menu

W czym tkwi sukces Liverpoolu? Analiza taktyki Brendana Rodgersa (cz.1) (WIDEO)

6 marca 2014, 13:24 | Mariusz Lesiak

John W Henry to człowiek, któremu można co prawda zarzucić, iż nie zna się na futbolu, ale na pewno nie można stwierdzić, iż nie potrafi się otoczyć osobami, które znają się na swoim fachu jak nikt inny. Swoimi wyborami zachwycił Amerykę stabilizując i wnosząc na wyższy poziom Boston Red Sox. Teraz podobny plan wdraża w Liverpoolu. A wszystko zaczęło się od wyboru trenera…

Brendan Rodgers nie był pierwszym wyborem właścicieli Liverpoolu, ale swoją postawą potwierdził, że w pełni zasługuje na sterowanie wielkim klubem
fot. Wikimedia Commons
Uśredniona pozycja piłkarzy Liverpoolu podczas ostatnich meczów ligowych
fot. Mariusz Lesiak/ whoscored.com
1 / 2

Mimo, że było wielu kandydatów to John W Henry wraz ze swoimi współpracownikami, po okresie przejściowym, postawił na Brendana Rodgersa. Po części był to wymuszony wybór, bowiem na szycie rankingu szkoleniowców był Roberto Martinez. Ostatecznie jednak dążenia do pozyskania Hiszpana zakończyły się fiaskiem, ponieważ prowadzący wówczas Wigan trener, po konsultacji z właścicielem "The Latics", odrzucił ofertę "The Reds". Tak więc działacze sięgnęli po "opcję rezerwową" i ściągnęli na Anfield ze Swansea Brendana Rodgersa. Z perspektywy czasu wydaje się, że opcja alternatywna nie okazała się wcale zła, a można nawet pokusić się o stwierdzenie, iż jest ona lepsza od pierwotnej zaplanowanej.

Krótką charakterystykę Brendana Rodgersa można rozpocząć od stwierdzenia: właściwy człowiek na właściwym miejscu. Bez wątpienia jest to wyjątkowy specjalista, po którym od razu widać, że różni się od innych w swoim fachu. Analityczny, poukładany umysł, który krok po kroku dąży do swojego celu. Warto także zwrócić uwagę, iż Irlandczyk z Północy posiada cechę, która odróżnia go od większość trenerów. Bardzo prawdopodobne, że to właśnie dzięki niej mimo braku doświadczenia może równać się z innymi w "swojej dziedzinie". Chodzi o umiejętność przyznania się do popełnionych błędów. Rodgers woli raczej wyartykułować odnaleziony problem i od razu znaleźć skuteczne antidotum nie narażając głównej konstrukcji na jakiekolwiek uszkodzenia.

Może wydawać się to mało przekonujące, ale osoba, która na pierwsze spotkanie z nowymi szefami przynosi obszerny 180-stronicowy plan, w którym bardzo dokładnie prezentuje swoją wizję nowego Liverpoolu na pewno musi przemawiać bardzo wyraźnie. Warto także dodać, iż dokument, który przyniósł Irlandczyk był składany przez niego przez 15 lat, a wiec zaczął go tworzyć zanim został profesjonalnym trenerem, bowiem pierwszą poważną pracę podjął w 2008 roku, kiedy to został trenerem grającego w Championship Watfordu. Zawierał on m.in. jego wizję, postrzeganie futbolu, filozofię, metodologię motywacji, czy też treningu.

Czas pokazuje, że prezentacja musiała zrobić wrażenie na przedstawicielach Fenway Sports Group, ponieważ Rodgers cieszy się bardzo dużym kredytem zaufania, a jego pozycja na Anfield wydaje się być niepodważalna.

Przechodząc już konkretniej do stylu jaki obrał sobie Irlandczyk i jakim zdecydował się podążać w futbolu. Od razu na pierwszy rzut oka widać, iż najwięcej Rodgers czerpał z holenderskiej "totaalvoetbal" oraz wszystkim dobrze znanej hiszpańskiej 'tiki-taki', przez co jego wizja gry jest niezwykle ofensywna i widowiskowa.

W zamyśle 41-latka drużyna powinna przede wszystkim kontrolować przebieg spotkania lub innymi słowy mówiąc przejąć odpowiedzialności za swój własny los. Wtedy szanse na zwycięstwo wzrastają według Rodgersa do aż ponad 70%. Jest w tym oczywiście dużo racji, bowiem logiczne jest, iż trzymając piłkę przy nodze nie dajemy rywalowi nawet szans na to, aby stworzył sobie sytuację.

Jednakże, aby utrzymywać się przy piłce, operować nią swobodnie w każdym rejonie boiska potrzeba zawodników, którzy mają "wszczepioną" w swoim DNA odpowiednią charakterystykę. Dlatego też pierwszy sezon w wykonaniu Liverpoolu Rodgera nie był imponujący, jednak z biegiem czasu bardzo inteligentny Irlandczyk przestawiał w swojej wizji gry pojedyncze pionki przy okazji nasycając je m.in szablonami poruszania się po boisku, przez co skuteczność, atrakcyjność gry, jej organizacja zarówno w defensywie jak i w ofensywie z meczu na mecz wznosi się na coraz wyszczy poziom oraz co chyba najważniejsze przewidywalność gry zbliżyła się praktycznie do procentowego zera, co ładnie nam ilustruje sposób rozgrywania akcji, który jest na tyle zróżnicowany, że tak naprawdę nie wiadomo patrząc z perspektywy drużyny broniącej, w który rejon boiska się przesunąć większą ilością zawodników w czasie ataku, bowiem dla Liverpoolu bez różnicy jest czy atakuje prawym, lewym skrzydłem czy też środkiem. Nawiasem mówiąc, zdarzają się w profesjonalnym futbolu drużyny, które zostały w takim stopniu rozszyfrowane, że ekipa broniąca przesuwa się w odpowiednim kierunku i ustawia "zasieki" w ciemno.

Uwzględnione zostało sześć ostatnich meczów


W tym zestawieniu uwzględniono tylko sześć ostatnich meczów Liverpoolu

Oczywiście można zauważyć pewne schematy, czy też preferencję odnoszące się do meczów u siebie czy też na wyjeździe, albo poszczególnych minut rywalizacji boiskowej, ale ogólnie rzecz ujmując nie jest łatwo innym ekipom Premier League rozszyfrować w pełni drużynę "The Reds", albo przynajmniej zapobiec niebezpieczeństwu w takim stopniu, aby nie stracić dużej ilości bramek. Na tę chwilę tylko Southamptonowi w meczu na Anfield (0:1) udało się w tym sezonie utrzymać czyste konto. W pozostałych meczach bieżącej kampanii Liverpool strzelił 73 gole – najwięcej w Premier League.

Oglądając spotkania Liverpoolu od razu rzuca się w oczy, iż piłkarze "The Reds" grają wedle ściśle uzgodnionego ogólnego schematu, który raczej pozostaje wartością niezmienną. Widać, że organizacja gry jest przemyślana i bardzo ważna dla Brendana Rodgersa, który przywiązuje sporą wagę do odpowiedniego ustawienia się na boisku, poruszania się po nim. Każdy zawodnik ma swoje zadania, które musi jak najszybciej opanować, bo w Premier League nie ma czasu na jakikolwiek moment zawahania. Jeżeli opiekun zespołu z czerwonej części Merseyside "pewnej nocy obudzi zawodnika" i zapyta się go jak ustawiłby się w danej sytuacji, to on w mgnieniu oka odpowie poprawnie.

Oczywiście dobra organizacja to połowa sukcesu. Gdy przyjrzymy się dokładniej, dostrzeżemy że poszczególne elementy w układance zostają poddane lekkiej modernizacji (ogólne założenie, co widać na poniższym obrazku, pozostaje mniej więcej takie samo, a najczęściej korygacji ulega środek pola), wszystko zależy od rywala i jego charakterystyki, przez co efekt zaskoczenia jest bardziej prawdopodobny.

Dzięki opanowaniu schematów zespół Rodgersa może z powodzeniem grać praktycznie w ciemno, albo z równie dużym sukcesem stosować zasadę Pass and Move. Można powiedzieć, że Irlandczyk z Północy układał zespół wedle swoich reguł i zasad, by móc w końcowym rozrachunku uzyskać drużynę, która znając wszystkie oczekiwania ze strony trenera gra tak:

Podejście Rodgersa do zespołu jest specyficzne, ale nie da się ukryć, iż jest skuteczne. Większe przywiązanie do zespół jako kolektywu, a nie poszczególnych jego składników (a przecież ich nie brakuje: Coutinho, Gerrard, Suarez, Sturridge to tylko niektórzy z nich) dało niesamowitą siłę zespołowi, który kroczy pewnym krokiem do pierwszej czwórki, która da najprawdopodobniej Ligę Mistrzów. Jeżeli się uda to Rodgers wyprzedzi swoje założenia o rok, bowiem przed przyjściem na Anfield zakładał walkę o Champions League dopiero na trzeci rok swoich rządów.

Fundamenty pod solidny zespół zostały położone dość szybko, pierwsze prace "naprawcze" zostały zakończone, teraz czas na wielki finał modernizacji i rozpoczęcie normalnego funkcjonowania w świecie wielkiego futbolu.