menu

W Bytomiu trochę zimy, trochę lata i ważne zwycięstwo Polonii z Olimpią Elbąg

1 kwietnia 2012, 16:14 | Atanazy Wojdak

Polonia Bytom odniosła drugie z rzędu zwycięstwo u siebie w tej rundzie. Emocji w meczu na dnie tabeli nie brakowało, gdyż wynik zmieniał się równie często, jak… pogoda.

Po bardzo ciekawym meczu, rozgrywanym w zmiennych warunkach pogodowych, Polonia pokonała Olimpię Elbląg 3:2
Po bardzo ciekawym meczu, rozgrywanym w zmiennych warunkach pogodowych, Polonia pokonała Olimpię Elbląg 3:2
fot. Arkadiusz Gola/Dziennik Zachodni

Polonia Bytom - Olimpia Elbląg 3:2 (2:0) - zobacz zapis naszej relacji live

Kibice na stadion przedzierali się przez obfite opady śniegu z gradem. Na 10 minut przed pierwszym gwizdkiem murawa była całkowicie biała. Trwały gorączkowe prace nad przygotowaniem boiska do gry. Odśnieżano linie, gotowa była również pomarańczowa piłka. Jednak tuż przed pierwszym gwizdkiem zaświeciło słońce, opady ustały, a system podgrzewający murawę zadziałał perfekcyjnie - mecz rozpoczął się na zielonym boisku.

Od pierwszych sekund, w oczy mogła rzucić się dobra współpraca kapitana Polonii Daniela Mąki z Jeanem Paulistą. Już druga ich akcja, w 5. minucie, przyniosła skutek bramkowy. Dośrodkowanie Brazylijczyka wykorzystał Przemysław Szmatuła, choć kibice skandowali nazwisko Przemysława… Trytki, który również walczył o tę piłkę. Zabawną sytuację szybko wyjaśnił jednak spiker zawodów.

Przez całą pierwszą połowę, gospodarze mieli mecz pod kontrolą. Jedyne ataki Olimpii, jakie miały miejsce, były nieporadne i łatwo radzili sobie z nimi obrońcy bytomian. Zanim mecz uspokoił się ok. 30. minuty, poloniści konstruowali kolejne akcje, a brylowali w nich przede wszystkim wspomniani wcześniej Mąka i Paulista.

Po pół godzinie gry, pogoda znowu się popsuła. Nie uśpiło to jednak gospodarzy, którzy nawet w tak fatalnych warunkach potrafili przeprowadzić groźny kontratak. Mąka z prawej strony posłał piłką tuż przed linię bramkową. Efektownym wślizgiem na śniegu dobił ją do bramki Paulista.

Mimo, że nic na to nie wskazywało, w drugiej połowie mecz wymknął się gospodarzom spod kontroli. Już w 61. minucie uraz uniemożliwił Pauliście kontynuowanie gry. Od tego czasu gra Polonii wyglądała jeszcze gorzej.

I już pięć minut później Wojciech Wilczyński popełnił ten sam błąd, co dwa tygodnie temu z Sandecją Nowy Sącz. Nie miał jednak zbyt wiele opcji. W starciu z wychodzącym na czystą pozycję Pawłem Czoską musiał ratować się faulem. Co gorsza, dla jego drużyny, do rzutu wolnego podszedł Adam Banasiak i posłał potężną bombę na bramkę Marcina Cabaja. Piłka odbiła się jeszcze od poprzeczki i wpadła do bramki, a bramkarz był bez szans.

Szykowała się więc emocjonująca końcówka. Goście z Elbląga wykorzystali nerwową atmosferę. Antonowi Kołosowowi udało się w 79. minucie wymusić na Mące faul w polu karnym. Co prawda było ty tylko lekkie zagranie ciałem, ale sędzia Erwin Paterek był dla gospodarzy bezlitosny.

Jedenastkę pewnym strzałem w środek wykorzystał Tomasz Chałas. Polonia chcąc wywalczyć 3 punkty musiała liczyć już tylko na łut szczęścia...

I to szczęście im dopisało! Po rzucie rożnym z lewej strony, piłka wróciła do Davida Kobylika. Jego świetne dośrodkowanie trafiło do rezerwowego Bartosza Wojtkówa, który jednak skiksował. Na szczęście akcję zdołał zamknąć Hermes, podaniem do kolejnego rezerwowego Łukasza Maliszewskiego, który został bohaterem ostatniej akcji i zapewnił Polonii Bytom zwycięstwo.

Radość przy Olimpijskiej nie miała końca. W obecnej sytuacji klubu, każdy punkt jest na wagę złota, a wiedza o tym, że zawodnicy potrafią o nie walczyć do ostatniej minuty, napawa optymizmem na dalszą część sezonu.