Warta wygrała piąty mecz z rzędu. Tym razem w Częstochowie
Lider II ligi piłkarskiej (grupa zachodnia) nie zwalnia tempa. Podopieczni Marka Kamińskiego odnieśli w Częstochowie piąte zwycięstwo z rzędu i umocnili się na czele tabeli.
fot. Roger Gorączniak
Poznań Maraton: Dzień po... - komentarz Przemka Walewskiego
- Rozegraliśmy najlepszy mecz w rundzie jesiennej, ale nie mieliśmy szczęścia. Nie wykorzystaliśmy karnego i popełniliśmy jeden znaczący błąd w obronie. Nie odbiegaliśmy od przeciwnika umiejętnościami, tylko cwaniactwem, sprytem i doświadczeniem - przyznał trener Rakowa, Jerzy Brzęczek.
Jego wypowiedź w dużej mierze dotyczyła Grzegorza Rasiaka, który w 4. minucie przejął niefortunne podanie obrońcy do bramkarza i jak się później okazało, ustalił wynik meczu.
- To nie był dla nas spacerek, bo Raków to solidna drużyna i wysoko postawiła nam poprzeczkę. Dlaczego to my jednak zainkasowaliśmy trzy punkty? Pewnie dlatego, że byliśmy mocniejsi pod względem charakterologicznym - wyjaśnił Marek Kamiński. Gospodarze w 61. min mieli idealną okazję do wyrównania, ale Dawid Retlewski z "wapna" trafił w słupek.
W Ostrowie z kolei kibice opuszczali stadion z poczuciem niedosytu, bo beniaminek po meczu walki nie zdołał ograć Odry Opole. W lepszych humorach od ostrowian byli jarocinianie, którzy wygrali drugie spotkanie z rzędu. Ekipa Jędrzeja Kędziory po efektownym golu Piotra Garbarka i samobóju Rafała Dardy (chwilę wcześniej trafił w poprzeczkę bramki Jaroty) wywiozła komplet punktów z gorącego terenu w Polkowicach. Goście głównie się bronili, ale robili to z głową i nie panikowali nawet w najtrudniejszych momentach.
Wreszcie Calisia poniosła dziewiątą porażkę w sezonie, mimo że przez ostatnie dziesięć minut grała z przewagą jednego zawodnika. W tym czasie strzeliła gola, ale wcześniej go straciła.