Widzew - GKS Bełchatów LIVE! "Dzieciaki Mroczkowskiego" zgarną w derbach całą pulę?
Po odprawieniu na tarczy mistrza i wicemistrza Polski, łódzki Widzew zmierza po trzecie zwycięstwo z rzędu przed własną publicznością. I chociaż tym razem wreszcie uchodzi za faworyta, niczego nie może być pewien. Oczywiście GKS Bełchatów zmaga się z wieloma kłopotami, ale w historii nieraz ucierał nosa łodzianom.
fot. Maciej Gręda
Widzew Łódź - GKS Bełchatów LIVE! - relacja NA ŻYWO w Ekstraklasa.net od 15.45!
Wystarczy spojrzeć na sześć poprzednich konfrontacji. Aż pięć z nich bełchatowianie kończyli bez porażki - dwa razy cieszyli się ze zwycięstwa, a trzykrotnie musieli zadowolić się remisem. Jednak rezultat ostatniego pojedynku nie był już tak pomyślny. Na Alei Piłsudskiego, Widzew przełamał wreszcie złe pasmo i zwyciężył po bramce Hachema Abbesa.
- To nie będzie łatwy mecz. To groźny i trudny przeciwnik. Zawsze sprawiał nam duże problemy i nigdy nie ułatwiał zadania. Musimy się ostro zmobilizować i w pełni skoncentrować - przestrzega trener Radosław Mroczkowski.
Jego podopieczni dawno nie mieli tak wielkich powodów do zadowolenia. Chyba aż za mocno wzięli sobie do serca, ciągłe skazywania na klęskę i niepochlebne głosy krytyki o budowaniu drużyny jak najniższym kosztem. Efekt osiągnęli na pewno piorunujący - na boisku wręcz zdeklasowali mistrza i wicemistrza Polski. Spokojnie mogli pokusić się o jeszcze wyższe zwycięstwa niż 2:1 czy 2:0. Grali całkiem przyzwoicie - przeważnie szybko, składnie, z pomysłem. Nie przeszkodził nawet brak pomocy "dwunastego zawodnika".
Podkreślmy - w żadnym z tych starć nie uchodzili za potencjalnego faworyta, a sprawienie nie lada niespodzianek podwyższyło morale. To rzecz jasna bardzo pozytywny skutek, o ile nie przerodzi się w nadmierną radość, która z kolei może doprowadzić do pokusy lekceważenia teoretycznie słabszego przeciwnika. A właśnie tak przedstawia się w sytuacja w dzisiejszej potyczce. To Widzew jest faworytem, zaś GKS stoi na straconej pozycji.
- Nie zlekceważymy Bełchatowa. Znamy swoje miejsce w szeregu. Podejdziemy do tego spotkania tak samo jak przed inauguracją rozgrywek. Najważniejsze, żeby się skoncentrować i oddać serce. Przed meczem nigdy nie wolno mówić, że już go wygraliśmy - uważa Sebastian Dudek.
Trudno przewidzieć jaką wyjściową jedenastkę zaprezentuje Radosław Mroczkowski. Na pewno będzie mógł skorzystać z Jakuba Bartkowskiego, który szybko rozprawił się z niegroźnym urazem. Nie wiadomo za to, jak ma się sprawa z Mehdi Ben Dhifallahem. Tunezyjski snajper doznał kontuzji na czwartkowym treningu i do końca nie wiadomo, czy otrzyma zielone światło na grę. Póki co niepokojących informacji brak, toteż niewykluczone, iż obejrzymy identyczny skład co wcześniej. Wszak widzewski szkoleniowiec wychodzi z założenia o niezmienianiu zwycięskiej kadry.
Bukmacherzy nie dają przyjezdnym zbyt wielkich szans na powodzenie. I trudno się dziwić. W końcu sezon rozpoczęli od dwóch przegranych i póki co plasują się tuż nad strefą spadkową. Z drugiej strony trzeba pamiętać, że rywali wcale nie mieli słabych, bo Wisła Kraków (1:2) i Legia Warszawa (0:2) z pewnością za takich nie uchodzą. Bądź, co bądź porażki zabierają pewność siebie i negatywnie wpływają na morale, choć z drugiej strony wszystko zależy od charakteru. Owszem Widzew poczyna zaskakująco dobrze, lecz w teorii jest najsłabszym dotąd oponentem bełchatowskiego teamu. Poza tym w ostatnich bezpośrednich meczach, poczynał całkiem nieźle, o czym pisaliśmy w pierwszym akapicie.
- O punkty na pewno nie będzie łatwo. Bardzo chcemy pokazać, że nie jesteśmy słabą ekipą. To ważny mecz dla nas. Chcielibyśmy zafundować sobie wielką radość - mówi pomocnik Tomasz Wróbel, który już po raz szósty stanie na przeciw czterokrotnego mistrza Polski.
Wraz z kolegami ma za sobą ciężkie chwile. Nie dość, że na jaw wyszła afera korupcyjna z udziałem Łukasza Sapeli, Grzegorza Fonfary i Jacka Popka (cała trójka nie gra już w Bełchatowie), to jeszcze główny sponsor - Polska Grupa Energetyczna zagroziła wycofaniem się, co mogło doprowadzić do tarapatów finansowych. Na szczęście na słowach się skończyło. W całym nieszczęściu jawi się więc mały pozytyw.
Pozytywniej przedstawia się również sytuacja kadrowa. Do Łodzi nie przyjedzie jedynie pomocnik Mateusz Mak. Do normalnych treningów powrócił za to Kamil Kosowski i kto wie czy Kamil Kiereś nie zdecyduje się na niego postawić.
WIDZEW ŁÓDŹ - serwis specjalny Ekstraklasa.net