W Bytowie emocje w ostatnich minutach. Debiutant uratował punkt Arce
Bytovia była bardzo blisko pokonania przed własną publicznością Arki, gdy pięknym strzałem z rzutu wolnego popisał się Mariusz Kryszak. Jednak kilka minut później gdynianie wyrównali za sprawą Macieja Wardzińskiego.
fot. Tomasz Bołt/Polskapresse
To miał być wyrównany mecz i taki właśnie był. Arka w pierwszej połowie dała się stłamsić i wtedy zdecydowanie lepszym zespołem była Bytovia. Jednakże piłkarze gospodarzy nie potrafili przekuć tej przewagi na gole. Zawodnicy Arki wyglądali w pierwszej połowie jakby do końca jeszcze się nie przebudzili, mecz w końcu zaczynał się o 12:30. Jednak na drugą połowę wyszli kompletnie odmienieni i to Bytovia zmuszona była się bronić.
Statystyki pierwszej połowy w wykonaniu Arki? Zero celnych strzałów, zero niecelnych strzałów i jeden rzut rożny w końcówce. Cud, że aż taka przewaga Bytovii nie skończyła się bramką, a było naprawdę blisko gdy w 21. minucie Bąk kompletnie niekryty doszedł do strzału głową ale chybił minimalnie.
W Arce widać było brak napastnika. Marcus da Silva jest jak na razie kompletnie pod formą. Do tej pory wchodził z ławki, ale w dzisiejszym meczu z konieczności musiał zacząć mecz od początku. To nie był dobry ruch trenera Nicińskiego ale jedyny jaki mógł wykonać. W 68. minucie zmienił go Wardziński i to była kluczowa decyzja dla losów spotkania.
W 82. minucie dla wielu już było po meczu. Warcholak sfaulował zawodnika Bytovii tuż przed polem karnym. Do piłki podszedł Kryszak, dostał instrukcję od trenera bramkarzy: "wal na bramkę" i jak powiedział trener tak zrobił Kryszak, któremu wyszedł chyba strzał życia i piłka poszybowała tuż pod poprzeczkę bramki strzeżonej przez Skowrona. Niewielu wierzyło, że Arka jeszcze zdoła wyrównać. Mówił o tym także Krzysztof Bąk w pomeczowym wywiadzie, że strzelając bramkę tak późno, remis pozostawia spory niedosyt.
Arka zaczęła atakować i w końcu się udało. Wspomniany wcześniej Wardziński, debiutant, otrzymał dośrodkowanie od Alana Fialho i wpakował piłkę wślizgiem do bramki w 87. minucie.
Dla Bytovii ten remis to spory niedosyt, nawet pomimo tego jak wyglądała ta druga połowa, to bramka strzelona w takim momencie gry powinna podłamać przeciwnika. Arka jednak się nie dała i wyrównała, co jednak nie znaczy, że 290 kibiców żółto-niebieskich którzy wybrali się na ten mecz było uradowanych. Piłkarzy Arki czekała ciężka rozmowa pod sektorem, podobno niektórzy piłkarze Arki nie dość poważnie traktują swoje obowiązki i można ich spotkać "na mieście", a także w restauracjach typu fast food. Kapitan Arki, Krzysztof Sobieraj miał postawić sprawę jasno: "w takiej sytuacji strzelcie jednemu i drugiemu liścia". Nieciekawie robi się w Arce i to nie tylko pod względem miejsca w tabeli.