W cieniu arabskich petrodolarów. Średniacy Premier League na łowach w Marsylii
Andre Ayew trafił do Swansea, Dimitri Payet do West Hamu i obaj świetnie zaczęli swoje przygody z Premier League. Wczoraj wszyscy otrzymaliśmy wiadomość, że blisko Newcastle jest Florian Thauvin. Średniacy Premier League ruszyli na skuteczne łowy do Marsylii.
Podczas gdy Paris Saint-Germain stać na ogromne transfery, ściąganie za olbrzymie pieniądze Davida Luiza i Angela di Marię, opłacanie kontraktu Zlatana Ibrahimovicia, klub walczący w ubiegłym sezonie o tytuł mistrzowski, zostaje wysprzedany z ważnych ogniw na naszych oczach. Wszystko to nie byłoby aż tak trudne do zrozumienia, gdyby nie to, że ci istotni piłkarze nie wzmacniają europejskich potęg. Jeszcze przed startem nowych rozgrywek w Anglii kontrakt z West Hamem podpisał Dimitri Payet, ze Swansea Andre Ayew, a teraz prasa donosi o tym, że o krok od transferu do Newcastle jest Florian Thauvin.
To naprawdę jest mocno zastanawiające. Z jednej strony mamy zespół, który w poprzednich rozgrywkach był prawdziwą rewelacją. Podopieczni Marcelo Bielsy długo liczyli się w walce o tytuł mistrzowski, przewodzili tabeli, ale ostatecznie przegrali z naszpikowanymi gwiazdami paryżanami. Z drugiej strony jest West Ham, który mimo dobrego początku skończył w dolnej połówce tabeli oraz Newcastle, które do samego końca walczyło o pozostanie w lidze. Trudno sobie to wyobrazić, ale to właśnie te dwie ekipy przejęły dwóch szalenie ważnych i utalentowanych zawodników Olympique.
Kluby Premier League uchodzą za takie, które wydają dużo pieniędzy na piłkarzy, którzy nie są aż tyle warci. Zwyczajnie przepłacają. Kwota wydana za Angela di Marię była zupełnie niewspółmierna do tego, co pokazał na boisku (choć oczywiście trudno było to przewidzieć, Argentyńczyk miał za sobą świetny sezon), o tym ile Manchester City wydał za Raheema Sterlinga trąbi się przez całe lato, o wysokiej cenie za Luke’a Shawa też było głośno. Oczywiście takich przykładów jest więcej, a jak robić transfery pokazują teraz ci mniejsi.
Świetnie na rynku transferowym przed poprzednim sezonem radził sobie Ronald Koeman, który do Southampton sprowadził kilku bardzo dobrych zawodników, co skończyło się awansem do europejskich pucharów. Teraz pod nosem tych największych na rynku francuskim korzystają szczególnie ci mniejsi.
Dimitri Payet już zdołał przekonać do siebie nie tylko kibiców West Hamu, ale całej Premier League. W debiucie odegrał główną rolę w pokonaniu Arsenalu na jego boisku i pokazał swoje ogromne atuty – świetny przegląd pola, rozegranie piłki. W zeszłym sezonie wykreował swoim kolegom z Marsylii aż 134 szanse bramkowe i dziw, że po pierwsze nie sprowadził go żaden klub z czołowej czwórki i po drugie, że „Młotom” udało się sprowadzić go za tak niską cenę. Bądźmy poważni, na warunki angielskiej ekstraklasy te około 12 milionów funtów to naprawdę jest bardzo niewiele. Zwłaszcza jak na zawodnika z tak ugruntowaną pozycją i po tak kapitalnym sezonie. W przegranym w ostatniej kolejce meczu z Leicester znów był pozytywną postacią i strzelił jedynego dla swojego zespołu gola.
Z Florianem Thauvinem sprawa ma się nieco inaczej. On jest przedstawicielem świetnego pokolenia francuskich piłkarzy, którzy niedawno zdobyli mistrzostwo świata do lat 20. Podobnie jak chociażby Pogba i Varane jest urodzony w 1993 roku i tak naprawdę duża kariera dopiero przed nim. Dziwi również nieco fakt, że trafił właśnie do Newcastle, ale z drugiej strony w ubiegłym sezonie nie wykręcił aż tak dobrych liczb, jak Payet. Przez wszystkie sezony, jakie spędził w Marsylii, w meczach ligowych strzelił 13 goli, zaliczył siedem asyst i wykreował 91 okazji bramkowych. On przychodzi jednak na St. James Park zapewne z zamiarem rozwoju i późniejszego transferu gdzieś wyżej.
Jakby jednak na całą tę sytuację nie spojrzeć, to nasuwają się dwa wnioski. Trudno dziwić się Bielsie, że zdecydował się opuścić Marsylię wobec takiego exodusu jego zawodników - oprócz wspomnianej dwójki odeszli też Gignac, Fanni, Morel. Andre Ayew trafił do Swansea, ale w jego przypadku trudno było liczyć na transfer do mocniejszej drużyny, choć oczywiście dla francuskiej ekipy był ważnym ogniwem. Trzy asysty i dziesięć goli wyglądają nieźle, ale na kolana nie rzucają, a poprzednie rozgrywki wyglądały przecież bardziej ubogo. Walijska ekipa na tę chwilę wydaje się być dla niego najbardziej odpowiednim miejscem i początek sezonu doskonale to pokazuje. Dwa mecze i dwa gole.
Mniejsi się wzmacniają, a Marsylia starać się będzie zbudować nowy zespół. Nie wiemy, jak się to skończy, ale możemy pogratulować Swansea i West Hamowi bardzo dobrych transferów. Jeśli Thauvin faktycznie trafi na St. James Park i zaliczy takie wejście jak ta dwójka, to następne gratulacje trzeba będzie złożyć „Srokom”.