menu

W Poznaniu nazywamy się kibolami i jesteśmy z tego dumni

17 kwietnia 2012, 13:40 | Agnieszka Czosnek

Większość kibiców poznańskiego Lecha nazywa siebie kibolami, a w ich głosie słychać dumę. Czy oznacza to, że radość sprawiają im burdy i starcia z policją, a szczycą się rozróbami na trybunach? Nic bardziej mylnego, wszak takie osoby określa się pseudokibicami. Żadna różnica? Wręcz ogromna.

Oprawa kibiców Lecha Poznań na meczu z Lechią Gdańsk
fot. Wojciech Maćczak/Ekstraklasa.net
Kibice na meczu Lech Poznań - Lechia Gdańsk
fot. Marcin Bukowski/Ekstraklasa.net
Kibice na meczu Lech Poznań - Lechia Gdańsk
fot. Marcin Bukowski/Ekstraklasa.net
Oprawa kibiców Lecha Poznań na meczu z Lechią Gdańsk
fot. Roger Gorączniak/Ekstraklasa.net
Kibice na meczu Lech Poznań - Lechia Gdańsk
fot. Roger Gorączniak/Ekstraklasa.net
Kibice na meczu Lech Poznań - Lechia Gdańsk
fot. Roger Gorączniak/Ekstraklasa.net
1 / 6

Kibice poznańskiego Lecha nazywają siebie kibolami, ale ma to wydźwięk jak najbardziej pozytywny. Większość z mieszkańców Wielkopolski niesamowicie kłuje po oczach używanie słowa "kibol" w znaczeniu negatywnym, określającym kogoś, kto z kibicowaniem nie ma nic wspólnego. W ten sposób osoby spoza środowiska łatwo wyciągają jakże błędne wnioski, że miłość do Kolejorza oznacza burdy i starcia z policją, a rodzice boją się gdy dzieci idą na mecz. Należy stanowczo więc podkreślać, że stadionowych bandytów określamy pseudokibicami.

"Lubimy ryzyko, ostro gramy, bandy kiboli bójcie się chamy" - wybrzmiewała oprawa, która ultrasi przygotowali na mecz Lecha Poznań z Lechią Gdańsk. Nie bez powodu należy o tym wspomnieć, gdyż w środowisku kibicowskim ultras, to właściwie kibol, o czym nie wszyscy pamiętają. Nagonka zaczyna się zwykle od mediów, dlatego większość z nich jest bojkotowana. Wystarczy natomiast zajrzeć do… słownika.

Zobacz wideo z oprawy fanów "Kolejorza":

Słownik gwary miejskiej Poznania pod redakcją Moniki Gruchmanowej i Bogdana Walczaka notuje słowo "kibol" jako wyraz neutralny, a co za tym idzie - bez wydźwięku negatywnego. Idąc dalej tym tropem poznajemy znaczenie ów słowa, a oznacza ono mniej więcej, tyle co słowo fanatyk. Opierając się na badaniach jakie powstały na jednym z seminariów licencjackich prof. Anny Piotrowicz z poznańskiego Uniwersytety Adama Mickiewicza, słowo "kibol", choć istniejące prawie tak długo jak sam klub, w świadomości poznaniaków znaczenia nie zmieniło.

Kibol - to ktoś zaangażowany w sprawy klubu, ktoś kto zrobi dla niego wszystko. Jeździ na wyjazdy, wspiera drużynę bez względu na wynik, z dumą nosi barwy i przygotowuje efektowne oprawy. To najwierniejsza odmiana kibica, który zazwyczaj zajmuje miejsce w tzw. kotle, tak by móc dopingować drużynę przez całe spotkanie.

Od kilku lat można zauważyć używanie słowa kibol wymiennie ze słowem pseudokibic. Jest to całkowicie niepoprawne i obraźliwe dla rzeczonych kiboli. Dziennikarze, którzy najczęściej posługują się tym nadużyciem nie powinni się tłumaczyć miejscem swojego pochodzenia, bowiem z czasem słowo "kibol" przeszło do gwary ogólnopolskiej.

Kibice podróżują po świecie, jeżdżą za swą drużyną i jak niesie jedna z popularniejszych przyśpiewek słyszalnych przy Bułgarskiej "za Lechem przemierzamy cały świat, wiele sezonów kilkadziesiąt lat". Początkowo słowo to miało funkcję indentyfikacyjną i oznaczało właśnie fanatycznych fanów Kolejorza, lecz z czasem stało się popularne i również fani zespołów z innych regionów Polski zaczęli się identyfikować z owym określeniem . Kiedy spojrzymy do słownika języka polskiego pod hasłem "kibol" również zobaczymy definicję określającą kibica, który jest po prostu bardzo zaangażowany w sprawy klubu. Pseudokibic to ktoś, kto robi burdy, wdaje się w starcia z policją i bójki na trybunach.

Finał Pucharu Polski pomiędzy Lechem Poznań a Legią Warszawa, a raczej wydarzenie, które rozegrały się na trybunach bydgoskiego stadionu nasiliły używanie słowa "kibol" w negatywnym znaczeniu, jednak co ciekawe – nie w poznańskich mediach. W końcu kibol nie zrobi czegoś co zaszkodzi wizerunkowi klubu, nie zhańbi barw, a to, że czasem odpali race? Przez wiele lat były dopuszczalne, a ofiar nie zanotowano.

W Poznaniu więc nadal nazywamy się kibolami i jesteśmy z tego dumni. Nie udajemy, nie szkodzimy - robimy to, co kochamy, dla klubu, który dla większości jest najważniejszy. A pseudokibiców sami staramy się tępić, bo psują nasz wizerunek.

Jeśli ktoś nie chce wierzyć w etymologię znaczenia lub niewiarygodne wydają mu się tłumaczenia notabene kibola, to chyba ostatecznym argumentem jest Słownik języka polskiego PWN, który mówi, że "pseudo - pierwszy człon wyrazów złożonych będących nazwami i określeniami osób, rzeczy lub zjawisk, które nie są tym, co udają lub naśladują".

Zrobili burdę? To pseudokibice, nie kibole.


Polecamy