. Dzisiaj nie będzie wcale inaczej. Pary na pewno nie stworzą Hachem Abbes i Thomas Phibel. Pierwszy jest na wylocie z klubu, drugi przeniósł się w tym tygodniu do rosyjskiego Amkaru Perm. Trudno także przypuszczać, że Radosław Mroczkowski postawi na młody i niepewny duet Piotr Mroziński-Rafał Augustyniak. Najprawdopodobniej szansę debiutu dostaną zakontraktowani przed kilkoma dniami nowi zawodnicy. Są to Hiszpan Jonathan de Amo Perez, Litwin Povilas Leimonas i Haitańczyk Kevin Lafrance.


Polecamy