W Lubinie bramki padały tylko w pierwszej połowie. Górnik wygrał z Zagłębiem
Dwa gole zdobyte przez zespół Górnika Zabrze na początku spotkania wystarczyły do pokonania Zagłębia Lubin. Miedziowi byli w stanie odpowiedzieć tylko jedną bramką Michala Papadopulosa, która w dodatku padła z pozycji spalonej.
Zobacz więcej zdjęć ze spotkania Zagłębie - Górnik!
Po porażce w Bełchatowie Adam Nawałka zafundował swej drużynie trening o w niedzielę szóstej rano, następnie przez cały tydzień trwały w Zabrzu rozmowy, było spotkanie z kibicami i... na boisku w Lubinie od pierwszej minuty zobaczyliśmy odmienionego Górnika.
Goście szybko zdobyli gola, kiedy Kwiek wykorzystał podanie głową Mateusza Zachary oraz gapiostwo obrońców, przyjął piłkę klatką piersiową i uderzył z powietrza precyzyjnie przy słupku. Zagłębie miało dwie świetne okazje na wyrównanie. Pozostawiony bez opieki Maciej Małkowski trafił jednak w boczną siatkę (9. minuta), a Papadopulos w poprzeczkę (14). Górnik miał więcej szczęścia, ponieważ wyszedł na prowadzenie 2:0. Z rzutu rożnego dośrodkował Seweryn Gancarczyk, piłka odbiła się od Oleksandra Szeweluchina, a Grzegorz Bonin skierował ją głową do siatki z dwóch metrów.
Mecz mógł się podobać, oba zespoły grały odważnie do przodu i tej wymiany ciosów padła bramka kontaktowa dla gospodarzy. Adam Banaś podał z głębi pola do Szymona Pawłowskiego, ten popędził prawą stroną i dograł do Papadopulosa, który wpakował piłkę z bliska do bramki Górnika. Akcja palce lizać, szkoda tylko, że sędziowie nie zauważyli ewidentnego spalonego Pawłowskiego... W doliczonym czasie pierwszej połowy szansę po rzucie rożnym miał Szeweluchin, jednak uderzył nieczysto głową. Do przerwy wszystkie celne strzały zostały zamienione na bramki.
- Wyglądaliśmy na początku jak dzieci we mgle? To mało powiedziane, ale nie chcę używać przed kamerami niecenzuralnych słów - nie krył złości kapitan Zagłębia Adam Banaś, znany też z gry w Górniku. - W szatni musimy poważnie porozmawiać - dodał.
Na początku drugiej połowy w drużynie gości pojawił się Prejuce Nakoulma, a mecz nadal był żywy i prowadzony w dobrym tempie, choć z upływem czasu Górnik coraz bardziej skupiał się na obronie wyniku, licząc na kontry. W końcówce kontuzji nabawił się rezerwowy zabrzan Przemysław Oziębała, zmieniony przez Bartosza Iwana.
Choć sędzia doliczył pięć minut nie mieliśmy powtórki z meczu Ruchu w Gdańsku. W ostatniej minucie drugą żółtą kartkę zobaczył Banaś. Górnik zgarnął pełną pulę i znów może myśleć o... europejskich pucharach.