Wasiluk: Stawowy robi kawał dobrej roboty
Marek Wasiluk był piłkarzem Cracovii. Odszedł z niej w zimie, a jutro przyjedzie do Krakowa na mecz jako zawodnik Widzewa. - Każdy mecz jest dla nas na wagę złota, by zmniejszać dystans do rywali. Nikt się nie pogodził z degradacją - mówi piłkarz Widzewa.
Jak się Pan odnalazł w nowym klubie?
Początek miałem trochę pechowy, potem trener przez trzy mecze ze mnie nie korzystał. Teraz wróciłem do składu i w ostatnim meczu z Zagłębiem nie straciliśmy bramki. Poczekajmy z ocenami do końca sezonu.
Pechowy był początek, bo sprokurował Pan rzut karny w meczu z Podbeskidziem, a w kolejnym - z Piastem, otrzymał Pan czerwoną kartkę.
W meczu w Bielsku-Białej miałem dogodną okazję do zdobycia bramki, ale jej nie wykorzystałem, potem był ten pechowy karny. Nigdy wcześniej nie miałem czerwonej kartki. Raz zostałem nią ukarany, będąc jeszcze piłkarzem Jagiellonii, ale została ona anulowana.
Statystyka, jeśli chodzi o mecze wyjazdowe, jest wręcz porażająca - 13 porażek z rzędu!
Chcielibyśmy wreszcie tę serię przerwać, każdy mecz jest dla nas na wagę złota, by zmniejszać dystans do rywali. Nikt się nie pogodził z degradacją.
Wraca Pan do Krakowa na dobrze sobie znany stadion.
Kilka lat spędzonych w Krakowie to na pewno różne okresy w moim życiu, ale Cracovię miło wspominam.
Na pewno słyszał Pan ostatnie opinie prezesa Filipiaka o trenerze Stawowym i jego reakcję na to, czyli zapowiedź odejścia z klubu w czerwcu.
Widzimy wszyscy, jak gra zespół, jak to się dobrze rozwija. Mimo tych ubytków kadrowych, drużyna cały czas prezentuje swój styl. Każdy jest pod wrażeniem gry Cracovii. Uważam, że trener Stawowy robi w klubie kawał dobrej roboty. Gdyby to ode mnie zależało, to powiedziałbym, że powinien zostać na swoim miejscu jak najdłużej.
Jest Pan zawodnikiem, który nie ma powodów, by lubić trenera, bo nie grał Pan u niego jesienią.
To nie jest kwestia lubienia czy nie, obiektywnie oceniając, to jest to bardzo dobry trener. Dla dobra Cracovii powinien pracować w klubie jak najdłużej. O jego warsztacie trenerskim mam jak najlepsze zdanie.
Rozstaliście się w normalnej atmosferze, podacie sobie ręce, gdy przyjedzie Pan do Krakowa?
Nie będę miał z tym problemu. Jeśli nie pasowałem do koncepcji trenera, to trudno.