W Chorzowie dali sobie po razie. Ruch na remis z Piastem
W ostatnim sobotnim meczu 32. kolejki T-Mobile Ekstraklasy Ruch Chorzów zremisował z Piastem Gliwice 1:1. Goście objęli prowadzenie po trafieniu z rzutu wolnego Konstantina Vassiljeva. Pół godziny przed końcem wyrównującą bramkę zdobył Michał Efir.
W dzisiejszych Derbach Górnego Śląska stawka była wyjątkowo wysoka. Grający w roli gospodarzy Ruch i przybywający z pobliskich Gliwic Piast, do wieczornego starcia podchodziły bowiem z tą samą liczbą punktów. Wobec wcześniejszego zwycięstw Cracovii i Zawiszy, sytuacja mierzących się przy ulicy Cichej rywali nie wyglądała wesoło – zaledwie jeden punkt przewagi nad strefą spadkową i ucieczka przeciwników z Krakowa sprawiły, że w obu śląskich drużynach zaczęło się robić gorąco.
Wraz z dźwiękiem pierwszego gwizdka Niebiescy starali się potwierdzić swoje aspiracje do zwycięstwa. Od samego początku to Ruch dłużej utrzymywał się przy piłce. Gospodarze prowadzili grę, tworząc koronkowe akcje w środku pola. Z dobrej strony pokazał się między innymi Michał Helik i doświadczony Łukasz Surma. Ataki Filipa Starzyńskiego i Eduardsa Visnakovsa konsekwentnie mijały się jednak z bramką. Piast Gliwice wyraźnie postawił na grę z kontrataku. I ku zaskoczeniu kibiców przy ulicy Cichej bardzo szybko przyniosło to wyraźny efekt. W 21 minucie spotkania Rafał Grodzicki sfaulował przed polem karnym Kamila Wilczka. Sędzia bez wahania wskazał na rzut wolny, który Konstantin Vassiljev pewnym strzałem zamienił na pierwszą bramkę w tym spotkaniu.
Bramka zdobyta przez gości tylko zmotywowała Niebieskich do kolejnych ataków. Próby Filipa Starzyńskiego, Marka Zieńczuka czy Jakuba Kowalskiego mogły przestraszyć jedynie siedzących za bramką kibiców. Przed najlepszą sytuacją na wyrównanie znalazł się w 29. minucie Eduards Visnakovs. Jego mocny strzał skutecznie zablokował Hebert. W ciągu pierwszych czterdziestu minut gry żaden z siedmiu oddanych przez gospodarzy strzałów, nie był skierowany w światło bramki.
Przed samym zejściem do szatni przed świetną sytuacją ponownie znalazł się Filip Starzyński. Ponownie nie zdołał jednak wykorzystać fantastycznego podania Marka Zieńczuka i jego strzał znowu minął się z poprzeczką.
Widząc nieskuteczność starań swoich podopiecznych, Waldemar Fornalik na pierwszą zmianę zdecydował się już w przerwie. Za marnującego sytuację Eduardsa Visnakovsa, na murawie pojawił się Michał Efir. Okazało się to strzałem w dziesiątkę. Były napastnik Legii Warszawa od razu wziął się do pracy. Razem z zaangażowanym w grę do przodu Filipem Starzyńskim, stworzyli sporo chaosu pod bramką Szmatuły.
Przed świetną sytuacją stanęli także gliwiczanie. Ładny rajd Szeligi, golem zakończyć próbował Kamil Wilczek. Tym razem jednak z całego zamieszania górą wyszedł Matus Putnocky. Ta akcja gości, ponownie pchnęła do ataku Niebieskich. Po wielu kolejnych próbach Marka Zieńczuka wyrównującą bramkę wreszcie zdobył Michał Efir. Kapitan chorzowian, Łukasz Surma pędząc z piłką środkiem boiska, minął kilku przeciwników i idealnie podał do Filipa Starzyńskiego. Ten niepilnowany dośrodkował prosto pod nogi Michała Efira, który bez problemu umieścił piłkę w siatce.
Po wyrównującej bramce gospodarzy, gra wyraźnie się wyrównała. Obie drużyny poczuły głód zwycięstwa i próbowały tworzyć sobie coraz to nowe sytuacje. Przed najpoważniejszą szansą na zdobycie upragnionego gola stanął ponownie Michał Efir. Tym razem jednak Jakub Szmatuła nie dał się mu zaskoczyć. Pod koniec spotkania, chorzowianie znowu zdobyli wyraźną przewagę. Do ostatnich sekund dawali z siebie wszystko, aby ponownie pokonać golkipera gości i w rezultacie zdobyć pełną pulę punktów. Najbliżej osiągnięcia tego celu był w 93. minucie Michał Helik.
Mimo przewagi przez większość czasu gry, Niebieskim nie udało się po raz trzeci w tym sezonie pokonać zawodników Piasta. Jeden punkt zdobyty na stadionie przy Cichej nie pozwala żadnej z drużyn spać spokojnie.