Widzew - Jagiellonia LIVE!
Widzew Łódź i Jagiellonia Białystok od paru spotkań nie cieszyły się ze zwycięstw, które są im niezbędne do osiągnięcia celów, jakie przed sezonem postawiono przed zawodnikami obu drużyn. Który zespół zdoła się przełamać przy Alei Piłsudskiego?
Realcja na żywo z meczu Widzew - Jagiellonia w Ekstraklasa.net
Choć można to przyjąć za punkt wspólny dzisiejszych rywali, ich ambicje są zgoła odmienne. Jednym pełne pule niezbędne do sprawienia sensacji i wywalczeniu awansu do pucharów, drudzy oglądają się za plecy, bo strefa spadkowa wcale nie tak daleko.
Widmo spadku na razie tylko patrzy...
Cztery kolejki temu Widzew pokonał Polonię Warszawa, odnosząc pierwszą wygraną w rundzie wiosennej Ekstraklasy. W następnych trzech spotkaniach osiągnięcia nie powtórzył; dwa razy podzielił się punktami z Pogonią Szczecin i Piastem Gliwice, a przed tygodniem przegrał w fatalnym stylu z Wisłą Kraków, mimo że przez dłuższy czas grał z przewagą jednego zawodnika. W porównaniu ze startem sezonu, początek wiosny ma katastrofalny. I musi się mieć na baczności, żeby na finiszu nie doszło do kataklizmu. Grupa pościgowa z Podbeskidziem Bielsko-Biała na czele nie zwalnia tempa. Po piątkowym remisie "Górali" z Zagłębiem Lubin, Widzew ma już tylko pięć oczek w zapasie nad czerwoną kreską. A przecież zanim nastąpiła inauguracja miał piętnaście punktów w zapasie i wydawał się być pewny bytu w Ekstraklasie.
- Duża przewaga dała za dużo pewności, co trochę nas zgubiło - przyznaje trener Radosław Mroczkowski. Mimo to jest optymistycznie nastawiony. - Los jest w naszych rękach, w przyszłość patrzymy z optymizmem. Liczę, że ostatnia klęska z Wisłą, w najgorszym jakościowo stylu w tym sezonie wywoła u nas sportową złość - ma nadzieję.
Jaga do pucharów wciąż może
O ile w Widzewie panuje niepewność bytu, w Jagiellonii już dawno się o to nie martwią, chociaż nie obyło się bez potknięć na poczatku rundy. Mimo to zaledwie cztery punkty dzielą ją od miejsca gwarantującego udział w kwalifikacjach do Ligi Europy, a biorąc pod uwagę chwiejność potencjalnych rywali, należy spodziewać się każdego scenariusza. Problem w tym, że białostoczanie także nie są na szczytach formy. Najpierw w Białymstoku tylko zremisowała z Wisłą, zaś tydzień później spięła się na wyżyny, walczyła, ale nie wystarczyło to na pokonanie poznańskiego Lecha.
-W tej zwariowanej lidze każdy może wygrać z każdym. Chcemy zagrać identycznie jak w drugiej połowie z Lechem, lecz z lepiej ustawionym celownikiem. Nie myśimy, że to wyjazd, że będzie ciężko - zapowiada Dariusz Dźwigała, drugi trener "Jagi".
Dadzą radę bez trenera?
Przed Dźwigałą dzisiaj zadanie szczególne: wszak przychodzi mu prowadzić zespół w roli pierwszego trenera. A to dlatego, że Tomasz Hajto został zawieszony na dwa mecze, w poprzednim starciu z Lechem wyleciał z ławki, starł się słownie z Luizem Henriquezem i w niecenzularny sposób obraził Panamczyka. Za karę opuści dwa mecze. Charyzmatyczny, czasem - jak widać - krewki trener zasiądzie więc na trybunach stadionu przy Alei Piłsudskiego.
- Czy ze mną, czy beze mnie Jaga zagra tak samo, czyli bardzo dobrze. To nie ma znaczenia. To tak, jakby uzależnić poziom meczu od pogody - twierdzi na łamach "Faktu" Hajto.
16-letni bramkarz na ławce!
- Da się w tym nawet zauważyć pewną zaletę w postaci możliwości chłodnego przeanalizowania sytuacji z trybun - zauważa jego kolega po fachu z Widzewa. Jednak w przeciwieństwie do Hajty, który narzeka jedynie na brak pauzującego za kartki Alexisa Norambueny, Mroczkowski ma tych problemów trochę więcej. Na pewno nie może postawić na "wykartkowanego" Sebastiana Dudka oraz kontuzjowanych Denisa Kramara, Sebastiana Dudka, Milosa Dragojevicia i Macieja Krakowiaka, z czego dwa ostatni to... bramkarze. Na ławce w zasiądzie więc 16-letni Mateusz Wlazłowski, zgłoszony wczoraj do rozgrywek.
Zemsta Pawłowskiego? "Chcę strzelić"
Dzisiejszego popołudnia skierujemy wzrok na Bartłomieja Pawłowskiego. 21-letni skrzydłowy uchodzi za objawienie wiosny; zagrał we wszystkich spotkaniach i strzelił cztery bramki, co wystarczyło, by zwrócić na siebie uwagę Legii Warszawa i... Borussii Moechengladbach. Na Alei Piłsudskiego staje na przeciw klubu, z którego jest wypożyczony.
Przygody z nim nie wspomina najlepiej. Odkąd trafił do Białegostoku w wieku 18 lat zagrał tylko siedem spotkań w najwyższej klasie rozgrywkowej. Potem był notorycznie wypożyczany, zimą miał wreszcie dołączyć na dłużej do "Jagi", ale włodarze powiedzieli "nie" i w ten sposób znalazł się na kolejnym wypożyczeniu, tym razem w Widzewie.
- Chciałbym strzelić bramkę, ale jeśli pokonamy Jagiellonię nie za moją sprawą, będę i tak bardzo szczęśliwy - mówi Pawłowski, białostockiej "Gazecie Wyborczej".
Inaczej na "zemstę Pawłowskiego" zapatruje się Mroczkowski: - Bartek ma w sobie dużo pokory i samokrytyki. Talent ma ogromny, przy czym jest też bardzo spokojny. Nie chęć udowodnienia czegoś Jadze, tylko odbudowania się po słabym spotkaniu z Wisłą uczyni z niego motor napędowy w jutrzejszej konfrontacji - twierdzi.
Piłkarska sobota w Łodzi nie obędzie się bez powrotów. Na Aleję Piłsudskiego zawita ponownie Nigeryjczyk Ugo Ukah, związany z Widzewem od 2007 do lata 2012 roku. W białostockiej drużynie jest też były widzewiak Nika Dzalamidze, który z powodu kontuzji pauzuje całą rundę.
WIDZEW ŁÓDŹ - serwis specjalny Ekstraklasa.net