Victor Valdes w drodze do Merseyside. Czy Hiszpan jest rzeczywiście potrzebny Rodgersowi? (GALERIA)
Niemal przesądzone jest, iż nowym piłkarzem Liverpoolu zostanie Victor Valdes. Hiszpański bramkarz podobno już dogadał się z przedstawicielami "The Reds", a do ostatecznego parafowania umowy brakuje już tylko testów medycznych, które prawdopodobnie 32-latek przejdzie w październiku, a więc tuż po całkowitym wyleczeniu kontuzji. Czy sprowadzenie na Anfield wychowanka Barcelony to dobry ruch ze strony Rodgersa?
fot. By Mutari 16:09, 5 March 2008 (UTC) (own work / trabajo propio) [Public domain], via Wikimedia Commons
fot. By Clément Bucco-Lechat (Own work) [CC-BY-SA-3.0 (http://creativecommons.org/licenses/by-sa/3.0)], via Wikimedia Commons
fot. Football.ua [CC-BY-SA-3.0 (http://creativecommons.org/licenses/by-sa/3.0), CC-BY-SA-3.0 (http://creativecommons.org/licenses/by-sa/3.0) or GFDL (http://www.gnu.org/copyleft/fdl.html)], via Wikimedia Commons
fot. By Darz Mol (Own work) [CC-BY-SA-2.5-es (http://creativecommons.org/licenses/by-sa/2.5/es/deed.en)], via Wikimedia Commons
fot. By Clément Bucco-Lechat (Own work) [CC-BY-SA-3.0 (http://creativecommons.org/licenses/by-sa/3.0)], via Wikimedia Commons
Victor Valdes, który zmaga się od marca z poważną kontuzją kolana, od 30 czerwca pozostaje bez klubu, po tym jak wygasł jego kontrakt z "Blaugraną". Od tamtego czasu jest on wolnym piłkarzem, choć był już bardzo blisko zatrudnienia w AS Monaco. Francuzi jednak w ostatniej fazie negocjacji wycofali się z wcześniejszej umowy, broniąc się testami medycznymi, które z wiadomych względów Valdes oblał i pozostawili Hiszpana na "lodzie". Oczywiście 32-latek nie zamierza odpuścić całej sprawy i zapowiada, że pójdzie do sądu, jednak i tak żaden już proces nie przywróci zainteresowania jego osobą, które tak de facto spadło do zera.
Teraz sytuacja doświadczonego bramkarza znacznie się zmieniła, bowiem znalazł się on w kręgu zainteresowań Liverpoolu, który po awansie do Ligi Mistrzów potrzebuje poważnego wzmocnienia na najbardziej newralgicznej pozycji na boisku, tak aby w końcu można było powiedzieć, iż na Anfield jest dwóch równorzędnych golkiperów. Wiąże się to naturalnie z tym, iż nowo pozyskany gracz musi legitymować się talentem, umiejętnościami wyższego kalibru aniżeli Australijczyk, Brad Jones, który jest już ostatnią pozostałością po niezbyt udanej "epoce" Roya Hodgsona.
Patrząc na charakterystykę czysto piłkarską Valdesa można z czystym sumieniem stwierdzić, iż jeżeli powróci on do pełni zdrowia to jest wstanie na poważnie włączyć się do rywalizacji i walczyć jak równy z równym z Simonem Mignolet o bluzę z numerem jeden. Oczywiście walka dwóch zawodników o jedną pozycję nie jest natualnie niczym złym, jednak z perspektywy czasu wydaje się, iż zdrowy gracz, który dodatkowo obdarzony jest sporymi umiejętnościami, jest Belgowi bardziej niż potrzebny (może nawet niezbędny?), tak więc pozyskanie hiszpańskiego bramkarza może wyjść tylko na dobre 26-letniemu Belgowi, który ewidentnie odczuwa brak nacisków ze strony rezerwowego, wspomnianego już kilka chwil wcześniej, Brada Jonesa, który mimo całego szacunku i sympatii nie powinien już widnieć na liście płac "The Reds".
Naturalnie, sama rywalizacja to zbyt mało, aby myśleć o angażu zawodnika, tak więc zastanówmy się co oprócz czystej konkurencji może jeszcze wnieść do czerwonej części Merseyside 32-latek? Nie podlega żadnej wątpliwości, iż piłkarz, który przez 12 ostatnich lat bronił dostępu do bramki jednej z najlepszych drużyn na świecie i zaliczany był do pokolenia niezwykle utalentowanych hiszpańskich bramkarzy (jak m.in. Iker Casillas, czy też Pepe Reina), które tak naprawdę stanęło mu na drodze, aby skutecznie zaistnieć na arenie reprezentacyjnej, wniesie do nowej drużyny mnóstwo cennego doświadczenia, które w ostatecznym rozrachunku składa się na czystą sytuację "win - win", bowiem albo przełoży na wygryzienie ze składu Mignoleta, albo po prostu pomoże Belgowi wspiąć się na wyższy poziom (na dłuższą metę właśnie na takie rozwiązanie liczą na Anfield).
Ostatni sezon dla Mignoleta, który był jednocześnie dla niego także pierwszym w barwach Liverpoolu, co prawda rozpoczął się wyśmienicie, ponieważ już w swoim debiucie obronił rzut karny i zapewnił swojej nowej drużynie trzy punkty, ale w szerszym kontekście ciężko szukać jakiś pozytywów, które byłyby gigantycznych rozmiarów. Równo 50 bramek straconych (dla porównania 16. Hull City miało ich straconych 53), to nie tylko w stu procentach udział obrony, ale także i Belga, który w kilku sytuacjach zachował się wręcz jak prawdziwy amator, co od razu wywołało lawinę pytań o przydatność nowego golkipera do zespołu i jego stylu.
Porównując Hiszpana i Belga nie ulega żadnej wątpliwości, iż zwinność na linii i wiek przechylają szlę w stronę Mignoleta. Jednak nie tylko to w zamyśle 41-letniego trenera "The Reds" jest ważne. W taktyce Brendana Rodgersa bramkarz powinien charakteryzować się przede wszystkim odpowiednią efektywnością w łapaniu górnych piłek, czy też umiejętnością gry bardzo wysoko od swojej bramki, a to już są fundamentalne elementy, w których 26-latek ma spore braki, i co bardziej przerażające, w przeciągu całego roku nie potrafił wypracować znaczącej poprawy. Inaczej jest z 32-letnim Valdesem, który dzięki występom w Barcelonie bardzo dobrze zaznajomił się z grą na przedpolu, a i gra wysoko od bramki nie jest mu obca.
Manager "The Reds" zdaje sobie bardzo dobrze sprawę, iż forsując nadal swój pomysł na grę nie może dłużej tolerować prostych wybić futbolówki w trybuny, czy też pustych przelotów, które kończą się bramką dla rywali, nawet kosztem ciut słabszej gry na linii. Dlatego też zatrudnienie Valdesa, który i tak przyjdzie do Liverpoolu za darmo, nie jest złym pomysłem, tym bardziej, iż tygodniówka jaką będzie pobierał w klubie nie będzie większa niż Pepe Reiny, który gdyby nie (lekko mówiąc) problemy natury komunikacyjnej z Rodgersem to nadal byłby w klubie i rywalizowałby o miejsce w składzie.
Obserwuj autora na Twitterze - @MariuszLesiak90