menu

De Bruyne poprowadził Wolfsburg do wygranej z Interem. "Wilki" bliżej ćwierćfinału (ZDJĘCIA)

12 marca 2015, 20:57 | Jakub Seweryn

VfL Wolfsburg pokonał Inter Mediolan 3:1 w pierwszym meczu 1/8 finału LE i jest bliższy gry w ćwierćfinale tych rozgrywek. Pierwszoplanową rolę w zespole gospodarzy odegrał Belg Kevin De Bruyne, który strzelił dwa gole i zaliczył asystę. Dobry występ zanotował także sędzia Szymon Marciniak, który z polskimi asystentami prowadził to spotkanie.

Mecz rozgrywany na boisku wicelidera Bundesligi rozpoczął się doskonale dla gości, bo już w szóstej minucie po błędzie w defensywie gospodarzy na czystą pozycję wyszedł Argentyńczyk Rodrigo Palacio i płaskim strzałem wygrał pojedynek ‘sam na sam’ z Diego Benaglio. Zmuszony do gry w ataku pozycyjnym Wolfsburg w pierwszej części gry męczył się niemiłosiernie z dobrze dysponowaną defensywą Nerazzurrich, ale mimo to na przerwę Wilki schodził z wynikiem remisowym. W 27. minucie gry strzał głową Daniela Caligiuriego obronił jeszcze bramkarz Interu Juan Carrizo, ale w kolejnej akcji był już bezradny, gdy po rzucie rożnym celnie główkował brazylijski stoper Naldo.

Po przerwie atak Wilków był już zdecydowanie bardziej intensywny, a Inter miał coraz mniej do powiedzenia na boisku. Mimo to, gościom udało się stworzyć okazję, dzięki której powinni oni raz jeszcze wyjść na prowadzenie. W 57. minucie po akcji Davide Santona w idealnej okazji znalazł się Rodrigo Palacio, ale huknął tylko w boczną siatkę. Sześć minut później się to na piłkarzach Roberto Manciniego zemściło, bo po katastrofalnym błędzie Juana Carrizo piłkę w polu karnym przejął Vieirinha i wyłożył ją Kevinowi De Bruyne, który płaskim uderzeniem strzelił drugiego gola dla Wolfsburga.

Ten sam piłkarz ustalił także wynik tego meczu na kwadrans przed jego końcem, gdy sprytnym strzałem z rzutu wolnego zaskoczył źle interweniującego bramkarza Interu. Wolfsburg wygrał ten mecz 3:1 i zapewnił sobie dużą przewagę przed rewanżem, ale tak naprawdę już na Volkswagen Arena losy dwumeczu mogły się przesądzić na korzyść wicelidera Bundesligi. Już w doliczonym czasie gry najlepszy na boisku De Bruyne nie był w stanie skompletować hattricka i wykorzystać sytuacji sam na sam z Carrizo.

Na koniec jeszcze słowo o Szymonie Marciniaku, który spisał się bardzo przyzwoicie i praktycznie nie popełnił ani jednego błędu. Możemy się tylko zastanawiać, czy w pierwszej połowie nie pomylił się jeden z jego asystentów, który w sytuacji stykowej dopatrzył się spalonego wychodzącego na czystą pozycję Mauro Icardiego. Powtórki nie rozwiały w 100% wątpliwości, czy Argentyńczyk rzeczywiście był wysunięty poza linię obrony.


Polecamy