Warta ponownie straciła dwubramkową zaliczkę! Miedź wywalczyła punkt w Ogródku
Zawodnicy Warty Poznań mogą pluć sobie w brodę. Podopieczni Krzysztofa Pawlaka prowadzili z Miedzią Legnica do 82. minuty i... zdołali stracić w kolejnych minutach dwie bramki. Zieloni zrównali się punktami z Okocimskim i o 15. miejscu w tabeli może rozstrzygnąć bezpośredni pojedynek.
fot. Roger Gorączniak
Tym meczem gracze Warty Poznań po raz kolejny potwierdzili, że nie potrafią wygrywać spotkań na poziomie pierwszej ligi. Podobna sytuacja miała miejsce przed dwoma tygodniami, w spotkaniu z Sandecją Nowy Sącz, kiedy to podopieczni Krzysztofa Pawlaka również prowadzili 2:0, a następnie w głupi sposób stracili dwie bramki i niemal pewne zwycięstwo.
Teraz wydawało się, że trzy punkty już im się nie wymkną. Gdy w 80. minucie drugą bramkę dla poznaniaków zdobył Marcin Trojanowski, dokumentując w ten sposób niezłą postawę swojego zespołu, zanosiło się na pierwsze zwycięstwo poznaniaków w tej rundzie. Tyle że radość nie trwała zbyt długo, bowiem bardzo szybko zmącił ją Piotr Madejski. Zawodnik, który kilka lat temu przemknął się przez reprezentację Polski pokazał, że w piłkę grać potrafi i mimo że ostatnio występuje tylko na zapleczu Ekstraklasy, to spokojnie poradziłby sobie stopień wyżej. Najpierw objechał jak juniorów kilku obrońców Warty i strzałem z ostrego kąta zdobył kontaktową bramkę, a następnie wywalczył rzut karny, wykorzystany przez Jakuba Grzegorzewskiego.
W ten sposób Miedź zdołała doprowadzić do wyrównania i zdobyć punkt, na który nie do końca zasłużyła. Od początku meczu lepsze wrażenie sprawiali bowiem poznaniacy, grający zdecydowanie bardziej ambitnie. W piątej minucie po dośrodkowaniu Igora Jurgi z lewej strony boiska piłkę na róg wybił Piotr Kasperkiewicz. Stały fragment gry przyniósł kolejne zagrożenie pod bramką debiutującego w lidze Roberta Winogrodzkiego – groźny strzał Adama Gajdy głową młody golkiper Miedzi obronił, a z dobitką radzić sobie nie musiał, gdyż Jurgę, pod którego nogi trafiła piłka, w porę powstrzymali obrońcy.
Chwilę później po raz kolejny w polu karnym Miedzi znalazł się Jurga – po dośrodkowaniu Tomasza Magdziarza trafił głową w poprzeczkę, ale później okazało się, że i tak był na spalonym. Kolejna próba tego zawodnika była już skuteczna: wrzutka Trojanowskiego z prawej flanki i strzał głową wypożyczonego z Lecha napastnika w 34. minucie dały Warcie prowadzenie 1:0.
W międzyczasie po błędzie Wojciecha Onsorge wyśmienitą sytuację miała Miedź, ale Marcin Nowacki źle odegrał piłkę do Grzegorzewskiego i ten zamiast oddać celny strzał, upadł na murawę. Goście poważniej zaatakowali dopiero po przerwie – kilka wyśmienitych sytuacji zmarnował Grzegorzewski, przegrywając m. in. pojedynek sam na sam z Adrianem Lisem, a także nie dochodząc do wyśmienitego dośrodkowania Zbigniewa Zakrzewskiego. Zresztą ten ostatni zdołał zdobyć bramkę, ale sędzia odgwizdał spalonego, o co ogromne pretensje mieli gracze z Legnicy.
Warta zremisowała, ale nijak nie wpłynęło to na jej sytuację w tabeli. O utrzymaniu w lidze zadecyduje ostatnia kolejka i pojedynek z Okocimskim KS Brzesko. Kto wygra, ten w przyszłym sezonie nadal będzie występował na zapleczu Ekstraklasy.
Czytaj piłkarskie newsy w każdej chwili w aplikacji Ekstraklasa.net na iPhone'a lub Androida.